Legia Warszawa potwierdza dominację. Vuković przechodzi do historii

Legia Warszawa potwierdza dominację. Vuković przechodzi do historii
Lens Strong / shutterstock.com
To najpewniej i najspokojniej wywalczone mistrzostwo Polski od dziesięciu lat. Legia Warszawa przypieczętowała tytuł w meczu z Cracovią (2:0), a Aleksandar Vuković przeszedł w sobotę do historii ekstraklasy. Klub ze stolicy spiął w jednym czasie dwa wielkie sukcesy. Co podkreśla jego dominację na krajowym podwórku.
Legia Warszawa zdobyła czternaste mistrzostwo Polski w momencie, który może uznać za nowe otwarcie. Powrót na tron jest celebracją trudnego dla wszystkich 2020 roku. Mimo pandemii koronawirusa wokół klubu zadziało się dużo dobrego, który być może długofalowo wchodzi w nową dla siebie, lepszą rzeczywistość.
Dalsza część tekstu pod wideo

Spuścizna Mioduskiego

W piątek, jeszcze przed przypieczętowaniem tytułu w spotkaniu z Cracovią, Dariusz Mioduski witał w Legia Training Center zawodników i sztab szkoleniowy pierwszej drużyny. W sobotę zaprosił do Grodziska Mazowieckiego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej - Zbigniewa Bońka.
Projekt robił wrażenie od początku jego ogłoszenia. W swoich kanałach społecznościowych klub regularnie chwalił się postępami prac i już na etapie budowy mógł wzbudzać zazdrość u prezesów innych klubów. Dziś ośrodek stoi w całej okazałości i musi napawać dumą właściciela, dla którego od początku pracy przy Łazienkowskiej był oczkiem w głowie. Nie sukcesy sportowe, które w Warszawie były i będą, pozostaną prawdziwą spuścizną Mioduskiego. Będzie nią Legia Training Center.
LTC wyznaczy nowe standardy w szkoleniu piłkarzy w Polsce. Projekt czerpiący od najlepszych - m.in. z Valdebebas, centrum treningowego Realu Madryt - ma być nowoczesną taśmą produkującą i wychowującą młode talenty. W perspektywie kilkunastu lat zwrócić wydane na tę inwestycję kilkadziesiąt milionów złotych.
Dziś nasze kluby na boisku są bardzo daleko od czołówki Europy. Droga, na którą wkroczyła Legia może pozwolić choć trochę skrócić ten gigantyczny dystans. Skoro zagraniczni, wysokiej jakości piłkarze nigdy nie spojrzą w stronę Polski, trzeba samemu spróbować takich ulepić. Dlatego inauguracja LTC w szerszym kontekście wydaje mi się znaczenie cenniejsza niż rekordowe, czternaste mistrzostwo kraju.

Pewna droga do tytułu

Dla klubu jedno i drugie pięknie zbiegło się w tym samym czasie. To pewnego rodzaju demonstracja siły. Legia mistrzostwo zdobyła pod pełną kontrolą, bo za taką trzeba uznać liderowanie w tabeli od szesnastu kolejek.
Legia Warszawa w sezonie 19/20
Transfermarkt
Legia miała momenty zadyszki, choćby w rundzie finałowej, ale do mety zmierzała bezpiecznie i na dużym spokoju. Jeśli do końca rozgrywek utrzyma przewagę ośmiu punktów nad wiceliderem, będzie to najpewniej wywalczony tytuł od dziesięciu lat.
To niewątpliwie duży sukces Vuko. Po nieudanej poprzedniej rundzie finałowej, przegraniu tytułu na rzecz Piasta, pojawiły się wątpliwości co do jego kompetencji. Słuszności powierzenia mu pracy w klubie, na którym bardziej doświadczeni szkoleniowcy łamali sobie zęby. Porażka w eliminacjach europejskich pucharów tylko pogłębiła negatywne opinie.
Legia przechodziła pierwsze rundy kwalifikacyjne w męczarniach. Paradoksalnie dopiero w dwumeczu przeciwko Glasgow Rangers, który zakończył się odpadnięciem z Ligi Europy, widziałem pozytywne sygnały. Miałem wrażenie, że przy nieco szczęśliwszym losowaniu, Legia awansowałaby do fazy grupowej. Ale tak się nie stało. Vuković zaczynał sezon na dużym musiku.

Vuko przechodzi do historii

Drużyna przechodziła transformację, a wraz z nią jej szkoleniowiec, któremu krzepła gorąca krew. W pracy i wypowiedziach Serba zaczęło pojawiać się więcej spokoju. Głowa poskromiła serce. Vuko dość trafnie zidentyfikował, gdzie przecieka statek. Nie bał się podejmować trudnych decyzji personalnych. Stawiał na swoim i lepił jak chciał. Wyszła z tego całkiem niezła mieszanka doświadczenia z młodością. Szatnia znalazła odpowiedni balans i chemię.
Po początkowych wahaniach formy, gdzie drużyna skupiała się jeszcze na pucharach, od września przyspieszyła i ustabilizowała formę. Grała skutecznie i efektownie. Potrafiła dominować rywali. Wystarczy wspomnieć wysokie zwycięstwa 7:0 przeciwko Wiśle Kraków, 5:1 przeciwko Górnikowi Zabrze czy 4:0 z Koroną Kielce w rundzie jesiennej, a w 2020 roku 4:0 z Jagiellonią Białystok i 5:1 z Arką Gdynia.
Zespół momentami wyrastał ponad ligę i udowadniał, kto zasługuje na mistrzostwo. Wypracowana przewaga punktowa wybaczała wpadki na finiszu. Tylko pięć punktów w pięciu ligowych meczach nie oznaczało żadnych konsekwencji oprócz tego, że kibice na postawienie kropki nad i musieli czekać do 35. kolejki.
Legia wygrywa mistrzostwo i przechodzi do historii jako najbardziej utytułowany klub w Polsce. Do historii przechodzi też Aleksandar Vuković. Serb został pierwszym zagranicznym szkoleniowcem, a drugim w ogóle, który w swoim debiutanckim pełnym sezonie pracy zdobył mistrzostwo Polski*. Pierwszym był Paweł Janas, który jako nieopierzony trener zdobywał tytuł w sezonie 1994/95. Także z Legią, którą potem wprowadził do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Obecnie awans polskiego klubu do Champions League wydaje się niestety abstrakcją. Wracam do wcześniej wspominanej powiększającej się przepaści między piłkarską Polską a Europą. Legii lub innych przedstawicieli ekstraklasy brakuje w europejskich pucharach już od trzech sezonów. Liga w rankingach UEFA jest na peryferiach poważnej piłki. Ostatnie działania Legii dają nadzieję, że w dalszej perspektywie może być lepiej. W krótszej zespół będzie potrzebował dalszej pracy i kilku udanych transferów, aby od jesieni nie prężyć muskułów jedynie na krajowym podwórku.
* Lata 1970-2020. Dziękujemy za pomoc EkstraStats.

TUTAJ przeczytasz artykuł o przemianie Aleksandara Vukovicia.
TUTAJ dowiesz się, którzy piłkarze Legii odegrali kluczową rolę w zdobyciu tytułu mistrzowskiego.

Przeczytaj również