"Jestem najrówniejszą zawodniczką". Świątek szczerze o gorszych wynikach
Iga Świątek wciąż nie wygrała turnieju w 2025 roku. Reprezentantka Polski nie zamierza się jednak załamywać. Uważa, że może być chwalona za swoją konsekwencję.
Iga Świątek zajmuje drugie miejsce w rankingu WTA. Polka byłaby trzecia, gdyby Aryna Sabalenka przegrała w Madrycie finał z Coco Gauff.
Jeszcze gorzej wygląda kwestia rankingu WTA Race. W nim reprezentantka biało-czerwonych zajmuje czwarte miejsce. Lepsze są kolejno Mirra Andriejewa, Madison Keys, a także wspomniana już Sabalenka.
Mimo tego Świątek nie zamierza załamywać rąk. W rozmowie z WP Sportowymi Faktami stwierdziła, że osiągnęła konsekwencję i stabilizację. Ma to wyróżniać ją spośród wszystkich zawodniczek.
- Czasami nie jestem zadowolona z tego, jak gram. To naturalne, szczególnie przy moim perfekcjonizmie. To można zobaczyć na korcie. Jednak, kiedy z niego schodzę, potrafię spojrzeć na sezon z szerszej perspektywy. Wtedy znajduję dużo pozytywów. Osiąganie ćwierćfinału czy półfinału to dobry wynik. Znów jestem najrówniejszą zawodniczką całego sezonu. Osiągnęłam stabilność - powiedziała.
- Oczywiście ostatecznym celem są też zwycięstwa w turniejach. Właśnie ta stabilizacja pomaga mi to osiągać, tydzień po tygodniu adaptować się do warunków, budować swój tenis. Praktycznie w każdym turnieju osiągam poziom, który pozwala mi być w półfinale czy ćwierćfinale. Wygrywanie nie zawsze jest możliwe - dodała.
Skąd więc brak tytułów w całym 2025 roku? Zdaniem Polki jest on efektem bardzo wyrównanej stawki.
- Poziom tenisa na świecie jest coraz wyższy. Nie odstaję od tego, co pokazywałam w 2022 roku, kiedy wszyscy nagle byli zaskoczeni, że ktoś potrafi zagrać kicka i wygrywać punkty drugim serwisem. Zresztą dla mnie też była to swego rodzaju niespodzianka. Dziewczyny poznały moją grę, same się rozwinęły. Coco Gauff, która zawsze była wielkim talentem, dziś jest starsza, ma więcej doświadczenia. Arynie udało się przebić przez półfinały i zaczęła zdobywać tytuły. Mam do tego ogromny szacunek. Nie jestem sama na korcie, nie tylko ode mnie zależy, co się wydarzy - podkreśliła.
Teraz przed Polką turniej w Rzymie. W stolicy Włoch triumfowała już trzykrotnie.