Arteta jak... Alex Ferguson? Buduje Arsenal na swoje podobieństwo i włącza się w grę o mistrzostwo

Arteta jak... Alex Ferguson? Buduje Arsenal na swoje podobieństwo i włącza się w grę o mistrzostwo
Jamie Johnston/Focus Images/MB Media/PressFocus
Teoretycznie młodość jest przeciwieństwem dojrzałości. Ale nie w przypadku Arsenalu. Drużyna Mikela Artety, choć młodsza niż w zeszłym sezonie, jest też wyraźnie dojrzalsza i po prostu lepsza. Jak długo to potrwa?
- Nie wygrasz niczego grając dzieciakami - mówił Alan Hansen w programie "Match of the Day" po porażce Manchesteru United z Aston Villą 1:3 na inaugurację sezonu 1995/96. "Dzieciaki" Alexa Fergusona - Gary Neville, David Beckham, Nicky Butt, Paul Scholes i inni - skończyły tamten sezon z mistrzostwem i Pucharem Anglii.
Dalsza część tekstu pod wideo
Dziś w rolę Hansena wciela się Pierre-Emerick Aubameyang.
- On nie radzi sobie z wielkimi graczami. Potrzebuje tylko młodych zawodników, którzy go słuchają i nic nie mówią - tak Gabończyk opisał Mikela Artetę na nagraniu, które wyciekło do internetu akurat w dniu meczu z Liverpoolem. Arteta i jego "dzieciaki" wygrały w hicie 3:2 i utrzymały pierwsze miejsce w tabeli.
Przypomnijmy: Aubameyang stracił opaskę kapitana, a potem miejsce w składzie Arsenalu po tym jak złamał regulamin i nie wrócił do klubu na czas z rodzinnych stron. To nie było jego pierwsze wykroczenie. Arteta, który rządzi w klubie twardą ręką, długo przymykał oko na ekstrawagancje swojego najskuteczniejszego napastnika, ale w końcu uznał, że miarka się przebrała i przystał na jego odejście za darmo do Barcelony.
Dziś 33-letni "Auba", już jako piłkarz Chelsea, zapewnia w mediach społecznościowych, że tamten komentarz był wypowiedziany w emocjach i że życzy jak najlepiej wszystkim swoim kolegom z klubu, w którym spędził cztery lata. Również tym młodszym.
Czyli wszystkim.
Do końca zeszłego sezonu opaskę kapitana po Aubameyangu przejął jego serdeczny druh, 31-letni Alexandre Lacazette. Z nim również klub postanowił jednak nie przedłużać kontraktu. Już w styczniu Arteta uznał, że potrzebuje lepszej "dziewiątki". A ten lepszy był przy okazji młodszy. 25-letni Gabriel Jesus jest dziś jednym z szefów ofensywy, ma świetne wejście do nowego zespołu i już strzelił w tym sezonie więcej goli niż Lacazette w całym poprzednim.
W dzisiejszym Arsenalu są tylko dwaj piłkarze po "30": rezerwowy obrońca Cedric Soares i kolejny z ex-kapitanów Granit Xhaka, którego Arteta przekonał do pozostania w klubie, wymyślił dla niego nową rolę na boisku i dziś Szwajcar przeżywa drugą młodość, jest wicekapitanem (drugim jest Jesus) i boiskowym asystentem 10 lat starszego menedżera. Xhaka przeczy teorii o tym, że mocne charaktery nie mają czego szukać w szatni AFC. Trzeba się tylko podporządkować zasadom.

Niech żyje młodość

W grudniu miną już trzy lata odkąd Arteta objął pogrążony w chaosie klub. Zapowiadał szeroko zakrojone zmiany, nie tylko sportowe, ale potrzebował wsparcia przełożonych. I je dostał. Klub nie szczędził grosza na piłkarzy, którzy pasowali do koncepcji młodego menedżera. W sumie Arteta wydał na transfery już blisko 400 milionów euro. Sami Thomas Partey, Ben White i Jesus kosztowali ponad 150 milionów.
Sukcesywnie pozbywał się też "zgniłych jabłek". Jeśli nie chciał kontynuować z kimś współpracy, to gotów był wysłać go na wypożyczenie albo nawet rozwiązać umowę za porozumieniem stron. Tak było z Aubameyangiem, a wcześniej z Mesutem Oezilem, Shkodranem Mustafim, Willianem... Każdy z nich zarabiał krocie, ale klub wolał dogadać się na niekoniecznie korzystnych warunkach niż spowalniać ewolucję.
Dziś z drużyny, którą przejmował przed trzema laty, zostało już tylko siedmiu zawodników, a jej nowymi liderami są piłkarze z rocznika 2001: William Saliba, Bukayo Saka i Gabriel Martinelli. Niezwykle utalentowani, ale przy tym pracowici, inteligentni i przekonani o własnych możliwościach.
To tak jak ich menedżer. Może rację ma nie Aubameyang, tylko John Cross, który w podcaście BT Sport stwierdził, że menedżer Arsenalu tak chętnie otacza się młodymi piłkarzami, bo sam, tak jak oni, jest na dorobku, ma wiele do udowodnienia i rozsadza go chęć wygrywania.
I w końcu wygrywa. Arsenal, choć najmłodszy w całej lidze (tak jak Manchester United w sezonie 1995/96), wyraźnie dojrzał. Pokonał Liverpool, któremu od dwóch lat nie umiał strzelić gola. Tydzień wcześniej przekonująco wygrał North London Derby z Tottenhamem. Wygrał też na wyjazdach, z których w zeszłym sezonie wracał bez punktów - z Brentfordem i Crystal Palace.

Kiedy się potkną?

"Kanonierzy" mają jasną tożsamość - grają z polotem i swobodą, ale potrafią też odwracać wynik oraz umiejętnie go bronić bez paniki utrzymując się przy piłce. Tego wszystkiego Artetę nauczył Pep Guardiola. Manchester City to jak na razie jedyny zespół, który dotrzymuje kroku Arsenalowi. I zapewne wcześniej czy później go wyprzedzi, choćby dlatego, że dysponuje silniejszą i szerszą kadrą.
Arteta nie ma na pewno tak mocnej ławki, a problemy z kontuzjami przyjdą wcześniej czy później. Ale patrząc na terminarz wydaje się, że ta świetna passa może potrwać przynajmniej do mundialu. Oprócz wyjazdu na Chelsea 6 listopada "Kanonierów" czekają teoretycznie łatwiejsze mecze z Leeds, Southampton, Nottingham i Wolverhampton. Teoretycznie, bo w Premier League egzamin dojrzałości zdajesz co tydzień.
Trzeba jednak pamiętać, że przed sezonem nikt w północnym Londynie nie zakładał walki o mistrzostwo. Celem był powrót do Ligi Mistrzów, na który czekają od 2016 roku i który był tak blisko w poprzednim sezonie. Zaliczając taki początek będzie o to znacznie łatwiej.

Przeczytaj również