Arcyważny gol polskiego piłkarza. "Przedłużył marzenia, może uratować sezon" [POLACY ZA GRANICĄ]

Arcyważny gol polskiego piłkarza. "Przedłużył marzenia, może uratować sezon" [POLACY ZA GRANICĄ]
Belga/Pressfocus
Polscy piłkarze nie próżnowali w ostatnich dniach. Wielu biało-czerwonych notowało gole i asysty, mocno pomagając swoim drużynom. Co najciekawsze, na pierwszym planie nie zawsze byli ci, po których można było spodziewać się podbramkowych popisów. Poprzedni tydzień upłynął pod znakiem nieoczywistych bohaterów.
Nasz raport zaczynamy od wizyty w Beneluksie. Miniony weekend w Belgii i Holandii zdecydowanie należał do polskich zawodników.
Dalsza część tekstu pod wideo
***

GOLE I ASYSTY

ChFila prawdy

W Jupiler Pro League Karol Fila przedłużył marzenia Zulte Waregem o utrzymaniu. Prawy obrońca zdobył bardzo ważną bramkę, otwierając wynik spotkania z AS Eupen. Był to pierwszy gol zawodnika wypożyczonego ze Strasbourga w tym sezonie. Zespół Polaka poszedł za ciosem i ostatecznie pokonał bezpośredniego rywala aż 5:1.
Po efektownym zwycięstwie Zulte wciąż może uratować sezon i uniknąć relegacji do drugiej ligi. Przed ostatnią kolejką Fila i spółka nadal znajdują się w strefie spadkowej, ale tracą do bezpiecznego miejsca tylko jeden punkt. Ekipa z Waregem zakończy rozgrywki meczem z Cercle Brugge Radosława Majeckiego. W minionej kolejce polski golkiper nie zachował czystego konta, ale jego zespół i tak pokonał St. Truiden 3:1.

Holandia da się lubić

W Eredivisie Sebastian Szymański pomógł wykonać kolejny krok w kierunku zdobycia mistrzostwa. Feyenoord zgodnie z oczekiwaniami pokonał ostatnie w tabeli SC Cambuur 3:0. Bezsprzeczną ozdobą tego meczu było piękne trafienie reprezentanta Polski, który w jednej akcji pokazał swoją technikę, opanowanie i zmysł strzelecki. Magic touch. Łącznie Szymański ma już na koncie dziewięć bramek i sześć asyst w tym sezonie, co jest wynikiem więcej niż zadowalającym.
Na holenderskiej ziemi błysnął również Kacper Kozłowski. 19-latek dołożył cegiełkę do derbowego zwycięstwa Vitesse nad NEC Nijmegen. Gracz wypożyczony z Brighton zdobył prawdopodobnie jedną z najłatwiejszych bramek w karierze, wykorzystując fatalny błąd Jaspera Cillessena. Właściwie nie wiemy, co miał na myśli były golkiper FC Barcelony w tej akcji. Kozłowski rozegrał w tym meczu 88 minut, a krótki epizod z ławki rezerwowych zaliczył Bartosz Białek. Vitesse po zwycięstwie 4:1 awansowało na 13. miejsce w tabeli.

Park Książąt nietknięty

Po raz drugi w tym sezonie bramkę przeciwko PSG zdobył Przemysław Frankowski. Tym razem skrzydłowy pewnie zamienił rzut karny na gola, jednak dokonał tego, kiedy Lens przegrywało już 0:3. Leo Messi, Kylian Mbappe i Vitinha w pierwszej połowie rozstrzygnęli losy rywalizacji, znacznie przybliżając się do tytułu mistrzowskiego. Zespół “Les Sang et Or” po porażce spadł na trzecie miejsce kosztem Marsylii.
- Frankowski bez problemu wykorzystał rzut karny, pokonując Donnarummę. Oddał jeszcze jeden groźny strzał, miał kilka dobrych centr w pole karne. Głównie dzięki niemu Lens stwarzało zagrożenie - ocenili dziennikarze portalu "Footmercato.net".
Frankowski nie był jedynym polskim zawodnikiem Lens, który w ten weekend trafił do siatki. W meczu rezerw na listę strzelców wpisał się długo niewidziany Adam Buksa. Napastnik od listopada ubiegłego roku zmagał się z poważnym urazem stawu skokowego. 26-latek wrócił do gry w spotkaniu z piątoligowym US Vimy. Strzelił w nim gola z rzutu karnego i do tego zaliczył jeszcze asystę. Oby w najbliższych tygodniach Buksa mógł już zagrać w pierwszej ekipie Lens.

Stadiony świata

Gdybyśmy przed weekendem usłyszeli, że Kamiński strzeli gola w Bundeslidze, w ciemno stawialibyśmy na trafienie skrzydłowego Wolfsburga. Tymczasem to nie Jakub, a Marcin Kamiński popisał się naprawdę efektownym trafieniem z Herthą Berlin. Polak podszedł do rzutu wolnego w 90. minucie, po czym oddał uderzenie, którego nie powstydziliby się najlepsi wykonawcy stałych fragmentów gry. Kiedyś podkręć jak Beckham, dziś huknij jak Kamiński. [Gol od 0:55].
Co najważniejsze, Kamiński po raz pierwszy od sierpnia rozegrał mecz w pełnym wymiarze czasowym. Stoper mógł poczuć się niczym talizman, ponieważ z nim w składzie Schalke przerwało passę czterech kolejek bez zwycięstwa. Mimo wygranej 5:2 nad Herthą zespół z Gelsenkirchen nadal pozostaje w strefie spadkowej. Z kolei drugi z Kamińskich, czyli Jakub pomógł Wolfsburgowi zatrzymać rozpędzony Bayer Leverkusen. Przeciwko “Aptekarzom” skrzydłowy wygrał pięć z siedmiu pojedynków, miał jedno kluczowe podanie i 100% skuteczność dryblingów. Solidne fundamenty pod dalszy rozwój.
O utrzymanie w Bundeslidze będzie musiał za to walczyć Augsburg, który przegrał 2:3 z RB Lipsk. Polscy piłkarze zdecydowanie nie odegrali kluczowych ról w tej rywalizacji. Rafał Gikiewicz nie znalazł się w kadrze meczowej z powodu problemów z barkiem. Z kolei Robert Gumny jeszcze w pierwszej połowie został zdjęty z boiska po tym, jak rywale zdobyli trzy bramki w przeciągu 25 minut. “Guma” musi się poprawić w nadchodzących tygodniach.
Pozostając w niemieckich klimatach, kolejny punkcik w klasyfikacji kanadyjskiej zdobył Dawid Kownacki. Wychowanek Lecha Poznań zaliczył asystę przy trafieniu Emmanuela Iyohy na wagę trzech punktów z Darmstadt. Napastnik po raz ósmy w tym sezonie ligowym otworzył koledze drogę do bramki. Po zwycięstwie Fortuna Duesseldorf wskoczyła na czwarte miejsce w tabeli, zachowując szansę na awans do niemieckiej ekstraklasy. W wygranym meczu 90 minut na boisku spędził też Michał Karbownik.

Połowiczne przełamanie

Przenosimy się do Włoch, gdzie zdarzył się mały cud - Krzysztof Piątek brał udział przy zdobyciu bramki Salernitany. Środkowy napastnik na początku rywalizacji z Torino zachował przytomność w polu karnym, odegrał piłkę do Tonny’ego Vilheny, a ten precyzyjnym strzałem otworzył wynik.
Niedługo po akcji bramkowej odezwały się jednak dobrze znane demony towarzyszące Piątkowi od wielu miesięcy. Reprezentant Polski po raz kolejny w tym sezonie nie zdołał zamienić dogodnej okazji na gola. Przypomnijmy, że snajper po raz ostatni trafił do siatki 16 listopada ubiegłego roku przy okazji sparingu z Chile. Trzeba uczciwie oddać 27-latkowi, że w większości spotkań wykonuje mnóstwo pracy na rzecz całej drużyny, ale jego dorobek bramkowy woła o pomstę do nieba. Karol Linetty całe spotkanie z Salernitaną przesiedział na ławce rezerwowych.
W miniony weekend na Półwyspie Apenińskim formą strzelecką błysnął jedynie Adrian Benedyczak. 22-latek zdobył piątą bramkę w tym sezonie, zapewniając Parmie jeden punkt z Modeną. Polak huknął jak z armaty, demonstrując pewność we własne umiejętności. [Gol od 1:25]
W Serie B doszło do głośnego powrotu, bowiem po raz pierwszy od stycznia na boisku pojawił się Kamil Glik. Doświadczony reprezentant Polski rozegrał 90 minut w zremisowanym meczu 1:1 z Regginą. 35-latek w drugiej połowie oddał strzał, którym mógł zapewnić Benevento zwycięstwo, ale minimalnie się pomylił. Naprzeciw Glika stanął były kadrowicz, Thiago Cionek. W innym “polskim” pojedynku Brescia podzieliła się punktami ze SPAL. Marcin Listkowski rozegrał 62 minuty, Jakub Łabojko 76, a Patryk Peda przesiedział mecz na ławce.
Z dobrej strony na zapleczu Serie A pokazał się jeszcze Filip Jagiełło. Pomocnik zanotował asystę, dośrodkowując z rzutu rożnego na głowę Radu Dragusina [od 3:25]. Genoa ostatecznie wygrała z Perugią 2:0 i zajmuje obecnie drugie miejsce w tabeli. “Rossoblu” nie przegrali żadnego z ostatnich dziesięciu spotkań, przez co obecnie wyglądają na murowanego kandydata do awansu na najwyższy poziom rozgrywkowy.

Szaleństwo poza kontynentem

W nocy z soboty na niedzielę polscy piłkarze nieco zabawili się na amerykańskiej ziemi. Przede wszystkim Kamil Jóźwiak trafił do siatki przeciwko Colorado Rapids, wykorzystując asystę Karola Świderskiego. Polacy dość niespodziewanie zamienili się rolami, bowiem to napastnik zszedł bliżej skrzydła, aby dośrodkować na głowę byłego gracza Lecha Poznań. Warto dodać, że Jóźwiak w trzech ostatnich meczach brał udział przy zdobyciu trzech goli. Oby tak dalej.
W ostatnich tygodniach problem z dyspozycją strzelecką miał Jarosław Niezgoda. W efekcie 28-latek stracił miejsce w pierwszym składzie Portland Timbers. Napastnik wreszcie przełamał się w starciu z Seattle Sounders. Na murawę wszedł w 72. minucie i niedługo potem podwyższył prowadzenie swojego zespołu.
Zahaczając jeszcze o Stany Zjednoczone, w drugiej kolejce z rzędu do siatki trafił Dariusz Formella. Gracz Oakland Roots nie pomylił się z jedenastu metrów przeciwko Hartford Athletic. Jego ekipa i tak przegrała jednak 1:2, przez co obecnie plasuje się na 6. lokacie Konferencji Zachodniej w USL Championship.
Nikogo raczej nie zdziwi, że kolejny raz w lidze australijskiej zaimponował Oskar Zawada. Snajper Wellington Phoenix rozegrał w tym roku 14 spotkań, strzelając w nich aż 11 goli. Ostatniego z nich zaliczył z Brisbane Roar, wykorzystując rzut karny. Nieco bardziej efektownym zagraniem była asysta Polaka przy trafieniu Yana Sasse.
Zerknijmy też w kierunku Azji, gdzie Adrian Mierzejewski udowodnił, że wiek to tylko liczba. 36-latek z przytupem zainaugurował sezon ligi chińskiej, zdobywając piękną bramkę w pierwszej kolejce. Ofensywny pomocnik jak za najlepszych lat przymierzył z rzutu wolnego. Jego Henan Songshan Longmen zremisowało 1:1 z Chengdu Rongcheng.
***

INNE WYDARZENIA

Chwila grozy

W miniony czwartek doszło do wydarzeń, które początkowo wyglądały bardzo niepokojąco. W pucharowym starciu ze Sportingiem Wojciech Szczęsny poprosił o zmianę, trzymając się za klatkę piersiową. Na szczęście błyskawicznie przeprowadzone badania wykluczyły poważniejsze problemy zdrowotne. Już w pomeczowym wywiadzie golkiper w swoim stylu tryskał pozytywną energią.
Trzy dni później Szczęsny zapobiegawczo został odesłany na ławkę. Z jej wysokości Polak obserwował, jak Juventus zasłużenie przegrywa z Sassuolo. Z “Zielonymi” fatalnie zagrał Arkadiusz Milik, który nie oddał ani jednego strzału, nie miał żadnego kluczowego podania i wygrał tylko jeden pojedynek. Ze Sportingiem napastnik nie zagrał zresztą o wiele lepiej. 29-latek musi wrócić do formy, jeśli chce przekonać do siebie włodarzy “Bianconerich”.
Nieudane dni przeżyli również Polacy w Napoli. Ekipa Luciano Spallettiego złapała małą zadyszkę, o czym świadczą porażka z AC Milanem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów i remis z Hellasem w Serie A. W obu spotkaniach wystąpił Piotr Zieliński, który tym razem nie wyróżnił się zbyt wieloma kunsztownymi zagraniami. Z kolei Bartoszowi Bereszyńskiemu tradycyjnie pozostało oglądać, jak Giovanni Di Lorenzo co trzy dni gra po 90 minut. Na stachanowca nie ma rady.
Nie z powodu konkurencji, a ze względu na problemy mięśniowe Szymon Żurkowski przegapił spotkanie z Lazio. Rzymianie wygrali 3:0. Przy żadnej z bramek nie zawinili Bartłomiej Drągowski czy Arkadiusz Reca, który wszedł z ławki w 61. minucie. Jednym z niewielu pozytywów był komplet minut rozegrany przez Przemysława Wiśniewskiego. Wydaje się, że 24-latek na dobre umacnia swoją pozycję w pierwszym składzie. Może wyrośnie na drugiego Jakuba Kiwiora, który ostatni mecz z West Hamem spędził na ławce.

Katalońskie cierpienia

W La Liga kolejny raz zawiódł Robert Lewandowski, jak i cała FC Barcelona. “Duma Katalonii” rozegrała słabiutki mecz przeciwko Getafe zakończony bezbramkowym remisem. Podopieczni Xaviego w trzecim spotkaniu z rzędu nie potrafili strzelić choćby jednego gola. Z kolei sam “Lewy” od początku marca trafił do siatki tylko w rywalizacji z Elche, najgorszą drużyną hiszpańskiej ekstraklasy. O ile jednak można było krytykować polskiego napastnika po występie z Gironą, o tyle trudno mieć do niego większe pretensje po remisie na Estadio Coliseum Alfonso Perez. Największym problemem Katalończyków była kompletna nieumiejętność stworzenia sobie jakiejkolwiek groźnej sytuacji.
- Zdarza nam się krytykować Roberta Lewandowskiego, ale przed mistrzostwami świata on miał obok siebie Pedriego, Frenkiego de Jonga i Dembele. Teraz musi oddawać piłkę do Francka Kessiego - celnie zauważył Jordi Jota, dziennikarz “El Chiringuito” znany ze swojej sympatii do FC Barcelony.

Europejski cyrk

Wracamy jeszcze na moment do Włoch, gdzie formy szuka Nicola Zalewski. W środku tygodnia 21-latek zawiódł w starciu z Feyenoordem, gdy maczał palce przy utracie jedynego gola. Poza zgubionym kryciem przy bramce reprezentant Polski wyróżnił się tylko zdjęciem spodenek po kompletnie nieudanej wrzutce. Trzy dni później wahadłowy wszedł z ławki na nieco ponad kwadrans, a “Giallorossi” tym razem wygrali 3:0 z Udinese.
Zalewski nie popisał się w Lidze Europy, a Kamil Piątkowski popełnił kosztowny i jednocześnie kuriozalny błąd w Lidze Konferencji Europy. Stoper Gent zajmował się zbiciem piątki z Alessio Castro-Montesem, kiedy West Ham przeprowadził akcję bramkową. W doliczonym czasie tamtego meczu Piątkowski obejrzał jeszcze czerwoną kartkę, ale sędzia po analizie VAR zmienił swoją decyzję. Powtórki pokazały, że tym razem Polak po profesorsku zatrzymał wślizgiem Lucasa Paquetę.
Z Gent między słupkami West Hamu wystąpił Alphonse Areola, ale w lidze do bramki tradycyjnie wrócił Łukasz Fabiański. “Młoty” z Polakiem w składzie nieco niespodziewanie urwały punkty liderującemu Arsenalowi. “Fabiana” z rzutu karnego nie zdołał pokonać Bukayo Saka, chociaż golkiper nie miał przy tym wielkiego udziału, ponieważ skrzydłowy w ogóle nie trafił w światło bramki. Ekipa WHU zdobyła cenny punkt, czego nie można powiedzieć o Southampton z Janem Bednarkiem. “Święci” przegrali 0:2 z Crystal Palace, przez co pozostają na ostatnim miejscu w tabeli. W najbliższej kolejce przed ekipą z St. Mary’s wyzwanie najcięższe z możliwych - wyjazd na Emirates.
Na koniec kilka słów o trudnej sytuacji na bokach obrony. Poza wspomnianym już Bartoszem Bereszyńskim w miniony weekend nie zagrali Matty Cash, Tymoteusz Puchacz i Tomasz Kędziora. Gracz Aston Villi wciąż dochodzi do siebie po kontuzji, chociaż jego absencja nie przeszkadza ekipie Unaia Emery’ego odnosić kolejnych zwycięstw. Z kolei “Puszka” i Kędziora w ostatnim czasie mają wielkie greckie wakacje.

Przeczytaj również