Z Fiorentiny go wyrzucili, Inter wolał kupić imprezowicza. Włoski diament błyszczy po latach przeszkód

Z Fiorentiny go wyrzucili, Inter wolał kupić imprezowicza. Włoski diament błyszczy po latach przeszkód
bestino / shutterstock.com
Chociaż Nicolo Zaniolo ma dopiero 21 lat, przeszedł już prawdziwą szkołę życia. W juniorach Fiorentiny grzecznie mu podziękowano, a później grzał ławkę w Serie B i poważnie rozważał porzucenie futbolu na dobre. Nie powstrzymał go nawet brak zaufania w Interze i paskudne zerwanie więzadeł krzyżowych. W ostatnich miesiącach utalentowany lider ofensywy AS Romy udowodnił, że nic nie zdoła go zatrzymać.
22 lipca pewnie zmierzający po udział w Lidze Europy “Giallorossi” rozbili 6-1 SPAL. Mimo że wynik był dawno przesądzony, to właśnie ostatnia bramka zapadła w pamięć wszystkim kibicom. Zjawiskowy Zaniolo stworzył akcję na miarę samego Diego Maradony, mijając bezradnych rywali jak tyczki. Tym trafieniem wysłał piłkarskiemu światu sygnał: “Wróciłem”.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wiecznie niedoceniany

Powrót Włocha do żywych cieszy, biorąc pod uwagę, ile przeszkód musiał pokonać, aby znaleźć się w AS Romie. Zanim podbił Stadio Olimpico, występował w juniorach Genoi, gdzie przed laty grał też jego ojciec, Igor. W wieku trzynastu lat zdecydował się jednak na przenosiny do bardziej renomowanej Fiorentiny. Tam jednak nie poznano się na talencie lewonożnego wirtuoza.
- We Florencji zacząłem grać dla drużyny U-13, potem ze starszymi rocznikami. Pewnego lata trenowałem z ekipą Primavery (U-19) i nagle powiedziano mi, że nie ma dla mnie miejsca - mówił Zaniolo w wywiadzie dla oficjalnej strony rzymian. - To był szok, bo spędziłem tam kilka lat, poznałem wielu przyjaciół, czułem się szczęśliwy. W końcu wróciłem do Virtus Entella, blisko domu i rodziny - dodał pomocnik.
W tamtym okresie kariera Nicolo drastycznie zahamowała. Nawet na zapleczu włoskiej ekstraklasy miał problemy z regularną grą. Do klubu z Serie B przybył, gdy pre-sezon się zakończył, więc pierwsze tygodnie spędził na ławce rezerwowych. Wtedy pojawiły się u niego poważne rozterki na temat zawodowej przyszłości. Zaniolo nie wiedział, czy ma choćby cień szansy na odbicie się od dna.
- Siedziałem z tatą w kawiarni La Spezia i po prostu płakałem. Powiedziałem mu: “Jeśli tutaj sobie nie radzę, to może powinienem robić coś innego w życiu”. Odpowiedział: “Poczekaj jeszcze jeden tydzień. Daj z siebie wszystko, bez zbędnych myśli”. Tak zrobiłem - opowiadał 21-latek.
Rosły zawodnik (mierzy aż 190 cm) wreszcie znalazł uznanie w oczach trenera. W kolejnych miesiącach nikt nie odważył się z powrotem odesłać go na ławkę. W międzyczasie otrzymał powołanie do kadry U-19. Udane występy w narodowych barwach przykuły uwagę zespołów z Serie A. Inter postanowił zainwestować skromną kwotę dwóch milionów euro. Wydawałoby się, że na Giuseppe Meazza trafiono w okolice środka tarczy, pozyskując znakomitego młokosa "za drobne". A jednak“Nerazzurri” sami z siebie oddali kurę znoszącą złote jaja.

“Wynalazek” Monchiego

Zaniolo zanotował bardzo dobry start w Mediolanie. Był liderem drużyny juniorów, a na koniec sezonu 2017/18 mógł się pochwalić osiągnięciem wyniku double-double. Bilans czternastu bramek i jedenastu asyst w wykonaniu pomocnika imponował. Prawie wszyscy zdawali sobie sprawę z niespotykanej skali talentu Nicolo. Prawie, bo w potencjał Włocha nie dowierzał jedynie jego własny klub.
Latem 2018 r. Radja Nainggolan znalazł się na celowniku Interu. Mediolańczycy tak mocno pożądali Belga, że w rozliczeniu bez żalu oddano Romie 27-letniego Davide Santona i właśnie Zaniolo. Wtedy można było odnieść wrażenie, że włodarze “Nerazzurrich” dokonują spektakularnej wymiany. Klasowy zawodnik za nieznanego szerszej publiczności nastolatka - ówczesny dyrektor rzymian, słynny Monchi, nie miał prawa odnieść sukcesu. Dziś wiemy, że to klub ze stolicy Italii wyszedł na tym lepiej.
- Wiedzieliśmy, że Inter chce dostać Radję za wszelką cenę. Postawiliśmy im warunki i jednym z nich był Zaniolo. Początkowo nie chcieli go sprzedać, ale musieli ustąpić. Dałem do zrozumienia, że albo oddadzą Zaniolo, albo dalej nie negocjujemy - zdradził 51-letni Hiszpan. Prawdziwy specjalista od udanych zakupów znów pozyskał nieoszlifowany diament za półdarmo.
Jak to z Zaniolo bywa, nic początkowo nie toczyło się po jego myśli. Przez pierwsze trzy miesiące rozegrał ledwie 23 minuty w meczu z Frosinone. Kibice Romy nie mieli pojęcia, dlaczego pozwolono na odejście belgijskiego “Ninjy”, kluczowego elementu drużyny Eusebio di Francesco. Wbrew pozorom, włoski trener dobrze wiedział, co robi. Zaniolo powoli wkraczał do pierwszego składu, ale gdy już to zrobił, uciszył głosy krytyków. W jednym momencie Nicolo przestał być tylko synem byłego napastnika. Dziś to Igor Zaniolo jest bardziej znany dzięki popisom swojej pociechy.

Zerwane marzenia i wielki powrót

Kosmiczny gol przeciwko Sassuolo odmienił go jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zaniolo zaczął wyglądać jak rasowy wyjadacz, notując serię fenomenalnych występów. Przeciwko Atalancie potrafił zaliczyć dwie asysty, a dorobek trafień powiększył w starciach z Torino, Milanem i Fiorentiną. Z FC Porto został najmłodszym strzelcem dwóch bramek w jednym meczu Ligi Mistrzów.
W pierwszych spotkaniach dla reprezentacji znów dwukrotnie znalazł drogę do siatki. Italia go pokochała. Gdy Zaniolo podbijał boiska, Nainggolan brylował co najwyżej na kolejnych imprezach. Z pobytu Belga w Interze zapamiętamy wyłącznie incydent, gdy podczas transmisji na Instagramie wlewał w siebie hektolitry alkoholu. Czas pokazał, że Roma wręcz okradła sąsiadów z Mediolanu.
Bieżący sezon układał się perfekcyjnie (siedem bramek i dwie asysty) aż do prestiżowego meczu z Juventusem. 12 stycznia br. Włoch zerwał ACL w prawym kolanie. Był załamany. Nie dawano mu nawet cienia szansy na wyjazd na Euro, na którym miał błyszczeć najjaśniejszym blaskiem. Szczęściem w nieszczęściu okazało się przymusowe przełożenie mistrzostw. Włosi mogą liczyć, że w przyszłym roku ich młody gwiazdor będzie gotowy do gry na najwyższym poziomie.
Oczekiwania są ogromne, bo po Nicolo nie widać ani śladu urazu. Premierową bramkę po powrocie zdobył kilka tygodni temu w rywalizacji z Brescią. We wspomnianym wyżej spotkaniu ze SPAL do cudownej bramki dołożył sześć popisowych, wygranych dryblingów w przeciągu zaledwie 35 minut. Ekipy z topu zrobiłyby wiele, aby przekonać Romę do sprzedaży diamentu, ale trener “Giallorossich” Paulo Fonseca zdusił transferowe plotki w zarodku.
- Nicolo świetnie sobie radzi. Jest częścią naszego projektu. Nie sprzedamy go tego lata - zapowiedział szkoleniowiec Romy, gdy pojawiły się informacje o zainteresowaniu ze strony Tottenhamu.
Kluby z Premier League raczej muszą obejść się smakiem. Zresztą podobnie jak Inter, który jeszcze przez wiele lat będzie żałował feralnej wymiany. Wiecznie niezdyscyplinowanego Nainggolana wypchnięto z Giuseppe Meazza tylnymi drzwiami. A Zaniolo odrzucano wszędzie, gdzie się dało, jednak obecnie to najlepszy gracz młodego pokolenia we Włoszech. W jego magicznej lewej nodze tkwią nadzieje Italii na powrót do elity. 21-latek miał ominąć EURO, ale prawdopodobnie zostanie jedną z największych gwiazd nadchodzących mistrzostw.

Przeczytaj również