Wielki powrót do Wisły Kraków. Transfery nie są przypadkowe. "Znamy ten rynek, jest dla nas bezpieczny"

Wielki powrót do Wisły Kraków. Transfery nie są przypadkowe. "Znamy ten rynek, jest dla nas bezpieczny"
ASInfo
Kiko Ramirez był trenerem Wisły Kraków w 2017 roku. Po latach wrócił, by pełnić rolę dyrektora sportowego. Podaje się obecnie za człowieka Jarosława Królewskiego. Robi transfery kolejnych Hiszpanów do pierwszej ligi, by ci szybko zaczęli grać w Ekstraklasie. Kraków czeka bowiem na ten awans jak żadne inne miasto. Porozmawialiśmy z Ramirezem o jego powrocie do Wisły i o rynku transferowym.
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Co się stało, że wróciłeś do Wisły w takiej roli?
Dalsza część tekstu pod wideo
KIKO RAMIREZ: Dużo rzeczy się zadziało, powiem tak. To była bardzo ważna decyzja, by nie trenować, mieć inny zawód. Wisła to dla mnie szczególny klub. Nie poświęcałem nawet czasu, by się zastanawiać.
Skąd więc ta rola dyrektora sportowego?
Dla mnie ważny był ten moment, w którym jest Wisła. To klub, który ma problemy sportowe. Widać to też w aspekcie finansowym. Myślę, że to była decyzja podyktowana tym, że chciałem pomóc klubowi.
Była taka konferencja, na której działacze Wisły powiedzieli, że w drużynie jest za dużo obcokrajowców. Teraz poszerzacie tę grupę.
Trzeba poprawić sprawy sportowe. Piłka nożna to gra międzynarodowa. W Hiszpanii kluby mają wielu obcokrajowców. W tej sytuacji najważniejszy jest wynik, chcemy awansować do Ekstraklasy - to jest najważniejsze. Trzeba promować młodych, polskich zawodników, których ma Wisła. W mojej filozofii jest też to, że doświadczeni zawodnicy mogą uczyć tych młodych. Wtedy będą stanowić kolektyw.
Czy przeprowadzasz się do Krakowa i będziesz na każdym meczu?
Tak, przeprowadzam się do Krakowa. Będę funkcjonować, tak jak wtedy kiedy byłem trenerem. Chcę być na każdym treningu i być blisko drużyny. To model znany z Hiszpanii - dyrektor sportowy znajduje się blisko drużyny - jest na boisku, pomaga sztabowi i zawodnikom.
Jak wyglądają kwestie przedłużenia kontraktów z Luisem Fernandezem i Igorem Łasickim?
To są zawodnicy, którzy grają dobrze w tym sezonie. Do końca sezonu jeszcze jest dużo czasu, mamy swoje cele i to nie jest moment, by rozmawiać na takie tematy. Dla nas liczy się teraz aspekt sportowy. Najpierw musimy poprawić aspekt sportowy, zachować równowagę w drużynie. Oczywiście jeśli chodzi o zawodników, którzy pomogą nam awansować - będziemy się starać o to, by zostali w klubie. Teraz najważniejsza jest drużyna.
Dlaczego w tym okienku ściągacie głównie Hiszpanów?
Oczywiście Hiszpanów znam bardzo dobrze. Znam ten rynek, jest dla nas bezpieczny, nad nim pracuję najwięcej. Ale nie oznacza to, że to jedyny rynek, jaki filtrujemy. Chcemy też kontrolować dobrze rynek polski.
Jak wygląda działanie Wisły w tym okienku transferowym?
Staramy się wykorzystać rynek, jaki mamy. Mamy kontakt z wieloma zawodnikami, trudno o piłkarzy z Ekstraklasy. Jesteśmy w miejscu, w którym najważniejsze jest podpisanie kontraktu z zawodnikami, którzy znają sytuację w Wiśle. O co Wisła gra, jakim klubem jest Wisła. Chcemy zawodników zmotywowanych, którzy pomogą nam osiągnąć nasz cel. Chcemy wykorzystać to, co mamy dobre w Wiśle.
Z całym szacunkiem dla trenera Sobolewskiego - w Polsce często zmienia się szkoleniowców. Myślisz, że jeszcze kiedyś będziesz trenerem Wisły?
Nie. Dziś pracuję jako dyrektor sportowy. Jeśli miałbym zostać trenerem Wisły Kraków, to pokazałoby, że źle wykonałem swoją pracę jako dyrektor sportowy. Dla mnie ważne jest, by zbudować zrównoważony skład, który za pół roku awansuje do Ekstraklasy.

Przeczytaj również