"Collins robiła na co miała ochotę". X bije na alarm po klęsce Świątek
Iga Świątek przegrała z Danielle Collins w trzeciej rundzie turnieju w Rzymie. Dziennikarze i obserwatorzy podsumowali nieudany występ Polki.
Świątek od kilku miesięcy miewa wahania formy. Wydawało się, że początek sezonu na mączce zbiegnie się w czasie z powrotem 23-latki do szczytowej dyspozycji.
Niespodziewanie Iga zakończyła rywalizację w Rzymie już po drugim meczu. W sobotnim pojedynku od początku grała znacznie gorzej od Danielle Collins. Amerykanka wygrała pierwszego seta 6:1.
- To są takie momenty, że patrzysz na Campo Centrale i nie dowierzasz. Nie wiem jak ten mecz się skończy, ale niestety pięć z rzędu przegranych gemów na otwarcie z Danielle Collins mówi wiele - napisał Maciej Łuczak, dziennikarz Meczyki.pl.
- Wchodzi Danielle Collins w serwisy Igi Świątek jak gorący nóż w masło. Niepokoi znowu praca nóg, właściwie jej brak, po serwisie nie wraca nogami do gry. Ale set to jeszcze nie koniec i tego się trzymajmy - ocenił po pierwszym secie Lech Sidor, komentator Eurosportu.
- Statystyki serwisowe mówią wszystko. Iga Świątek w pierwszym secie bez punktu zaczepienia. Na szczęście gra się do dwóch wygranych setów, ale trzeba poprawić te wskaźniki, bo aktualnie Collins nie jest zmuszona do wielkiego wysiłku - wtórował Szymon Przybysz.
Drugi set był bardziej wyrównany, ale zakończył się sukcesem Amerykanki. Collins przypieczętowała awans do kolejnej rundy zwycięstwem 7:5.
- Danielle Collins robiła dziś to, na co miała ochotę. W dziesiątym gemie Iga Świątek obroniła meczbola, ale nie poszła za ciosem. Collins wygrała osiem z dziesięciu kolejnych punktów. Nawet te "ulubione" miejsca Igi, jak Stuttgart czy Rzym, nie są w żaden sposób przyjazne w obecnej sytuacji. Mączka nie rozwiązała problemów, a nawet jeszcze bardziej je uwypukliła - ocenił Żbik.
- Zastanawiałam się, czy klasyczna mączka da jej moc, by się przełamać, czy tym bardziej będzie jej ciążyć dotychczasowy brak pewności. Odpowiedź po pierwszym z dwóch podejść, niestety, już mamy - stwierdziła Agnieszka Niedziałek.
- Życie uczy pokory. Zaklinaliśmy trochę rzeczywistość, wierząc, że jak nie w Rzymie to gdzie, ale… źle ten mecz wyglądał. Duże przed Igą i jej teamem wyzwanie przed Roland Garros - podkreśla Żelisław Żyżyński.