"Szok. Prawdziwy Deadline Day". Niezwykłe kulisy transferu Bednarka do Aston Villi. Polak ujawnił szczegóły

"Szok. Prawdziwy Deadline Day". Niezwykłe kulisy transferu Bednarka do Aston Villi. Polak ujawnił szczegóły
Aston Villa
Jan Bednarek ujawnił kulisy transferu do Aston Villi. - Dostałem wiadomość na WhatsAppie: "Cześć, tu Steven Gerrard. Zadzwoń proszę". Dzwonię i mówi: "Słuchaj, bardzo cię chcemy. Mogę ci powiedzieć, że będziesz u nas grał. Potrzebujemy cię" - zdradził defensor w rozmowie na kanale Meczyki (YouTube).
Na początku września Jan Bednarek sfinalizował swoje przenosiny do Aston Villi. Polak dołączył do klubu z Villa Park na zasadzie rocznego wypożyczenia z Southampton.
Dalsza część tekstu pod wideo
Transfer 26-letniego defensora został skompletowany w ostatnim dniu okna transferowego. Jak wyglądały negocjacje obu klubów? Czy były inne opcje? Sam Bednarek w rozmowie z Tomaszem Włodarczykiem ujawnił kulisy przejścia do Aston Villi.
- To był prawdziwy Deadline Day. Szok, ponieważ dzień przed zamknięciem okna transferowego moi agenci rozmawiali z właścicielem West Hamu. Pamiętam, że zasypiałem o północy i dostałem wiadomość od Tomka Magdziarza [agent piłkarza - przyp. red.]: "Wszystko dogadane z West Hamem. Jutro jedziesz tam o 10:00". Ja mówię: "Super" - zdradził.
- Tydzień przed zamknięciem okna transferowego był temat Aston Villi. Rozmawiałem ze Steven Gerrardem, zadzwonił do mnie i powiedział, że bardzo mnie chcą i będą rozmawiać z Southampton. No i prowadzili po prostu negocjacje - ujawnił.
- Wstałem o 8:30 i dostałem wiadomość: "Jeszcze musimy chwilę poczekać. Czekają, negocjują z Southampton". Mówię: "Dobra, niech negocjują". O 10:00 nie ma informacji, godzinę później też nie, a ja pojechałem do klubu do Southampton, bo mieliśmy lekki trening dwa dni przed meczem. Nie miałem telefonu, bo byliśmy na boisku. Wracam i nagle pięć nieodebranych połączeń. Oddzwaniam do prezesa Southampton, a on stwierdził: "Słuchaj, przyjęliśmy obie oferty - Aston Villi i West Hamu. Od ciebie zależy, gdzie pójdziesz. Nam jest bez różnicy. Gdziekolwiek chcesz iść, tam cię puścimy". Pomyślałem: "Super. No ale co teraz?" - zdradził.
Polak musiał zaakceptować jedną z dwóch propozycji.
- Dla mnie oba kluby są top, wielkie marki. Dzień przed końcem okna w rozmowie agentami, bratem, tatą czy Julią [żona Bednarka - przyp. red.] mówię: "Gdziekolwiek - albo West Ham, albo Aston Villa - a będę superszczęśliwy". W ostatni dzień okienka okazuje się, że muszę jeden z dwóch wybrać - powiedział.
- No i zaczęły się telefony. Milion SMS-ów - Julia, Tomek, Łukasz, brat, tata - wszyscy dzwonią i pytają, gdzie idziesz i co robisz. Dostałem wiadomość na WhatsAppie: "Cześć, tu Steven Gerrard. Zadzwoń proszę". Dzwonię i mówi: "Słuchaj, bardzo cię chcemy. Mogę ci powiedzieć, że będziesz u nas grał. Potrzebujemy cię". Dzwoni do ciebie legenda piłki nożnej - nie, że klubu, Anglii. Większość ludzi na świecie wie, kto to jest Steven Gerrard. Dzwoni do ciebie taka osoba i nigdy nie zagwarantuje ci na 100%, ale daje ci bardzo duże szanse na grę. Buduje cię i daje pewność, że jesteś potrzebny w danym miejscu. To było bardzo szczere - stwierdził Bednarek.
- Wydaje mi się, że sytuacje się trochę inaczej potoczyły. Zawodnicy dobrze grali i trener nie zmieni zawodnika bez powodu. Jestem przekonany, że trener miał szczere intencje i nawet teraz jestem mu wdzięczny, że mnie tu sprowadził, bo to dla mnie bardzo dobry krok - ocenił 26-latek.
Koledzy z Southampton pomogli w wyborze nowego klubu.
- Siedziałem w szatni Southampton, w której przebywali James Ward-Prowse, Theo Walcott i Willy Caballero. Doświadczeni zawodnicy, którzy trochę życia widzieli. Poruszyłem temat mojego transferu i mówili, że Aston Villa to super klub. Miałem z nimi bardzo dobry kontakt, liczyłem się z ich zdaniem. Rozmawiałem z agentami i mówili: Aston Villa. Żona stwierdziła, że Londyn jest super, ale najważniejsze jest to, żebym się dobrze czuł, a za 10 lat skończę grać w piłkę i będziemy sobie wtedy mieszkać w wybranym miejscu, Pokazała wsparcie, że gdziekolwiek będę, to ona będzie przy mnie. To było dla mnie ważne - brak presji w głowie - stwierdził.
- Pamiętam, że w szatni powiedziałem: "West Ham mnie chce, ale David Moyes nawet nie zadzwonił". Przysięgam, że rzuciłem to chłopakom w szatni i sekundę później telefon od Łukasza Fabiańskiego, który mówi: "Menedżer chciałby z tobą rozmawiać". Porozmawiałem z Moyesem i cieszyłem się ich zainteresowaniem, ale w tamtej chwili czułem, że Aston Villa chce mnie bardziej i tam widzę swoją przyszłość - podsumował Bednarek.
Cytowany fragment od [36:35]:
Przy okazji zachęcamy Was do subskrybowania nas TUTAJ, dzięki czemu będziecie na bieżąco z naszymi kolejnymi materiałami i programami, w których nie zabraknie fantastycznych gości.

Przeczytaj również