Były reprezentant Polski wrócił na skocznię. W nowej roli
Klemens Murańka nie wytrzymał długo bez skoków narciarskich. 30-latek znów pojawił się na skoczni, lecz już nie w roli zawodnika.
Dawniej Klemens Murańka uchodził za wielką nadzieję polskich skoków. Ostatecznie zdobył kilka medali na juniorskich i seniorskich mistrzostwach świata, jednak nie dorównał innym kolegom z kadry.
W zeszłym roku skoczek narciarski ogłosił zakończenie kariery. Od tej pory skupiał się na prowadzeniu pensjonatu w Zakopanem wraz z żoną i dziećmi, ale miał w planach zrobienie kursu trenerskiego.
To mu się udało. W ostatnich dniach Murańka oficjalnie wrócił do skoków narciarskich. Były kadrowicz został trenerem juniorskich grup w klubie TS Wisła Zakopane. Kto wie, być może na przetarcie przed zabraniem się za szkolenie seniorskich zawodników?
30-latek wyjaśnił swoją decyzję o rozpoczęciu kariery trenerskiej. Wyznał, że po odwieszeniu nart na kołek tęsknił za skocznią, wobec czego nie wahał się długo, gdy otrzymał ofertę z lokalnego klubu.
- Jak to śpiewał Zenek Martyniuk: "Jak do tego doszło? Nie wiem". Nie ukrywam, że ciągnie mnie na skocznię. Dlatego kiedy zadzwonił do mnie prezes klubu Marek Pach z propozycją, przyjąłem ją - rzekł.
Wspólnie z Klemensem Murańką na skoczni pojawi się również... Klemens Murańka. To starszy syn zawodnika, który związał się z tą samą dyscypliną, co ojciec.
- Imię i nazwisko zatem nie zaginie w skokach. Dalej będzie zatem skakał Klimek Murańka. Dość szybko wszystko łapie. Dobrze radzi sobie na desce. Do tego mam jeszcze dwóch sąsiadów. I działamy - rzucił.
W rozmowie z Interią Murańka wyjawił też, że trwa nabór zainteresowanych w wieku od siedmiu do dziesięciu lat. Pierwsze treningi odbędą się za dwa tygodnie.