TOP10 najlepszych polskich piłkarzy w 2020. Dwa wielkie odkrycia, mocny Zieliński, silna Premier League

TOP10 najlepszych polskich piłkarzy w 2020. Dwa wielkie odkrycia, mocny Zieliński, silna Premier League
Press Focus
Ten rok należał do Roberta Lewandowskiego. Ale lider Bayernu to nie jedyny nasz piłkarz, który mijające dwanaście miesięcy może zaliczyć do udanych. Wyróżniliśmy dziesięciu najlepszych Polaków w 2020!
Rok to w futbolu wieczność. Dobrym tego dowodem jest nasz zeszłoroczny ranking polskich zawodników, podsumowujący 2019 w ich wykonaniu. https://www.meczyki.pl/newsy/top10-polskich-pilkarzy-w-2019-roku-robert-lewandowski-bez-konkurencji-krzysztof-piatek-poza-podium/132609-n Wówczas na miejscach 3-5 znaleźli się: Grzegorz Krychowiak, Arkadiusz Milik oraz Krzysztof Piątek. Dziś wszyscy trzej zdecydowanie mogą figurować na liście tych, którzy o 2020 woleliby raczej zapomnieć. Pierwszy z nich zanotował wyjątkową obniżkę formy - i w klubie, i w reprezentacji Polski. Drugi od kilku miesięcy wyłącznie trenuje i czeka na odejście z Napoli. Trzeci - niby gra, niby czasem coś strzeli, ale generalnie wygląda, jakby w Berlinie bardzo się męczył. I nikt nie powinien się dziwić, jeśli Piątek zaraz wróci do Serie A. Swoją drogą, rok temu pisaliśmy o nim tak:
Dalsza część tekstu pod wideo
- Wszyscy chcielibyśmy, by ta piękna historia pt. “Piątek w Milanie” zakończyła się happy-endem. Odnosimy jednak wrażenie, że są lepsze kluby do rozwoju dla polskiego napastnika niż bezbarwny, powolny, apatyczny, nieprzekonywujący, zwyczajnie słaby team z Lombardii.
Pomyliliśmy się na całej linii. Dziś to zjawiskowy Milan święci sukcesy, a jeśli snajper Herthy wróci do Włoch, to raczej do ekipy pokroju Fiorentiny czy Genoi. Niezły paradoks. I porażka “Pistolera”.
Wyżej wymienione trio oczywiście nie znalazło miejsca w naszym zestawieniu. Za nich wskoczyli dwaj młodzi, gniewni, którzy za rok - może dwa - mogą być bohaterami wielkich transferów. Doszło też do kilku innych zmian. Nie ma Kamilów: Wilczka i Grosickiego (ani, znów, Glika), są za to nieobecni w grudniu 2019 Sebastian Szymański i Piotr Zieliński. Najbliżej “dziesiątki” był zaś Bartłomiej Drągowski z Fiorentiny. Przypominamy, że poniższa lista dotyczy całokształtu postawy zawodników w ostatnich dwunastu miesiącach, a nie wyłącznie gry w reprezentacji Polski. O kadrze innym razem. Tymczasem prezentujemy TOP10 najlepszych polskich piłkarzy w 2020. Wielu z nich ma dziś naprawdę sporo powodów do zadowolenia.
***

10. Rafał Gikiewicz (Augsburg/Union Berlin)

Do “Gikiego” należy mieć niezmiennie wielki szacunek za to, jak poprowadził własną karierę i ciężką pracą wszedł do grona czołowych bramkarzy Bundesligi. Jego przejście z Unionu do Augsburga tylko to potwierdza. Gdy berlińczycy nie zrealizowali oczekiwań finansowych Polaka, już z gotową ofertą czekały władze ligowego rywala. I dziś to Augsburg korzysta ze skutecznych interwencji Gikiewicza.
Sam golkiper nie sprawia wrażenia, że zmiana barw wpłynęła na jego formę. Nadal jest do bólu solidny i kluczowy dla drużyny gracz. Wśród bramkarzy regularnie grających w Bundeslidze tylko Peter Gulacsi z Lipska ma wyższy procent obronionych strzałów (71,9% przy 71,2% “Gikiego”). Sukces Rafała Gikiewicza naprawdę cieszy.

9. Sebastian Szymański (Dynamo Moskwa)

Były piłkarz Legii miał w mijającym roku swoje problemy. Po wznowieniu grania w czerwcu zmagał się z koronawirusem, przez co stracił końcówkę poprzedniego sezonu. Kiepsko wyglądał też z orzełkiem na piersi na jesiennych zgrupowaniach. Ale za występy w klubie trzeba go wyłącznie pochwalić. Szymański z biegiem czasu zbudował sobie wyjątkowo wysoką pozycję w Dynamie. Na jego barkach spoczywa gra ofensywna ekipy ze stolicy Rosji.
Widać to także po statystykach filigranowego pomocnika. W aktualnych rozgrywkach uzbierał już pięć asyst. To najlepszy wynik w lidze, razem z kilkoma innymi piłkarzami. “Szymi” ma również na koncie statuetkę gracza miesiąca od kibiców Dynama. Jest doceniany i w klubie, i w całej rosyjskiej Priemjer-Lidze. W 2021 r. może być bohaterem ciekawego transferu “wyżej”.

8. Kamil Jóźwiak (Lech Poznań/Derby County)

To był bardzo dobry rok dla skrzydłowego. Jóźwiak najpierw błyszczał w Ekstraklasie, a następnie zapracował na wymarzony transfer zagraniczny. Jasne, Derby County to żaden wybitny klub, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda? A “Józio” zaczął na tyle dobrze, na ile mógł. Nawet jak jego nowy zespół taśmowo przegrywał wszystkie mecze, to Polak należał do jego najbardziej wyróżniających się piłkarzy. Przed świętami zdołał też zanotować pierwszego gola (ze Swansea).
Zwrócił na siebie uwagę obserwatorów Championship, więc nie powinien przejmować się widmem spadku “Baranów” z ligi. W takiej formie z pewnością znajdzie tutaj zatrudnienie. A to może być kolejny krok w drodze do Premier League. Wartość Jóźwiaka wzrosła też na pewno po bajecznej akcji indywidualnej w barwach narodowych przeciwko Holandii. Ugruntowanie pozycji w reprezentacji Polski też trzeba zapisać po stronie plusów byłego piłkarza Lecha Poznań. Oby tak dalej.

7. Łukasz Fabiański (West Ham)

Pod adresem Jóźwiaka skierowaliśmy potok ciepłych słów, ale przypomnijmy, że 22-latek wyróżnia się na drugim szczeblu rozgrywkowym w Anglii. W Premier League zaś poniżej dobrego poziomu nie schodzi Łukasz Fabiański. Filar West Hamu ma w tym sezonie współczynnik obronionych strzałów prawie na poziomie 70%, co jest przyzwoitym rezultatem. “Fabian” wiecznie grać nie będzie, ale swoją robotę wykonuje zgodnie z planem. Rzadko przydarzają mu się babole. Bardzo prawdopodobne, że “Młoty” zaproponują mu jeszcze jeden rok kontraktu. Wśród pozytywów warto także wymienić pewną postawę w kadrze - z Bośnią, Włochami i Holandią. Solidna firma.

6. Piotr Zieliński (Napoli)

Gennaro Gattuso zbudował wokół Zielińskiego Napoli wedle własnej wizji. Dla słynnego pomocnika, a dziś trenera “Azzurrich”, Polak to absolutnie kluczowe ogniwo drużyny z południa Italii. “Rino” wielokrotnie publicznie chwalił “Ziela”. Bezgranicznie mu ufa, obsadził w roli lidera drugiej linii.. Niezależnie od oceny występów 26-latka w kadrze, trzeba docenić jego wpływ na postawę neapolitańczyków.
A odkąd Zieliński wrócił do pełni sił po zmaganiach z koronawirusem, należy do czołowych zawodników Serie A. W tym sezonie do efektownych występów dokłada także gole i asysty. Zanotował ich odpowiednio dwa i cztery w niewiele ponad 900 minut spędzonych na boisku. Słowa Gattuso nie są przypadkiem. “Zielu” wciąż ma szansę osiągnąć klasę światową. Mijający rok był dla niego niezły, z wyjątkowo udaną końcówką. Czas to potwierdzić w kolejnym.

5. Sebastian Walukiewicz (Cagliari)

Polskie odkrycie roku? Od nieśmiałych, ale solidnych występów na początku roku przeciwko Interowi czy Juventusowi, aż po liderowanie obronie Cagliari i miano jednego z najzdolniejszych talentów w lidze włoskiej. Sebastian Walukiewicz wspaniale “urósł” w ostatnich dwunastu miesiącach. Dojrzał, okrzepł, pokazał się z dobrej strony w reprezentacji, w której po Euro przejmie schedę po Kamilu Gliku. Zwrócił na siebie uwagę ekspertów i mocniejszych ekip.
Zagraniczne media już wieszczą mu wielki transfer. I choć plotki o przejściu za wielkie pieniądze do Liverpoolu czy Chelsea dziś brzmią komicznie, to za rok czy dwa lata - kto wie. W jego klubie śmiało mogą liczyć przyszły solidny zastrzyk gotówki za byłego gracza Pogoni Szczecin. Niewykluczone, że krok naprzód Walukiewicz wykona już w nadchodzącym roku.

4. Mateusz Klich (Leeds)

Po awansie Leeds do Premier League można było mieć wątpliwości, czy Klich poradzi sobie na najwyższym poziomie. W Championship stał się oczkiem w głowie Marcelo Bielsy. Niezmordowanym “robotem”, który grał prawie wszystko od deski do deski. Przeskok wyżej jest jednak dość znaczący. Ale nie dla niego.
“Clichy” wprowadził się do najlepszej ligi na świecie z impetem. Zaliczył bardzo dobry początek sezonu. Ostatnio tak nie błyszczy, lecz całokształt jego występów w elicie wypada zdecydowanie pozytywnie. Gole, asysty (3+4 w 15 spotkaniach), kluczowe podania, “harówka” w drugiej linii. “Pawie” z Leeds grają w kratkę, ale bez Polaka wyglądają, jakby ktoś pozbawił ich płuc i serca. Tyle lat czekaliśmy na bardziej ofensywnego, jakościowego rodaka w Premier League. No i się doczekaliśmy

3. Jan Bednarek (Southampton)

Klich dopiero wbił się do szerszej świadomości zwykłych obserwatorów Premier League. Jan Bednarek jest tam od dłuższego czasu. Jego rozwój przebiega modelowo. Został podporą coraz lepszego Southampton. Zapracował na podwyżkę i nowy kontrakt. Umowę otrzymał też po to, by w niedalekiej przyszłości “Święci” zarobili na nim więcej pieniędzy. Bo krok do przodu zdaje się być formalnością.
***
Wszystkie pozostałe nasze podsumowania roku 2020 znajdziecie TUTAJ. Od Ansu Fatiego po Marcina Najmana. Kontrast? Sprawdźcie sami :)
***
Wracając do Bednarka - naszemu stoperowi zdarzają się pomyłki w defensywie, ale one są wkalkulowane w grę środkowego obrońcy. Warto spojrzeć na inne statystyki. Bednarek jest w czołowej dziesiątce ligi choćby w istotnej dla defensorów kategorii wybić piłki (oddalenia zagrożenia). Robi dobre wrażenie ogólne. Gra inteligentnie. Do tego czyni postępy w rozprowadzaniu akcji. Wygrywa sporo pojedynków, notuje przechwyty. Do ścisłej ligowej czołówki jeszcze nie należy, ale na pewno do niej aspiruje.

2. Wojciech Szczęsny (Juventus)

Szczęsny w mijającym roku miał ogromny udział w zdobyciu przez Juventus kolejnego scudetto. Jego skuteczne interwencje sprawiły, że “Stara Dama” znów obroniła tytuł.
Patrząc szerzej, Polak jest najrówniej grającym zawodnikiem “Bianconerich” obok Cristiano Ronaldo. Właściwie nie zawodzi. Stał się fundamentem, podporą drużyny. Nikt poważny już nie podważa jego roli pełnoprawnego, skutecznego następcy Gianluigiego Buffona. Nie bez przyczyny umieściliśmy Szczęsnego w gronie dziesięciu najlepszych bramkarzy na świecie. I to nie na końcu “dychy”. Cały ranking sprawdzicie w tym miejscu. Za rok “Szczena” może być jeszcze wyżej.

1. Robert Lewandowski (Bayern)

Wybór mógł być tylko jeden. W końcu “Lewy” wygrywa każdy możliwy konkurs. Pół żartem, pół serio - zaraz mu nie starczy miejsca na te wszystkie nagrody. My przekazujemy mu wirtualną statuetkę dla najlepszego polskiego piłkarza w 2020 r. Za 47 goli w 44 meczach, czyli najlepszy wynik w Europie. Za upragnioną Ligę Mistrzów, w której znokautował konkurencję. Za Bundesligę. Za to, że dwoił się i troił w reprezentacji Jerzego Brzęczka, choć, delikatnie mówiąc, nie miał łatwo. Oby Lewandowski nie zwalniał tempa i dopisywało mu zdrowie. W takiej sytuacji wciąż będziemy mogli go podziwiać, chwalić i być dumnym, że jest jednym z nas. Mistrzu, gratulujemy.
TOP10 Polacy 2020
własne

Przeczytaj również