Bardzo ciekawe okno transferowe Legii Warszawa. "Dyrektor sportowy zaimponował"

Bardzo ciekawe okno transferowe Legii Warszawa. "Dyrektor sportowy zaimponował"
Wojciech Dobrzynski / Press Focus
Chociaż letnie okno transferowe wciąż trwa, kibice Legii Warszawa już mogą być z niego wyjątkowo zadowoleni. Dyrektor sportowy Jacek Zieliński i jego współpracownicy zdecydowanie nie próżnowali i na papierze wykonali kawał naprawdę dobrej roboty. Czy przełoży się ona na wyniki? Przekonamy się już niebawem.
Pod koniec 2021 roku Legia Warszawa poinformowała, że nowym dyrektorem sportowym klubu zostaje Jacek Zieliński, w przeszłości piłkarz tego klubu, ponadto były trener Lechii Gdańsk, reprezentacji Polski U20 czy asystent Franciszka Smudy w czasach, gdy ten prowadził biało-czerwonych.
Dalsza część tekstu pod wideo
Zieliński zastąpił krytykowanego Radosława Kucharskiego. Wchodził na trudny grunt. Legia mimo niezłego startu w pucharach ostatecznie zajęła ostatnie miejsce w grupie Ligi Europy, a w Ekstraklasie przez niemal cały sezon błąkała się blisko strefy spadkowej, kończąc ostatecznie rozgrywki na 10. miejscu. W klubie panował chaos sportowy i organizacyjny.

Szereg logicznych ruchów

Już na starcie Zieliński miał okazję popracować podczas zimowego okna transferowego. Legia nie szalała wówczas na rynku, ale i tak wykonała kilka ciekawych ruchów. Klub wypożyczył Pawła Wszołka z Unionu Berlin, a ten momentalnie stał się kluczowym ogniwem ofensywy, notując do końca rozgrywek bilans sześciu goli i trzech asyst. Na podobnej zasadzie do stolicy trafił też Benjamin Verbić z Dynama Kijów i choć nie do końca spełnił pokładane w nim nadzieje, na papierze był to ruch niezwykle logiczny.

Znaleźć trenera

Sezon 2021/22 przy Łazienkowskiej można było spisać na straty. Marzenia o mistrzostwie czy pucharach uleciały błyskawicznie. Później chodziło już właściwie jedynie o dokończenie rozgrywek bez kataklizmu w postaci spadku z Ekstraklasy, bo i takim scenariuszem pachniało przez jakiś czas.
Zadaniem numer jeden było znalezienie trenera. Misji ratowania Legii podjął się w drugiej części poprzedniego sezonu Aleksandar Vuković, ale niedługo później było już wiadomo, że jest to tylko związek tymczasowy, a Serb pożegna się z klubem po sezonie. I tu duży plus dla Zielińskiego - klub nie szukał szkoleniowca na ostatnią chwilę. Legia dogadała się z Kostą Runjaiciem jeszcze w trakcie trwania poprzednich rozgrywek, choć oficjalną informację dostaliśmy kilka dni po ich zakończeniu. Sam wybór? Też logiczny. Niemiec przez lata prowadzenia Pogoni Szczecin doskonale poznał ligę, a z “Portowców” zrobił czołowy zespół w naszym kraju.

Transferowa karuzela

Jeszcze pod koniec maja, a więc długo przed rozpoczęciem obecnego sezonu, kibice Legii dostali kolejną dobrą informację. Z Werderu Brema wykupiony został Maik Nawrocki, który mimo kiepskiej gry zespołu w kampanii 2021/22 regularnie zbierał bardzo pozytywne recenzje. Zwłaszcza podczas potyczek w Lidze Europy. Trzeba było zapłacić za niego 1,5 mln euro, ale klub sięgnął głębiej do portfela.
- Wykupienie Nawrockiego to dobry ruch w kontekście piłkarskim i inwestycyjnym. Maik jest jakościowym zawodnikiem z charakterem, który mimo młodego wieku gra w dojrzały sposób, dobrze się ustawia i podejmuje właściwe decyzje. Wciąż dostrzegamy u niego elementy, które razem będziemy rozwijać - mówił dyrektor sportowy Legii.
Kilka dni wcześniej Legia poinformowała też o zakontraktowaniu napastnika - Blaza Kramera. Pięciokrotnego reprezentanta Słowenii i byłego gracza FC Zurich. Z klubem tym 26-latek sięgał w poprzednim sezonie po mistrzostwo Szwajcarii. Sam strzelił trzy gole i zanotował cztery asysty. Skuteczniejszy był w dwóch poprzednich sezonach. Póki co jednak nie możemy dowiedzieć się za wiele o jego przydatności, bo Kramer leczy kontuzję, przeszedł operację i gotowy do gry może być dopiero w październiku. Weryfikacja? Odłożona. Na papierze wygląda jednak solidnie.

Najpierw solidni ligowcy

Początek letniego okna transferowego wcale nie wyglądał dla Legii szczególnie rewelacyjnie. Można było oczywiście chwalić za sprowadzenie Runjaicia i przedłużenie umowy z Nawrockim, ale już jeden z kolejnych transferów - zakontraktowanie Roberta Picha ze Śląska Wrocław - spotkał się z nieco chłodniejszym odbiorem. Co prawda Słowak przez lata był w Ekstraklasie wyróżniającym się graczem klubu z Dolnego Śląska, ale słusznie zwracano uwagę na to, że Legia ściąga do siebie 33-latka. Trudno było widzieć w nim zbawcę dla zespołu, który pogrążył się w kryzysie.
Czerwiec upłynął jednak Legii pod znakiem wzmacniania kadry solidnymi ligowcami, co też można było poniekąd zrozumieć. Czasami lepszym pomysłem jest z pewnością kontraktowanie piłkarzy, którzy znają tę ligę od podszewki, nawet jeśli nie są jakimiś wielkimi gwiazdami, nie zaś ściąganie z całego świata zawodników o wątpliwej przydatności. Na podobnej zasadzie zakontraktowano więc Dominika Hładuna, golkipera, który 113 razy zagrał w Ekstraklasie dla Zagłębia Lubin.

Coraz mocniejsze ruchy

Im jednak dalej w las, tym Legia z Zielińskim u steru przyspieszała w tym transferowym wyścigu. Najpierw “Wojskowi” zaliczyłi mocny początek lipca, bo w ciągu kilku dni ogłosili transfery Pawła Wszołka i Makany Baku - dwóch przebojowych skrzydłowych. W obu przypadkach z udaną przeszłością w naszej lidze. Dziś obaj są zawodnikami pierwszej jedenastki i nie zawodzą.
Pierwsze dwa występy w Legii ma też za sobą Rafał Augustyniak, który podpisał umowę z “Wojskowymi” pod koniec lipca. Ten ruch również trzeba uznać za wielki sukces klubu. 28-latek przez ostatnie lata regularnie grał w lidze rosyjskiej, a w ostatnich tygodniach interesowały się nim m.in. kluby z Bliskiego Wschodu czy angielskie Birmingham City. On wolał jednak zameldować się w Warszawie.
Wspomnieć warto też o sprzedaży Mateusza Wieteski do Clermont Foot. Legia zarobiła na tym transferze około 1,3 mln euro, co trzeba uznać w trakcie tak "żywego" okienka za bardzo przydatny zastrzyk gotówki.

Wisienka na torcie

I tak udane już okienko Legia postanowiła jednak podsumować prawdziwym hitem. Do stolicy wraca Carlitos. Były piłkarz nie tylko Legii, ale też Wisły Kraków. Niegdyś król strzelców i najlepszy piłkarz Ekstraklasy, a ostatnio gracz Panathinaikosu Ateny. W barwach “Koniczynek” Hiszpan nie był może tak regularny jak w Polsce, ale i tak rozegrał wiele bardzo udanych spotkań. Jeszcze w poprzednim sezonie zdobył w lidze greckiej 10 bramek.
***
Jeśli spojrzymy więc całościowo na letnie ruchy Legii, a dodamy do nich także przedłużenie umowy z bardzo perspektywicznym Kacprem Tobiaszem, otrzymamy naprawdę solidnie przepracowane okno transferowe, które przecież wciąż trwa. Trudno nie wbić tu małej szpilki Lechowi Poznań. Wydawałoby się bowiem, że to coraz bogatszy “Kolejorz” będzie imponował po zdobyciu mistrzostwa Polski ciekawymi transferami. Tymczasem dość niespodziewanie, trochę po cichu i z tylnego szeregu, wyłoniła się Legia, która chce wrócić na krajowy szczyt.
Początek sezonu “Wojskowi” mają przyzwoity. Nie obyło się co prawda bez bolesnej porażki z Cracovią (0:3), ale podopieczni Runjaicia i tak są dziś blisko czołówki. Spisują się nieźle, a siła ognia ciągle rośnie. Po miesiącach rozczarowań kibice klubu z Łazienkowskiej mogą z umiarkowanym optymizmem patrzeć w przyszłość. Mają dziś znającego się na swoim fachu dyrektora sportowego, solidnego szkoleniowca i coraz mocniejszą kadrę. Zza chmur powoli zaczyna wychodzić słońce.

Przeczytaj również