Tytuł zdobyty ofensywą. Kluczowi piłkarze w mistrzowskiej układance Legii Warszawa

Tytuł zdobyty ofensywą. Kluczowi piłkarze w mistrzowskiej układance Legii
własne
Legia Warszawa na dwie kolejki przed końcem sezonu 2019/2020 zapewniła sobie mistrzostwo Polski. Choć ostatnie tygodnie nie były dla “Wojskowych” do końca udane, z perspektywy całego sezonu kilku piłkarzy zasłużyło na szczególne pochwały.
Podopieczni Aleksandara Vukovicia zdobyli mistrzostwo przede wszystkim ofensywą. Wyszli z założenia, że można gola stracić, ale trzeba strzelić przynajmniej jednego więcej. Taka taktyka finalnie okazała się nie tylko skuteczna, ale i wyjątkowo miła dla oka.
Dalsza część tekstu pod wideo
Legia przez większość sezonu stanowiła dobrze współpracujący kolektyw, jednak kilka postaci wybiło się na pierwszy plan. Kto z mistrzowskiego zespołu zapracował na najwyższe noty?

Paweł Wszołek

Dołączył do drużyny w trakcie sezonu. Gdy w 11. kolejce pierwszy raz założył koszulkę z “eLką” na piersi, Legia zajmowała dopiero piąte miejsce, a po chwili przegrała jeszcze z Piastem. Później jednak z dużą pomocą Wszołka sytuacja zaczęła się poprawiać. Od tamtego momentu były (a może i przyszły?) reprezentant Polski stał się motorem napędowym klubu z Łazienkowskiej. W 24 rozegranych spotkaniach zdobył sześć bramek i zaliczył dziewięć asyst.
Stworzył ponadto kolegom aż 12 sytuacji bramkowych. Wśród piłkarzy Legii dorównuje mu pod tym względem jedynie Luquinhas, który rozegrał jednak 11 spotkań więcej. Punkt do klasyfikacji kanadyjskiej Wszołek notuje średnio częściej niż co 130 minut, co stawia go w gronie najbardziej efektywnych zawodników ligi

Domagoj Antolić

Do Warszawy trafił zimą 2018 roku z Dinama Zagrzeb. Nadzieje wiązane z jego transferem były spore, ale przez długi czas Antolić mocno rozczarowywał. Przemianę przeszedł dopiero w tym sezonie. Znakomicie odbiera, rozgrywa, a niespodziewanie dobrze zaczął radzić też sobie w ofensywie. Zapewnia Legii odpowiedni balans w grze. Ku zaskoczeniu wszystkich, to on, nie Andre Martins, wyrósł na lidera środka pola.
Dobrze wyglądają także jego statystyki. Zdobył trzy bramki i zaliczył pięć asyst. Bardzo przyzwoicie, gdy nie są to jego podstawowe obowiązki. Co więcej, zaliczył w bieżącej kampanii aż 58 kluczowych podań. Pod tym względem lepszy wśród legionistów jest tylko Walerian Gwilia. Pozytywną przemianę widać, kiedy porównamy jego liczby sprzed lat. Przez połowę ligowego sezonu 2017/2018 i całe rozgrywki 2018/2019 uzbierał łącznie jedną bramkę i dwie asysty.

Marko Vesović

Wielka szkoda, że nabawił się niedawno bardzo poważnej kontuzji kolana, bo po przerwie związanej z pandemią był chyba najlepszym piłkarzem Ekstraklasy. Gigantyczna strata na prawej obronie w kontekście walki o awans do fazy grupowej europejskich pucharów. Pewny w defensywie, bardzo groźny w ataku. Odpowiednie łączenie gry w obu tych fazach sprawia, że można oceniać go nieco lepiej niż biegającego po drugiej stronie Michała Karbownika, który miewa jeszcze problemy w obronie.
Vesovicia na murawie widzieliśmy w tym sezonie ligowym 22 razy. Zdobył jednego gola i zaliczył sześć asyst. Ponadto ma na koncie 57 kluczowych podań, a to - biorąc pod uwagę jego boiskową pozycję - wynik naprawdę świetny. I jeszcze jedna statystyka warta przytoczenia. Czarnogórzec wykreował kolegom 10 sytuacji bramkowych. Wśród ekstraklasowych obrońców wyższym wynikiem może pochwalić się jedynie Erik Janża z Górnika Zabrze. Liczba sprintów Vesovicia? Średnio 17 na mecz. Też ligowa czołówka.
Znakomity sezon w wykonaniu Vesovicia. Zwłaszcza jego druga część. Oby wrócił do takiej dyspozycji po długiej rehabilitacji.

Luquinhas

Żywe sreberko w machinie Vukovicia. Luquinhas zawitał na Łazienkowską przed tym sezonem i z perspektywy czasu nie ma wątpliwości, że był to strzał w dziesiątkę. Świetny technicznie zawodnik, który jest w dodatku wyjątkowo ruchliwy. Można odnieść wrażenie, że widać go w każdym sektorze boiska. Czasami brakuje mu jeszcze opanowania w dobrych sytuacjach - wykończenia z zimna krwią.
Brazylijczyk spełnia się, gdy jest w centrum wydarzeń. Zdecydowanie lepiej wygląda ustawiony na “10” niż na skrzydle. W tym sezonie strzelił już pięć goli i dołożył siedem asyst. Ex aquo z Wszołkiem stworzył najwięcej sytuacji bramkowych z grona piłkarzy Legii (12). Bez niego drużyna byłaby zbyt przewidywalna i surowa. Luquinhas daje “Wojskowym” pierwiastek pozytywnego szaleństwa.

Walerian Gwilia

Piłkarz niedoceniany. Zagra tam, gdzie ustawi go Vuković, a i tak na 90% będzie można go po meczu chwalić. Czy jest to środek pomocy, skrzydło, a nawet i pozycja fałszywego napastnika. Gwilia wystąpił we wszystkich ligowych meczach tego sezonu. Żaden inny piłkarz w Ekstraklasie nie zaliczył tylu minut co on (2306). Statystyki? Osiem goli, pięć asyst, 69 kluczowych podań - najwięcej w Legii.
O ile Luquinhas czy Wszołek zazwyczaj strzelali gole, gdy Legia gromiła rywali, o tyle Gruzin upodobał sobie zdobywanie naprawdę kluczowych bramek. Jego trafienia decydowały o trzech punktach dla Legii w starciach z Cracovią, Koroną, znowu Cracovią i ze Śląskiem. Gdyby odjąć “Wojskowym” bramki Gwilii, mieliby oni osiem punktów mniej. Dla porównania, “usunięcie” goli strzelonych przez Wszołka nie zrobiłoby żadnej różnicy w punktowym bilansie klubu z Łazienkowskiej.

Napastnicy

W tym jednym przypadku pochwała będzie zbiorowa, bo “Wojskowi” zmieniali napastników jak rękawiczki, a ostatecznie niemal każdy z nich bardzo dobrze wywiązywał się ze swoich zadań. Brzmi to dość nieprawdopodobnie, ale przez całe powoli kończące się rozgrywki w ataku klubu z Łazienkowskiej wystąpiło sześciu zawodników (Kulenović, Niezgoda, Kante, Rosołek, Pekhart, Sanogo). Co więcej, każdy z nich strzelił przynajmniej jednego ligowego gola.
Wyróżnienie dotyczy jednak w największej mierze Jarosława Niezgody i Jose Kante. Pierwszego z wymienionych od stycznia nie ma już w klubie, ale wcześniej zdążył dołożyć bardzo dużą cegłę do świetnych wyników Legii. W 18 rozegranych spotkaniach zdobył aż 14 bramek i dwukrotnie asystował. Średnio co 66 minut dopisywał punkcik do klasyfikacji kanadyjskiej.
Nieźle wyglądają też statystyki Kante. Gwinejczyk wybiegał na murawę 23 razy (często też z ławki), a legitymuje się dziś bilansem 10 goli i trzech asyst. Z kolei Rosołek i Pekhart - choć grali zdecydowanie mniej - zdobywali niezwykle istotne bramki. Czech dał Legii zwycięstwa na trudnych terenach w Krakowie i Poznaniu, otworzył też wynik w dzisiejszym starciu z Cracovią. 18-latek strzelił natomiast chyba najbardziej przełomowego w tym sezonie gola. Jego trafienie dało domowe zwycięstwo z Lechem, a “Wojskowi” od tamtej pory zaczęli marsz w górę tabeli. Później Rosołek przyczyniał się jeszcze choćby do odwrócenia losów rywalizacji z ŁKS-em oraz wyrównania podczas niedawnego starcia z Piastem.
Pytanie, czy w kontekście walki o puchary Legia i tak nie powinna sprowadzić kolejnego napastnika. Choć Pekhart miał swoje momenty, potrafi też być zupełnie niewidoczny. Jest bardzo wysokim i silnym, raczej jednowymiarowym snajperem - nie do gry kombinacyjnej. I to było widać - choćby w ostatnim meczu w Poznaniu czy półfinale PP z Cracovią.

Michał Karbownik

Największe odkrycie tego sezonu PKO Ekstraklasy. Karbownik trochę z przypadku wylądował na lewej obronie w zespole prowadzonym przez Aleksandara Vukovicia, bo jego nominalną pozycją, na której podobno prezentuje się jeszcze lepiej, jest środek pomocy. Mimo to wskoczył do pierwszej jedenastki bez żadnych kompleksów. Imponuje przede wszystkim szybkością i dryblingiem. Zdecydowanie więcej daje drużynie w ofensywie, czego dowodem jest już sześć ligowych asyst.
Pewne braki ma jeszcze w defensywie, ale i pod tym względem robi zauważalne postępy. Nic dziwnego, że już teraz mówi się w jego kontekście o zainteresowaniu największych europejskich marek. Jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm - Karbownik powinien w przyszłości pobić transferowy rekord Ekstraklasy.
***
Do pewnego momentu wydawało się, że Legia z tego sezonu będzie najmocniejszym mistrzem Polski od lat. Pewne, wysokie zwycięstwa. Naprawdę dobry styl. Końcówka minionej kampanii (pomijające dzisiejsze starcie) pokazała jednak, że wciąż jest wiele do poprawy. Na walkę legionistów o Ligę Mistrzów czekamy więc z pewnymi obawami, ale i sporymi nadziejami.
* Statystyki stworzonych okazji, kluczowych podań i sprintów aktualne na dzień 10.07.2020 (przed meczem Legii z Cracovią). Dziękujemy za pomoc ekstrastats.pl oraz ekstraklasa.org
TUTAJ przeczytasz komentarz Tomasza Włodarczyka "Legia Warszawa potwierdza dominację. Vuković przechodzi do historii".

TUTAJ zapoznasz się z artykułem o przemianie Aleksandara Vukovicia.

Przeczytaj również