Świat według Ludwiczka... van Gaala. 25 lat temu cudowny Ajax Amsterdam podbił Europę

Świat według Ludwiczka... van Gaala. 25 lat temu cudowny Ajax podbił Europę
Youtube
Nie było tu żadnego przypadku. Wizja starej filozofii futbolu podlana świeżym i nowatorskim spojrzeniem na metody treningowe i taktyczne. Promowanie młodych graczy z równoczesnym angażowaniem doświadczonej piłkarskiej materii i egzotycznej radości z Nigerii. Wszystko zarządzane przez trenera z wielkim umysłem. Z takimi składnikami mógł wyjść tylko soczysty, głęboki i uderzający po głowie rarytas. Oto przepis na sukces Ajaksu Amsterdam. Wykwintny rocznik 1995.
Patrick Kluivert był zbyt szybki, zbyt dynamiczny i zbyt czujny, aby AC Milan mógł zniweczyć zagrożenie z jego strony. Piętnaście minut po wejściu z ławki i zastąpieniu Jariego Litmanena, holenderski napastnik uwolnił się z kajdan włoskich obrońców, ominął przedziwnie postawioną pułapkę ofsajdową i szturchnął piłkę pod brzuchem Sebastiano Rossiego. Puchar Europy dla Ajaksu stał się faktem. Po raz pierwszy od 22 lat.
Dalsza część tekstu pod wideo
Nowy rozdział europejskiego futbolu rozpoczął się od młodego, w dużej mierze stworzonego we własnych okowach zespołu z Amsterdamu, który później rozprzestrzenił się po kontynencie i stał się punktem odniesienia dla wszystkich zarządzających piłkarskimi klubami. Zrobili to od podstaw i po swojemu. Pod przewodnictwem Louisa van Gaala, łącząc techniczną i taktyczną magię Johana Cruyffa z akcentem na fizyczną, atletyczną dominację, aby stworzyć na każdej pozycji szablon zawodnika doskonałego. Jorge Valdano, ówczesny szkoleniowiec Realu Madryt, użył nawet osobliwego określenia dla tamtej ekipy: „Piękna i Bestia”.

Kadrowe rewolucje

To wrodzona zdolność menedżera sprawiła, że van Gaal potrafił stworzyć naprawdę świetną paczkę z mieszanki doświadczenia i entuzjastycznej młodzieży. Podczas gdy w Mediolanie wspierali się wielkimi inwestycjami i gwiezdnymi rekrutami, w tym najdroższym zawodnikiem na świecie Gianluigim Lentinim oraz zagranicznym gwiazdami: Marcelem Desaillym i chorwackim pomocnikiem Zvonimirem Bobanem, Ajax zbudowano na bardziej zbalansowanych podstawach.
Skupiali się na programie młodzieżowym, który do dziś pozostaje przedmiotem zazdrości klubów w całej Europie. Doszło nawet do tego, że dyrektor techniczny Holenderskiego Związku Piłki Nożnej (KNVB) Don Howe rozesłał notatki do angielskich teamów, aby postępowali zgodnie z modelem przyjętym w stolicy Holandii. Przekazywali światu lśniący przykład wyszkolenia technicznego, wspartego udoskonaleniem taktycznym i zwycięską mentalnością.
Trener nie zawsze miał z górki. Zastał szatnię w całkowitej rozsypce po dwuletnich rządach Leo Beenhakkera. Z drużyny ubył Ronald de Boer, a później wraz z upływem miesięcy i sezonów odchodziły największe postaci „Ajacied” - Wim Jonk, Bryan Roy i przede wszystkim Dennis Bergkamp, który przeniósł się do Interu. Wydawało się, że zdobycie Pucharu UEFA w 1992 roku było ostatnim podrygiem konającej ostrygi. Tymczasem van Gaal właśnie wtedy począł realizować swój największy plan.
- Nigdy nie sądziłem, że tu jeszcze kiedyś zagram - mówił później w wywiadach Ronald de Boer, który pojednał się z dawną drużyną i wrócił do wspólnych treningów. Sztab szkoleniowy zerkał na perełki z akademii, ale rozglądał się też za opcjami z zagranicy. Szukano potencjału w piłkarzach, u których nie dało się natychmiast dostrzec dużych umiejętności. Litmanen przyjechał z fińskiego MyPa, a przed sezonem 1993/94 dołączyli do zespołu dwaj Nigeryjczycy, dla których to miały być pierwsze występy poza ojczyzną. Nwankwo Kanu i Finidi George witali się z wielkim światem sportu.
- Kanu na początku nie umiał podać prosto piłki i kompletnie nie używał lewej nogi. Widzieliśmy pewien potencjał, ale nikt nigdy nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, gdzie leży granica rozwoju. Kiedy opuszczał Holandię, prezentował się po prostu niewiarygodnie. Cała drużyna stawała się coraz lepsza - wspomina de Boer.

Dyscyplina jest wszystkim

Filozofia nowego, lepszego Ajaksu opierała się na turbodoładowanej wersji stylu futbolu totalnego - Totaalvoetbal, stworzonej przez legendarnego trenera Rinusa Michelsa. System znosił sztywny podział na formacje, a istota gry polegała na tym, aby wszyscy uczestniczyli zarówno w akcjach obronnych, jak i zaczepnych. Do tego szkoleniowiec potrzebował ludzi „wielofunkcyjnych”. Tak bardzo więc doceniał Edgara Davidsa, wspomnianego Ronalda de Boera i Michaela Reizigera. Menedżer chciał zbudować swój zespół wokół graczy spełniających wiele ról naraz, potrafiących się płynnie dostosowywać do różnych założeń, a jednocześnie wykazujących się siłą i zdolnościami ustawiania się.
W świecie Louisa każdy miał przypisany numerek na boisku, musiał wykonywać określony zestaw zadań w posiadaniu piłki i bez niej. Aby to robić skutecznie, ważne było, aby wszyscy porzucili indywidualne pragnienia z korzyścią dla zespołu. Te zadania różniły się w zależności od rozpisanych pozycji. Bramkarz uczył się biegłości w grze zarówno rękami, jak i nogami, aby mógł „karmić” podaniami kreatywnego środkowego obrońcę. Drużyna poruszała się według ustalonych wzorców. Jeśli jeden z kolegów schodził w głąb boiska po piłkę, inny musiał kroczyć bliżej bramki przeciwnika. Jeśli ataku nie udało się wykonać z jednej strony, należało natychmiast przerzucić futbolówkę na drugą flankę. Wszystko to miało być rozgrywane w ramach formacji 4-3-3 lub 3-4-3.
Żaden z podopiecznych van Gaala nie ucieleśniał jego wizji w Ajaksie bardziej niż Edgar Davids. Pomocnik z żarłocznym apetytem do samorozwoju, niepohamowaną etyką pracy i wyrafinowaną techniką. Szybko stał się legendą „złotej drużyny”. Nazywany przez ekspertów „Pitbullem”, obciążony wyczerpującą pracą, podejmował wysiłki na boisku przez bite 90 minut, mecz w mecz, od dechy do dechy. To tylko pokazywało, jakim zaufaniem i dystynkcją cieszył się w oczach szkoleniowca.

Przełom w sferze treningu

Wielka zmiana zaszła także w sali gimnastycznej holenderskiej potęgi. Fizjolog Jos Geysel, którego metody odniosły sukces w hokeju, zrezygnował z typowego wówczas „biegania w lesie” i opracował bardziej wielokierunkowe sesje i testy sprinterskie na krótkich dystansach. Były koszykarz Laszlo Jambor został zatrudniony w celu poprawy techniki biegania, pracy nóg i koordynacji. Ale największą zmianę przyniosła trzecia osoba z trenerskiego trio.
Piłkarski aerobik to pomysł niejakiego Rene Wormhoudta. To postać widoczna na filmie „Sekrety treningowe Ajaksu”, krępa, z ogoloną głową. Właśnie jego van Gaal mianował na fachowca od wytrzymałości, kondycji i siły. Co jeszcze widzimy na filmiku? Coś, co dzisiaj nikogo nie dziwi, a 25 lat temu byłoby nie do pomyślenia gdzieś indziej. Zawodnicy ćwiczący ze skakanką, przeskakujący przez ławeczki, na sesji fitness tańczący (?) do muzyki Eurobeat. Zabawa połączona z ciężką pracą. Ale najważniejsze - przynosząca znakomite rezultaty!
Dzięki takim ćwiczeniom sportowcy stawali się bardziej elastyczni i szybsi na nogach, potrafili błyskawicznie reagować. Wormhoudt zwracał też uwagę na korzyści fizyczne uzyskane przez tych, którzy uprawiali inne dyscypliny.
- Litmanen miał wspaniałą równowagę i sądzę, że mogło to wynikać z różnorodnego doświadczenia sportowego. W wieku 14 lat musiał wybierać między hokejem na lodzie i piłką nożną. Zachęcaliśmy więc młodszych adeptów do uprawiania większej liczby sportów i stworzyliśmy nawet sesje, które prawie nie odnosiły się do piłki nożnej - wyjaśnia trener.
Po raz pierwszy do szkolenia wprowadzono technologię. Aby zmierzyć efektywność, każdy gracz musiał nosić monitor pracy serca i pulsometry, wielokrotnie sprawdzano też poziom tłuszczu. Podejście Ajaksu do medycyny sportowej było sprzeczne z metodami znane z tamtej epoki, gdzie uważało się, że do rywalizacji na najwyższym poziomie potrzebne są: wytrzymałość, indywidualne umiejętności piłkarskie i kupa szczęścia.

Upadek ze szczytu

Szczęścia i tak posiadali pod dostatkiem, choć holenderski mistrz w swoich fachu bazował bardziej na intuicji. Ta skłoniła go do prawdopodobnie najlepszej decyzji w jego zawodowej karierze. Widząc, jak rosnące tempo powoli niszczyło wytrzymały pancerz Milanu i kiedy ekipa Baresiego wycofywała się na skraj własnego pola karnego, wprowadził zawodnika, o którego istnieniu wiedzieli tylko nieliczni. Patrick Kluivert miał zadać ostateczny cios i dokonał tego z zimną krwią.
Po powrocie do Amsterdamu, operatorzy telewizyjni sfilmowali młodziana witającego się z mamą na lotnisku i zanoszącego się płaczem. Przed meczem Lidwina Kluivert zaczepiła van Gaala i szepnęła mu tylko: „Mój syn strzeli zwycięską bramkę”. Gdy napastnik upewnił się, że piłka wylądowała w siatce, pognał w stronę ławki rezerwowych, odwrócił koszulkę tył na przód i dał się ponieść zwycięskiej chwili. Dziś pamięta, jak biło mu serce.
- Koledzy przybiegli do mnie i zaczęli mnie obściskiwać, nie mogłem złapać powietrza. Musiałem ich z siebie zrzucać, bo inaczej bym się udusił - wspomina. Dopiero kończył 18 lat, a już został ulubieńcem Holendrów.
W zespole, w którym średni wiek gracza oscylował wokół 23 lat, podziw wzbudzało wiele rzeczy: szybkość i precyzja podania, sposób, w jaki dominowali przeciwnika posiadaniem piłki, prawie telepatyczne zrozumienie pomiędzy wszystkimi członkami drużyny, inteligencja i zmysł. Ajax opracował formułę dla zahartowanych zwycięzców.
Wielu z nich powielało schematy w innych miejscach, chociaż nie od razu. Rijkaard natychmiast potem przeszedł na emeryturę, a z drużyny po sezonie wytransferowano tylko Seedorfa. Amsterdamczycy rok później również dotarli do finału, ale w starciu z Juventusem bez kontuzjowanego Overmarsa nie potrafili przechylić szalę na swoją korzyść i przegrali po karnych.
Zanim van Gaal wyjechał do Barcelony w 1997 roku, połowa zespołu rozpadła się. Bańka pękła po wprowadzeniu tzw. Prawa Bosmana, pozwalającego zawodnikom odejść za darmo wraz z zakończeniem kontraktu. Dorzucając do tego zdecydowane ruchy transferowe hiszpańskich i włoskich potęg „Ajacied” popadli w ruinę. Do Milanu dołączyli Davids i Reiziger, płuca drużyny, a za większe lub mniejsze pieniądze odeszli Finidi i Kanu (odpowiednio Betis i Inter). Wraz z przenosinami Kluiverta do Barcelony rok później, stało się jasne, że trupa nie da się już reanimować. Piękną opowieść o Ajaksie z roku 1995 spisano i odłożono na półkę z książkami historycznymi.
Tobiasz Kubocz

Przeczytaj również