Ten chuligan na zawsze zapamięta swój wybryk. Kibol powalony ciosem kung-fu, bramkarz ukarany

Ten chuligan na zawsze zapamięta swój wybryk. Kibol powalony ciosem kung-fu, bramkarz ukarany
Youtube
Bramkarz Esteban Alvarado nie zapisał się w historii niesamowitymi interwencjami czy spektakularnym golem. Kostarykanin w 2011 roku zmierzył się z atakującym pseudokibicem, którego... obalił i skopał, co wywołało lawinę komentarzy. Tak doszło do tej nietypowej sytuacji na najwyższym poziomie w Holandii.
Pamiętamy cios, jaki wymierzył jednemu z kibiców lata temu wymierzył Eric Cantona. To z pewnością nie było rozsądne zachowanie francuskiej legendy. W tym przypadku nastąpiła jednak pewna zamiana ról, a obrona własna przerodziła się w karę.
Dalsza część tekstu pod wideo

Witaj w Kraju Tulipanów

31-letni dziś Alvarado to wychowanek rodzimej Saprissy. Dziesięć lat temu golkiper podpisał kontrakt z holenderskim AZ Alkmaar, które niejednokrotnie potrafiło postraszyć rywali w Eredivisie. Tak też było w sezonie 2011/12. Po rundzie jesiennej gracze AZ przewodzili stawce, do tego chcieli udowodnić wysoką formę w meczu 1/8 finału Pucharu Holandii z Ajaxem Amsterdam. Zapowiadało się naprawdę ciekawe starcie w stolicy Królestwa Niderlandów.
W tamtym czasie drużyna z Alkmaar stworzyła naprawdę niezły skład. Oprócz Alvarado, w kadrze znajdowali się chociażby Ragnar Klavan, Jozy Altidore i wówczas niezwykle utalentowany Adam Maher. Po stronie Ajaksu również kilku interesujących zawodników: Jasper Cillessen, Gregory van der Wiel, Jan Vertonghen, Daley Blind, Miralem Sulejmani czy Davy Klaassen. Czekaliśmy więc na emocje, których jak się potem okazało, z pewnością nie zabrakło.
Od początku przeważali gospodarze, już w ósmej minucie świetną akcję przeprowadził van der Wiel i szybko zrobiło się 1:0. Piłkarze AZ próbowali odpowiedzieć, ale nie potrafili stworzyć sobie dotychczas dogodnych okazji, choć mogli otrzymać rzut karny po tym, jak raczej sfaulowany został jeden z ich graczy. Szukali szczęścia dalej, jednak chwilę później doszło do kontrowersyjnej sytuacji.

Kung Fu

35. minuta tego spotkania przeszła do historii. Kiedy akcja toczyła się na połowie Ajaksu, jeden z miejscowych chuliganów wtargnął na boisko i pędził w kierunku Alvarado. Pseudokibic chciał już zaatakować bramkarza AZ, lecz ten go uprzedził, powalił jednym ciosem, a następnie skopał jeszcze dwukrotnie leżącego napastnika.
- Chroniłem się przed nim. Muszę przyznać, że chyba Bóg był moim opiekunem, bo kiedy napastnik podbiegał, ludzie zaczęli gwizdać na trybunach, jeden z sędziów również zareagował i wskazał róg, skąd podbiegał chuligan. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem jak nagle na mnie skacze. Ponieważ zawisł w powietrzu, mogłem odeprzeć cios. Trzeba jasno powiedzieć, że wyraźnie miał zamiar mnie skrzywdzić. Gdyby mu się to udało, zostałbym poważnie ranny - mówił później bramkarz w wywiadzie dla De Telegraaf.
Kostarykanin zareagował na atak momentalnie, jak relacjonował, mocno się przestraszył, a przez jego głowę przesunęła się myśl: a co jeśli jest uzbrojony w nóż? Samoobrona była konieczna, ale niektórzy zarzucali mu tak wściekłe kopanie napastnika, mimo że pojawiły się już służby. - Kiedy się bronisz, tak naprawdę nie zastanawiasz się, czy kopnąłeś go raz czy dwa. Obawiałem się, że ma broń. I po prostu nie miałem czasu na sprawdzenie tego. Jedyne, o czym myślałem, to ochrona siebie - odpowiadał Alvarado.

Co tu się dzieje?

Ku zaskoczeniu wszystkich, arbiter główny Bas Nijhuis po chwili pokazał golkiperowi AZ czerwoną kartkę. Alvarado wpadł w szał, musieli go przytrzymywać jego koledzy, bo zaraz oberwałoby się chyba jeszcze i sędziemu. Tego było za wiele, szkoleniowiec Alkmaar Gertjan Verbeek nakazał podopiecznym opuścić boisko. Wymowny okazał się gest trenera, który pokazywał wszystkim swoim piłkarzom “idźcie do szatni!”. W wywiadzie, jeszcze na płycie boiska, dyrektor AZ Toon Gerbrands powiedział z kolei, że “zawodnicy nie czuli się już bezpiecznie”. Ci więc opuścili murawę, a na stadionowym telebimie wyświetlona została informacja: “Mecz został trwale przerwany. Prosimy o opuszczenie stadionu w spokoju”. Gry już nie wznowiono, a w Holandii wciąż wrzało.
Po pierwsze, na stadionie trwały zamieszki, policja użyła armatek wodnych, aresztowano 25 osób. Po drugie, 19-letni napastnik był pijany i przedarł się łatwo przez ochronę. - Jako klub ubolewamy nad tym, co się stało. To godzi w nasz wizerunek. Przepraszamy wszystkich serdecznie za całą sytuację. Ten człowiek już nigdy więcej nie pojawi się na naszym stadionie - tłumaczył dyrektor Ajaksu Jeroan Slop. Po trzecie, największym paradoksem tej sytuacji jest to, że Nijhuis zachował się zgodnie z przepisami FIFA. Regulują one brutalne zachowania, wśród których zalicza się także atak na inne osoby, w tym nawet na kibiców wtargających na boiska. Chodziło też przede wszystkim o to, że zachowanie “przekraczało siłę odpowiednią i uzasadnioną do obrony”.

Gramy ponownie

Już następnego dnia wieczorem Holenderski Związek Piłki Nożnej (KNVB) anulował kartkę dla bramkarza, stwierdzając, że istniały podstawy do jej pokazania, ale można też zrozumieć Alvarado, który nie mógł się spodziewać takiego zdarzenia. W obronę kostarykanina wziął też tamtejszy związek zawodowy piłkarzy, przekonując, że ta sytuacja nie może zakończyć się dyskwalifikacją golkipera, bo jego reakcja była naturalna.
KNVB podjęła również decyzję o powtórzeniu meczu, zaczynając go normalnie od stanu 0:0. Rozegrano go niemal miesiąc później, z uwagi na zimową przerwę. Tym razem obeszło się już bez emocji pozasportowych, a na murawie oglądaliśmy całkiem przyjemny dla oka mecz. W bramce AZ znów stanął Alvarado i tak samo jak przed kilkoma tygodniami szybko wpuścił gola, tym razem po uderzeniu Siema de Jonga. To jednak Alkmaar tego dnia okazał się lepszy i po dobrym spotkaniu pokonał Ajax 3:2. Dla golkpera to zwycięstwo miało z pewnością wyjątkowy smak.
Cała historia pokazuje jednak, że czasami w piłce dzieją się rzeczy, których w żaden sposób nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Warto też się zastanowić, dlaczego wciąż tak łatwo kibice, albo tak jak w tym przypadku chuligani, dostają się na płytę boiska. Alvarado miał nieco szczęścia i też siłę, aby odeprzeć atak, ale tak nie zawsze musi się dziać.

Przeczytaj również