"To jest chore". Polski ekspert grzmi nt. manipulacji w skokach narciarskich. Wspomniał o kombinezonie Żyły
Kwestie związane ze sprzętem budzą olbrzymie emocje w świecie skoków narciarskich. Jakub Kot, ekspert "Eurosportu", twierdzi nawet, że zawodnicy trenują odpowiednie ustawianie się do mierzenia kombinezonów.
Wojna technologiczna w skokach trwa od lat. Dotyczy również kombinezonów - materiałów, z jakich zostały uszyte, oraz zastosowanych krojów. Nie brakuje głosów, że tak naprawdę wszyscy uczestnicy Pucharu Świata szukają sposobu na nagięcie przepisów.
Wątpliwości w tej sprawie nie ma Jakub Kot. Według niego zawodnicy przygotowują się nie tylko do skoków, ale też do wprowadzania w błąd kontrolerów.
- Zmieniły się przepisy, ale zawodnicy przygotowali się do tego pomiaru. Potrafią napiąć mięśnie, wygiąć ciało tak, że mogą się skurczyć lub wydłużyć nawet o parę centymetrów. Inne nacje trenowały pomiar, a to jest chore. Niektórzy są tak gibcy, że na pomiarze są w stanie zyskać sporo, a niektórzy nie - powiedział Kot w rozmowie z portalem "WP Sportowe Fakty".
Były skoczek podkreśla, że świętych nie ma. W tym swoistym wyścigu udział biorą też reprezentanci Polski. W trakcie Turnieju Czterech Skoczni norweskie media grzmiały na temat kombinezonu Piotra Żyły.
- Jak nas zdyskwalifikują to robi się afera, ale wszyscy widzimy, jaki kombinezon ma Piotrek. Też ma nisko krok, ale jakoś przechodzi kontrolę - skomentował Kot.
Jego zdaniem kontrole prowadzone w trakcie zawodów często są fikcyjne. Nie ma ani wystarczającej liczby ludzi, ani odpowiednich procedur, by zapanować nad sytuacją.