Sabalenka uniknęła konsekwencji. To mogło skończyć się tragedią [WIDEO]

Sabalenka uniknęła konsekwencji. To mogło skończyć się tragedią [WIDEO]
screen
Aryna Sabalenka mogła mieć poważne kłopoty w związku ze swoim zachowaniem w meczu z Jessicą Pegulą. Na szczęście do dramatu zabrakło kilku centymetrów.
Aryna Sabalenka nie pobiła Wuhan. Liderka rankingu WTA przegrała z półfinale z Jessicą Pegulą 6:4, 4:6, 6:7. Starcie, jak można się spodziewać, było bardzo emocjonujące.
Dalsza część tekstu pod wideo
Dyskusję dookoła spotkania zdominowała jednak sytuacja z trzeciego seta. Przy stanie 5:5 i przewadze Amerykanki przegrała wymianę. Złość postanowiła wyładować w nieprzepisowy sposób.
Wściekła Białorusinka cisnęła swoją rakietą. Ta odbiła się kortu i wróciła w stronę zawodniczki. O zaledwie kilka centymetrów minęła chłopca od podawania piłek, który zdołał odskoczyć. Szczegóły opisywaliśmy TUTAJ.
Postawa Sabalenki wzbudziła wzburzenie. Do możliwej tragedii zabrakło naprawdę niewiele, w związku z czym zaczęto zastanawiać się, dlaczego tenisistka nie została ukarana. Według Gabrieli Załogi, polskiej sędzi międzynarodowej, zabrakło ku temu odpowiedniej przesłanki.
- Oglądałam tę sytuację i mogę powiedzieć, że było blisko dyskwalifikacji. Pewnie zaważyło to, że rakieta najpierw się odbiła od kortu, a nie bezpośrednio trafiła w chłopca, oraz fakt, że nic mu się nie stało. Prawdopodobnie gdyby rakieta trafiła w dziecko, to na miejscu sędzi wezwałabym supervisora do dyskutowania dyskwalifikacji - oceniła w rozmowie ze Sport.pl.
Przypomnijmy, że mecz Białorusinki z Pegulą prowadziła Polka Marta Mrozińska. Nie mogła jednak samodzielnie podjąć decyzji o dyskwalifikacji. Taką karę nakłada wspominany przez Załogę supervisor.
Jan - Piekutowski
Jan Piekutowski14 Oct · 10:24
Źródło: Sport.pl

Przeczytaj również