Revol: Mam w sobie wiele złości. Można było uratować Tomka

Revol: Mam w sobie wiele złości. Można było uratować Tomka
alphaspirit / shutterstock
Elisabeth Revol na konferencji prasowej przyznała, że gdyby akcja ratunkowa na Nanga Parbat została szybciej i sprawniej zorganizowana, to być może udałoby się uratować Tomasza Mackiewicza.
Francuzka w rozmowie z dziennikarzami zaznaczyła, że akcja ratunkowa pod Nanga Parbat mogła zostać lepiej zorganizowana. Winą za to, co się wydarzyło, obarczyła Pakistańczyków, komentując wszystko w paru zdaniach.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Mam w sobie wiele złości. Można było uratować Tomka. Jeżeli akcja ratownicza byłaby przeprowadzona błyskawicznie. Tak się jednak nie stało - powiedziała cytowana przez serwis sport.pl.
Swoje trzy grosze wtrącił przyjaciel Revol, Ludovic Giambiasi, który również skrytykował postawę Pakistańczyków. - Organizując akcję, cały czas napotykaliśmy na hamulce i problemy. Pakistańczycy nas okłamali. Chcieli coraz więcej pieniędzy. Początkowo prosili o 15 tysięcy dolarów, ale później ta liczba wzrosła do 20 tysięcy, następnie do 40 tysięcy - dodał.
Przypomnijmy, że 26 stycznia po zdobyciu Nanga Parbat Elisabeth Revol i Tomasz Mackiewicz utknęli pod szczytem podczas schodzenia. Francuzka opowiadała, że z Polakiem było bardzo źle. Nic nie widział, nie był w stanie samodzielnie schodzić. 
- Tomek powiedział mi: "nic nie widzę". Nie zostaliśmy na szczycie nawet sekundy. To była ucieczka w dół. W pewnym momencie nie mógł już oddychać, zdjął osłonę, którą miał na ustach i prawie natychmiast zaczął zamarzać. Jego nos stał się niemal natychmiast biały, podobnie ręce i stopy - mówiła.
Zatrzymali się w szczelinie. Mackiewicz nie miał już siły schodzić. Revol postanowiła kontynuować schodzenie samodzielnie. W końcu na wysokości mniej więcej 6 tysięcy m n.p.m. została uratowana przez Adama Bieleckiego i Denisa Urubko. W akcji ratowniczej uczestniczyli także Piotr Tomala i Jarosław Botor. Mackiewicz pozostał na wysokości ok. 7200 m n.p.m.

Przeczytaj również