Stoch tłumaczy się z wpadki. Postawił sprawę jasno

Stoch tłumaczy się z wpadki. Postawił sprawę jasno
Krzysztof Porebski / pressfocus
Kamil Stoch otarł się o awans do sobotniego konkursu Pucharu Świata w Wiśle. Po nieudanym skoku wyjaśnił, co poszło nie tak.
6 oraz 7 grudnia w Wiśle odbędą się zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. Uczestnicy będą rywalizowali na skoczni im. Adama Małysza.
Dalsza część tekstu pod wideo
W piątek odbyły się kwalifikacje przed sobotnim konkursem. Te poszły Kamilowi Stochowi i Alessandrowi Zniszczołowi bardzo słabo.
Obaj skoczkowie nie wywalczyli awansu do nadchodzących zawodów. Stochowi zabrakło niewiele, bowiem jednej lokaty. Z kolei Zniszczoł był tuż za nim.
Stoch skoczył 118,5 metra, kończąc zmagania na 51. miejscu. Do sobotniego konkursu awansowało 50 zawodników. 38-latek wytłumaczył się ze swojej wpadki w rozmowie z TVP Sport.
- To był dosyć trudny dzień, bo nie potrafiłem wczuć się w skocznię i skoki. Brakowało mi płynności, swobody w skokach. To przełożyło się na to, że kompletnie zabrakło mi energii - zaczął Stoch.
- W czwartek był dosyć długi dzień, bardzo intensywny i bardzo napięty. Nie chcę się jednak usprawiedliwiać tym, co było wczoraj, bo jestem na tyle doświadczony, że dzisiaj powinienem sobie poradzić. Nie musiałem oddawać najlepszych skoków, wystarczyło oddać normalne, w miarę dobre - dodał 38-latek.
Brak awansu w piątkowych eliminacjach nie oznacza tego, że Stoch nie wystąpi w Wiśle. Skoczek w dalszym ciągu może awansować do niedzielnego konkursu.

Przeczytaj również