Legenda tenisa nieuleczalnie chora. Przyznała to wprost

Monica Seles przyznała się do walki z chorobą. Była liderka światowego rankingu ma coraz większe problemy z codziennym funkcjonowaniem.
W latach dziewięćdziesiątych XX wieku Monica Seles była gwiazdą kobiecego tenisa. Wygrała dziewięć turniejów wielkoszlemowych, a jej rywalizacja ze Steffi Graf nadawała ton dyscyplinie przez długie lata.
Do dużego przełomu w karierze Amerykanki doszło w 1993 roku. Podczas ćwierćfinałowego meczu z Magdalena Maleewą w zawodach w Hamburgu została ugodzona nożem w plecy przez jednego z widzów.
Od tej pory Seles nie potrafiła nawiązać do dawnego poziomu. W 2003 roku rozegrała ostatnie spotkanie w karierze, zaś pięć lat później oficjalnie odwiesiła rakietę na kołek. Potem została wziętą ekspertką.
W ostatnim czasie o 51-latce zrobiło się jednak głośno nie ze względu na kontrowersyjne opinie, a smutne wyznanie. Była tenisistka przekazała, że cierpi na nieuleczalną chorobę utrudniającą jej funkcjonowanie.
Mowa o neuromięśniowej chorobie autoimmunologicznej. Seles cierpi na nią od 2022 roku. Długo wahała się, nim opowiedziała o niej publicznie. Postanowiła jednak zwiększyć świadomość społeczną.
- Grałam w tenisa z dziećmi bądź członkami rodziny i nie trafiałam w piłkę. Mówiłam, że widzę dwie piłki. Są to oczywiście objawy, których nie można zignorować. Zajęło mi sporo czasu, zanim naprawdę to zaakceptowałam i zaczęłam otwarcie o tym mówić, ponieważ jest to trudna sprawa. Ma to potężny wpływ na moje codzienne życie - wyjawiła w rozmowie z Associated Press.
Choroba sprawia, że przeciwciała blokują przekazywanie impulsów pomiędzy nerwami i mięśniami. Powoduje to osłabienie mięśni i problemy z widzeniem. Seles ma problemy z czesaniem albo suszeniem włosów.
Na neuromięśniową chorobę autoimmunologiczną wciąż nie ma lekarstwa. Seles liczy, że między innymi dzięki jej wyznaniu prace nad jego opracowaniem nabiorą tempa. Na chorobę cierpią bowiem tysiące ludzi.