Wnioski po kolejnej klęsce Barcelony. Messi znów robi to samo, skład z końcówki śmieszy, obrona nie istnieje

Wnioski po kolejnej klęsce Barcelony. Messi znów robi to samo, skład z końcówki śmieszy, obrona nie istnieje
Christian Bertrand/Shutterstock
To już w ostatnich latach tradycja. FC Barcelona znów zanotowała kompromitację w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Seria kilku zwycięstw z rzędu na krajowym podwórku właśnie przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. PSG brutalnie obnażyło stos problemów “Blaugrany”.
Gdy Lionel Messi pewnie wykorzystał rzut karny na 1:0, Ronald Koeman mógł mieć nadzieję, że jego podopieczni są w stanie “wykręcić” solidną zaliczkę przed rewanżem.
Dalsza część tekstu pod wideo
A co Holender powiedział po meczu?
- Mógłbym kłamać, ale gdy przegrywa się u siebie 1:4, to nie ma prawie żadnej szansy na awans - przyznał.
Te słowa doskonale podsumowują to, co wczoraj Barcelonie zafundowali rywale z Paryża, prowadzeni do zwycięstwa przez zjawiskowego Kyliana Mbappe. PSG zagrało fenomenalnie i jest na prostej drodze do ćwierćfinału - to jasne, nawet mając w głowie La Remontadę sprzed lat. A jakie można wyciągnąć wnioski z kolejnej w ostatnich latach klęski “Blaugrany” w LM?

1. Messi znów robi to samo

Leo Messi nie jest winowajcą wczorajszej porażki. Często należy mu współczuć, widząc poczynania jego kolegów z boiska i bezsilne starania Argentyńczyka, by wpłynąć na ich lepszą grę. Ale przeciwko PSG gwiazdor znów właściwie zniknął. Nie szło całej drużynie, nie szło też Messiemu. Nie błyszczał. Parę razy się pokazał do gry, posłał kilka podań, trafił do siatki “z wapna”. Tyle. Mało. O wiele za mało. Bo właśnie w takich spotkaniach Leo musi brać na siebie ciężar gry i prowadzić “Barcę” do sukcesu. A przynajmniej próbować to osiągnąć - umówmy się, w tej drużynie nie jest to łatwe. Tymczasem on zawiódł. I to po raz kolejny w podobnej sytuacji. W poprzednich latach, gdy Barcelona musiała w fazie pucharowej uznać wyższość Romy, Liverpoolu i Bayernu, ten wybitny piłkarz także nie stanowił wartości dodanej w zespole.

2. Papierowa obrona

Gerard Pique robił wszystko, by być w pełni sił na potyczkę z mistrzami Francji. Wyszedł na boisko świeżo po wyleczeniu niedawnej, poważnej kontuzji. Bez rytmu meczowego, właściwie z marszu. Miał pomóc defensywie. I faktycznie, pomagał, ale słowem. Głośne uwagi Pique były doskonale słyszalne. Media zwróciły też uwagę na jego spięcie z Antoinem Griezmannem. Piłkarsko zaś weteran zupełnie się nie obronił. Zgubił krycie przy pierwszym golu, przy drugim zanotował złą interwencję, a w końcu Koeman zdjął go z boiska.
Trudno mieć jednak uwagi wyłącznie do Pique. Dramatycznie zagrał Sergino Dest, który zbudował Layvinowi Kurzawie autostradę po lewej stronie i zawinił przy dwóch pierwszych bramkach. Niemrawo wyglądał Jordi Alba, niepewnie Clement Lenglet. Po roszadach taktycznych nic się nie zmieniło.

3. Łatwość w traceniu goli

Piłkarze “Barcy” mogliby napisać poradnik pt. “jak nie zachowywać się w defensywie”. Nie ujmując nic widowiskowym paryżanom, gospodarze rozłożyli przed nimi czerwony dywan i zaprosili do zdobywania bramek. Błysk geniuszu Marco Verrattiego i show Kyliana Mbappe nie byłyby możliwe, gdyby nie dramatyczna skłonność “Blaugrany” do tracenia goli. Ale po kolei.
Pierwszy gol dla PSG
Barcelona w meczu z PSG AKCJA NA 1:1
screen
Goście mają piłkę w środku boiska. W tym samym czasie Dest i Ousmane Dembele zupełnie ignorują atakującego z lewej strony Layvina Kurzawę. Amerykanin zbiega do środka, Francuz nie spieszy się z asekuracją - zawodzi komunikacja. Osamotniony zawodnik PSG odgrywa futbolówkę w pole karne, tam za Verrattim nie nadąża spóźniony Frenkie de Jong. Szczypta magii od Włocha, zagubienie się Pique, geniusz Mbappe. 1:1. Seria błędów ze strony katalończyków.
Drugi gol dla PSG
Tym razem powstaje dziura na lewej stronie defensywy Barcelony. Griezmann nie nadąża za Alessandro Florenzim, a Dest łamie linię spalonego. Przepis na katastrofę. Następnie pałętający się w centrum boiska Alba jest spóźniony, Pique źle interweniuje, a wspomniany Dest znów popełnia spory błąd, zupełnie odpuszczając krycie Mbappe. 1:2.
Trzeci gol dla PSG
Fatalne zachowanie przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego. De Jong patrzy się na Moise Keana, który przez nikogo niepokojony pakuje piłkę do siatki. Wcześniej kamera zwraca uwagę na Clementa Lenglet, sugerującemu de Jongowi krycie napastnika PSG. Znów zawiodła komunikacja.
Czwarty gol dla PSG
Kontra, bramka na dobicie rywala, osamotniony Mbappe nie daje szans Marcowi-Andre ter Stegenowi.
Cztery trafienia i masa błędów piłkarzy “Barcy”. W ten sposób po prostu nie da się wygrać.

4. Personalia

Jak słusznie zauważył Dominik Piechota z portalu “Newonce Sport”, skład “Blaugrany” z końcówki spotkania to dowód na to, ile ekipie z Camp Nou brakuje dziś do realnego włączenia się w batalię o Puchar MIstrzów. Podopieczni Ronalda Koemana kończyli mecz w następującym składzie:
ter Stegen - Mingueza, de Jong, Lenglet - Dembele, Puig, Pjanić, Alba - Messi, Braithwaite, Trincao
Eksperymentalna obrona złożona z dwóch przeciętnych defensorów i środkowego pomocnika. Niemrawy środek pola z wiecznym talentem Puigiem i wtopą transferową - Pjaniciem. Braithwaite w ataku wraz z nieopierzonym Trincao. Niereformowalny Dembele. “Pokaż mi swoją ławkę rezerwowych, a ja powiem Ci, jak mocny jest Twój zespół” - ten znany frazes pasuje tutaj jak ulał. Nie, “Barca” w skali międzynarodowej nie zasluguje na miano mocnej drużyny.
I tylko ter Stegena szkoda, bo gdyby nie jego fantastyczne interwencje, PSG mogłoby wrócić do Francji z zaliczką pięciu czy sześciu goli.

5. 260 mln euro

To kwota, którą “Duma Katalonii” przeznaczyła na kupno Dembele oraz Griezmanna. Nie bez przypadku zwracamy na to uwagę. To właśnie ten duet miał wczoraj “na nodze” dwie doskonałe okazje bramkowe. Najpierw, jeszcze przy stanie 1:0, zawiódł pierwszy z Francuzów. Jego sytuacja musiała zostać zamieniona na gola. Nie została, a chwilę później Mbappe wyrównał stan meczu. W dalszej fazie spotkania dobrej szansy nie wykorzystał “Griezou”. To właśnie w tak istotnych starciach jak wczorajsze, obaj “Trójkolorowi” powinni udowadniać, że nie wyrzucono na nich pieniędzy w błoto. Cóż, ale nawalili. I pomyśleć, że “Barca” na Dembele wydała prawie tyle samo, co PSG na Mbappe. Nieprawdopodobne.
***
Co dalej? Pewnie nic. Nikt teraz raczej Ronalda Koemana nie zwolni, bo i po co?. Mało kto wyobraża sobie cudowny pościg w Parku Książąt w meczu rewanżowym. A Barcelona zaraz może mieć po sezonie. “Blaugrana” jest bliska odpadnięcia nie tylko z LM, ale także Pucharu Króla. W lidze zaś ogląda plecy znakomitego Atletico. Współczujemy kibicom “Barcy”. Kolejny rok z rzędu.

Przeczytaj również