Złota Piłka? Całkowicie zasłużona. Oto diament FC Barcelony. "Iniesta w spódnicy, potrafi wszystko"

Złota Piłka? Całkowicie zasłużona. Oto diament Barcelony. "Iniesta w spódnicy, potrafi wszystko"
Henri Szwarc / PressFocus
Bardzo rzadko zdarza się, że społeczność piłkarska jest tak zgodna w ocenie, kto w mijającym roku najlepiej grał w piłkę. Nie, nie chodzi tym razem o niekończącą się debatę o Messim i Lewandowskim. Gdy nadszedł sezon rozdawania nagród, nikt nie może zaprzeczyć, że wśród kobiet to Alexia Putellas z FC Barcelony zasłużyła na Złotą Piłkę.
Podczas gdy o wyborze Piłkarza Roku zdecydowały ledwie 33 punkty, plebiscyt wśród kobiet zdominowała 27-letnia Hiszpanka urodzona w gminie należącej do stolicy Katalonii. Putellas zebrała oszałamiające, ale nie zaskakujące, 186 punktów, a jej koleżanka klubowa Jenni Hermoso, która zajęła drugie miejsce, 84 oczka. Ponad 100 mniej. Przepaść.
Dalsza część tekstu pod wideo

Najważniejsza na Camp Nou

W ciągu prawie dziesięciu lat kariery na najwyższym poziomie, mniej więcej od momentu powrotu do Barcelony, Alexia zdążyła już zmierzyć się z dołkami: Barca kończąca ligę na drugim miejscu cztery lata z rzędu (od 2015 do 2019 r.), ostatni nieudany mundial… Wszystko kawałek po kawałku budowało determinację piłkarki, by w ostatnim roku wziąć wszystko, co możliwe.
Mistrzyni Europy, triumfatorka Primera Division i Copa de la Reina. Kataloński zespół obecnie nie ma sobie równych na europejskim froncie w kobiecym futbolu, a Alexia, cóż, to najbardziej błyszczący przykład, kapitan drużyny, który wydaje się niemal platońskim wyobrażeniem spełnienia.
Prawdopodobnie, biorąc pod uwagę dominację “Dumy Katalonii”, pierwsza dziesiątka powinna składać się wyłącznie z zawodniczek tego klubu. Wybór Putellas z tego grona wydaje się nieco niesprawiedliwy, gdy całość prezentuje się tak dobrze. W Barcelonie nie bije tylko jedno serce, ekipa ma ich wiele, a każde pompuje krew do całości. Ma się czasem wrażenie, że barceloński organizm ma zbyt wiele kończyn, by przeciwniczki mogły sobie z nim poradzić. Ona z kolei spaja ten system. To dzięki niej kobieca Barcelona Femeni wyprzedza epokę.

Od “Papużek” do “Blaugrany”

Według Alexii, przepis na sukces składa się z kilku elementów: treningu, poświęcenia, wyrzeczeń, talentu i szczęścia, co przekłada się na bycie we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Nigdy nie chciała być kimś innym niż piłkarką, mimo że rodzina wybrała koszykówkę jako swój ulubiony sport. Od dziecka miała w głowie ambitne cele, początkowo przemilczane ze względu na jej nieśmiałą naturę, potem coraz wyraźniejsze, gdy nieśmiałość ustąpiła przed pewnością siebie.
Talent dało się dostrzec na pierwszy rzut oka. Z piłką przy nodze potrafiła wyrazić się za pomocą wykalibrowanych i przemyślanych dotknięć, miała oko do koleżanek z drużyny, wiedziała, jak zajmować przestrzeń w środku pola. A jednak, jej pierwszy raz w Barcelonie nie zapadł specjalnie w pamięci: to była jej ulubiona drużyna, w końcu dorastała w Mollet de Valles, w Katalonii, z mitem Andresa Iniesty i Xaviego, ale gdy tylko w wieku 12 lat trafiła na boiska treningowe “Blaugrany”, spaliła się psychicznie.
Po raz pierwszy talent Alexii został dostrzeżony przez świat, przynajmniej ten hiszpański, mniej więcej dziesięć lat temu, gdy występowała w Espanyolu. Przybyła do pierwszej drużyny w wieku 16 lat i znalazła się tam w idealnym momencie. Wówczas “Papużki” miały jedną z najlepszych szkółek piłkarskich w kraju. W następnym roku nastolatka przeniosła się do Levante, aby zakończyć dwuletni okres przejściowy, podczas którego zdobyła przydatne doświadczenie.
Gdy osiągnęła pełnoletność, wróciła do domu. W gablocie Barcelony Femeni hiszpańska pomocniczka nie dojrzała trofeów, sukcesów, ani tradycji. Znalazła coś innego. Najtrwalsze pragnienie swojego życia, którym stała się szatnia, klubowe ściany, murawa, wszystko naraz. Od tego momentu została częścią najsilniejszej drużyny na świecie. Spełniła swoje marzenia, gdy jako dziecko chodziła na Camp Nou, próbowała wyobrazić siebie na płycie boiska w koszulce Barcelony.

Przykład dla męskiego zespołu

Przełom w jej karierze nastąpił w zeszłym roku. Sposób, w jaki z łatwością Barcelona zmiotła drużyny w europejskich rozgrywkach, był, szczerze mówiąc, przerażający. Rozbicie Chelsea 4:0 w finale Ligi Mistrzyń, w którym Putellas zdobyła bramkę z rzutu karnego oraz asystowała, odbiło się szerokim echem w kobiecej piłce.
W tym sezonie, we wszystkich rozgrywkach Katalonki strzeliły 83 gole w 15 meczach (to nie błąd, UEFA mocno zredukowała kalendarz), przegrywając czterokrotnie. Ich porażka 1:4 z Arsenalem w meczu grupowym otwierającym Champions League nie była zaskoczeniem, ale kompletne zlekceważenie drużyny wykazującej podobne oznaki dominacji w Anglii już tak.
W centrum tego wszystkiego, co robiła Barcelona, stała Putellas. Ścisła kontrola, sztuczki i zmyłki rywalek - to tylko jedna dziesiąta tego, co potrafi na boisku. Zdolność piłkarki do wybierania najbardziej nieprawdopodobnych podań, zajmowania przestrzeni tam, gdzie nikogo nie ma, wiedza o tym, gdzie może odnaleźć swoje koleżanki - w tym wszystkim nie ma sobie równych. Powiedzenie, że to Iniesta w spódnicy nie powinno być nadużyciem.
W tym sezonie czterominutowy hat-trick przeciwko Valencii oraz wspaniały, potężny rzut wolny przeciwko Hoffenheim to tylko niektóre z najważniejszych momentów. Putellas jest drugą najlepszą strzelczynią Barcelony w historii, zaraz za Hermoso, oraz reprezentantką Hiszpanii z największą liczbą występów. 157 bramek w 364 meczach dla Barcelony świadczy nie tylko o skuteczności, ale o lojalności w stosunku do klubu.
W niezwykle wzruszającym momencie podczas przemowy na gali “France Football” zadedykowała swoją wygraną ojcu Jaume, z którym jako dziecko jeździła na Camp Nou. Zmarł w 2012 roku, gdy miała 18 lat. W przededniu startu na Mistrzostwach Europy U-19 i przed dołączeniem do Barcelony. Tak mówiła:
- Mam nadzieję, że jesteś dumny z córki. To jest dla ciebie, tato, gdziekolwiek się znajdujesz.
Jak mógłby nie być dumny?
W wywiadzie opublikowanym na oficjalnej strony Barcelony stwierdziła, że mentalność sportowca polega na tym, by brać każdy dzień takim, jaki przychodzi, nie zauważać swoich indywidualnych sukcesów aż do momentu wycofania się z gry. Kiedy jednak wciąż biega się po boisku, nie liczy się nic innego jak tylko mecze, gole, wyniki, jak najlepsza praca dla drużyny i współtworzenie historii kobiecej FC Barcelony. Ta, w przeciwieństwie do męskiej, nie ma sobie niczego do zarzucenia.

Przeczytaj również