Idealny cel transferowy Bayernu. "Jest lepszy od Neymara"

Idealny cel transferowy Bayernu. "Jest lepszy od Neymara"
Paul Chesterton/Pressfocus
Wychowywał się w cieniu Ronaldinho, teraz jest porównywany do Neymara. Jego zespół może niedługo spaść z ligi, a on przykuwa uwagę potęg pokroju Liverpoolu czy Bayernu. Raphinha już swoje pokazał w Premier League, a przed nim jeszcze bardziej świetlana przyszłość.
Brazylijczyk należy do powoli wymierającego gatunku piłkarzy, którzy swoim stylem zapełniają trybuny na stadionach. W tym sezonie Leeds United jako całość nie prezentuje się zbyt dobrze. Generalnie ekipa Marcelo Bielsy po prostu zawodzi na całej linii. Ale w beczce dziegciu jest łyżka miodu prosto z “Kraju Kawy”. Oglądając poczynania większość zawodników “Pawi”, można samemu puścić klubową maskotkę. Jednak Raphinha wyróżnia się na tle ogólnego marazmu. To piłkarz absolutnie wyjątkowy i to nie tylko na skalę swojego zespołu, ale całej Premier League.
Dalsza część tekstu pod wideo

Zrzuca z krzeseł

- Nie mogę wiele dodać do jego gry. W przypadku takich zawodników trzeba im pozwolić być sobą. Wtedy są najlepsi. Raphinha to świetny skrzydłowy, potrafi dryblować, atakować z głębi pola, jest skuteczny, wytrzymały, utrzymuje intensywność przez cały mecz. To piłkarz kompletny - chwalił go Marcelo Bielsa.
Dziś 25-latka można nazwać gotowym produktem spod ręki argentyńskiego szkoleniowca. Raphinha stał się ucieleśnieniem piłkarskiej filozofii “El Loco”. Brazylijczyk na boisku wykazuje się szaleństwem, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jest efektywny, efektowny i przede wszystkim niepowstrzymany, a przecież intensywność można uznać za fundament myśli szkoleniowej Bielsy.
Argentyńczykowi należą się wielkie słowa uznania za ukształtowanie wychowanka FC Avai. Raphinha wykazywał się talentem już w Sportingu czy Rennes, ale do Leeds trafiał jako gracz równie drogi, co zagadkowy. Gdy w październiku 2020, w ostatnich dniach okienka wydano na niego prawie 20 mln euro, można było się zastanawiać, czy włodarze z West Yorkshire przypadkiem nie mają za dużo pieniędzy, które jakoś trzeba wydać. Czas pokazał, że sprowadzenie Raphinhi nie było panicznym zakupem na zamknięcie okienka, ale otwarciem nowego rozdziału ekipy z Elland Road. I duża w tym zasługa Marcelo Bielsy.
- Szczerze mówiąc, byłem trochę niespokojny przed zajęciami z Bielsą. Wszyscy mi mówili, jak wielki to trener. Obawiałem się, bo wiedziałem, że to wielka sprawa. Ale to najskromniejszy szkoleniowiec, z jakim miałem okazję pracować. Przywitał mnie w Leeds i powiedział, że jest tu tylko po to, żeby mi pomóc. W pierwszych miesiącach często na treningach brał mnie na bok, wyjaśniał, co powinienem zrobić lepiej, jak zachować się w konkretnych sytuacjach. Wiele zawdzięczam “Profesorowi” - zdradził skrzydłowy na łamach “The Players’ Tribune”.
Bielsa stworzył sobie zawodnika, który niewykluczone, że utrzymuje jego posadę. Gdyby odjąć bramki Raphinhi z tego sezonu, Leeds znajdowałoby się na szarym końcu Premier League z nikłymi perspektywami na cokolwiek innego niż Championship. Zespoły Bielsy znane są jako doskonale poukładane kolektywy, ale w tym sezonie trener prowadzi prawdziwe one-man army. A Raphinha gra tak widowiskowo, że aż można spaść z krzesła. I to dosłownie.

Afera fryzjera

Zadanie oszlifowania Raphinhi wcale nie musiało należeć do najłatwiejszych. Brazylijczyk przybył do Leeds z zaledwie jednym pełnym sezonem rozegranym w jednej z pięciu najlepszych lig w Europie. Zresztą mówimy o zawodniku, który jako 17-latek rozważał ofertę zawieszenia butów na kołku, by zostać dilerem narkotyków.
- To łatwy sposób na zarobienie pieniędzy. Bardzo łatwy. Widziałem to na własne oczy. Ale uciekłem z narkotykowego półświatka - opowiadał Raphinha.
W wieku 19 lat znów chciał rzucić futbol, ale tym razem powstrzymał się tylko ze względu na konieczność podjęcia innego zawodu. Kariera rodem z serialu Narcos przeminęła z wiatrem. Wtedy mogło nadejść zderzenie z szarą rzeczywistością.
- Ciągle słyszałem, że jestem za mały, za niski, że się nie nadaję. W końcu zadzwoniłem do rodziców i powiedziałem, że rezygnuję z piłki. Ojciec przytaknął, a mama zapytała, jakiej pracy się podejmę. Wtedy się zastanowiłem i wyszło, że musiałbym się zatrudnić w supermarkecie albo u fryzjera. Więc nie zostawiłem piłki - ujawnił Raphinha.
Dziś żartobliwie można powiedzieć, że w pewnym sensie spełnił się koszmar Brazylijczyka i w jakimś stopniu jego praca przypomina zawód fryzjera. Bramkarzom przyjeżdżającym na Elland Road pozostaje jedynie wydać polecenie “gol”. A Raphinha ma w zwyczaju zdobywać bramki przeciwko nie byle jakim rywalom. Tylko w tym sezonie na swojej liście ofiar odhaczył m.in. Chelsea, Arsenal, West Ham czy Leicester.
Skrzydłowy osobiście maczał palce przy 40% trafień Leeds w tym sezonie ligowym. Większy udział przy bramkach swojej drużyny w Premier League ma jedynie Mohamed Salah. Przy okazji Raphinha plasuje się w czołówce zawodników na Wyspach z największą liczbą kluczowych podań, udanych dryblingów czy wypracowanych okazji. A przecież mówimy o zawodniku, którego największą zaletą wcale nie jest kolekcjonowanie zdobyczy w klasyfikacji kanadyjskiej. Od liczb są statystycy i analitycy. Raphinha często wychodzi na murawę, żeby nie tylko strzelić gola, ale przede wszystkim dać widzom szczyptę magii. Tego nauczył go przyjaciel rodziny, Ronaldinho Gaucho.
- Ronnie urodził się w okolicy, w której dorastałem. Był znajomym mojego taty i wujka. Zawsze chciałem być jak on. Gdy grał, każdemu składał obietnicę: “Daj mi piłkę, a sprawię, że się uśmiechniesz”. Pierwszy raz spotkałem go, gdy byłem dzieckiem na jakiejś imprezie urodzinowej. Od tamtej pory się znamy, kiedyś powiedział mi, że ogląda moje mecze i podziwia mój styl. Nawet nie wiedziałem, jak zareagować - opowiadał Raphinha na antenie “Sky Sports”.
Czy istnieje na świecie bardziej wiarygodna jednoosobowa instytucja wystawiania certyfikatów piłkarskiej jakości niż Ronaldinho? Jeśli człowiek, który wstrzymał rywali, ruszył świat piłki, mówi, że jesteś wyjątkowym zawodnikiem, to tak po prostu musi być. A w przypadku Raphinhi absolutnie nie jest to tylko kurtuazja dobrego wujka, ale rzetelna ocena sportowego stanu rzeczy.

Czas na transfer

- Nie ma wątpliwości, że to gracz klasy światowej. Po kontuzji Bamforda oczekiwania wobec niego były ogromne, a on i tak je przerósł. Samodzielnie nosi Leeds na własnych barkach. Niewielu jest tak utalentowanych piłkarzy, którzy jeszcze tak pracują bez piłki. Nie widzę Neymara w takiej roli. Pod tym względem Raphinha jest od niego lepszy - zachwycał się na łamach portalu “Football Insider” Noel Whelan, były zawodnik “The Peacocks”.
Patrząc tydzień w tydzień na grę Brazylijczyka, widać że on już przerósł swoją drużynę. Pod względem czysto piłkarskich umiejętności góruje nad kolegami niczym Guliwer. A każdy dobry występ stanowi dowód na to, że 25-latek jest gotowy na transfer do klubu ze znacznie wyższej półki. Być może nawet tej najwyższej na piłkarskim Panteonie.
Pozyskanie Raphinhi mogłoby się okazać strzałem w dziesiątkę włodarzy Bayernu. Niemieckie źródła co prawda zdementowały informacje jakoby transfer był już przyklepany, jednak dla własnego dobra Bawarczycy nie powinni porzucać tego tematu. Dziś skrzydła w ekipie Juliana Nagelsmanna są wypchane po brzegi, ale pamiętajmy, że kontrakt Serge’a Gnabry’ego wygaśnie w przyszłym roku. Być może nadszedł moment, aby dokonać pewnej roszady, która przyniesie same korzyści. Zwłaszcza, że konkurencja nie śpi.
- Gdy pojawiły się informacje, że może przejść do Liverpoolu, miałem nadzieję, że to stanie się faktem. Raphinha to kapitalny gracz, odkąd przyszedł do Premier League robi różnicę. Ostatecznie został w Leeds i jest tam ich najlepszym graczem. Zawsze kiedy przeciwko niemu grasz, musisz być przygotowany na niebezpieczeństwo. To zawodnik z wielką osobowością, który na boisku nie okazuje strachu - tak ocenił go Fabinho przed spotkaniem Leeds z Liverpoolem.
“The Reds” to kolejny z gigantów, którego w mediach łączy się z potencjalnym transferem lidera “Pawi”. Plotki nie mogą dziwić, bowiem skrzydłowy to gotowy produkt dla wielkich klubów. Naturalny talent w połączeniu z pracą pod okiem Marcelo Bielsy dały efekt w postaci zawodnika o wyjątkowym wachlarzu umiejętności. Raphinha w ataku gra jak Brazylijczyk, przy czym nie można go nazwać jeźdźcem bez głowy, który w ofensywie uprawia joga bonito, a w defensywie pożoga i sito.
Potencjalny nowy pracodawca 25-latka nie musi martwić się o jego dyscyplinę taktyczną, charakter i mentalność. To wszystko zostało sumiennie wypracowane na uniwersytecie Bielsy. Sam zawodnik pewnie w najbliższych miesiącach nie będzie sobie zaprzątał głowy transferem. Ale gdy już zakończy misję samodzielnego utrzymania Leeds, jego następnym krokiem powinno być spakowanie walizek i szykowanie się do zmiany barw. Raphinha to zbyt dobry zawodnik, by nadal grać w ligowym średniaku. On już przerósł Leeds. Czas, by sprawdził swoich sił w szeregach jednego z potentatów.

Przeczytaj również