Bayern może zostać mistrzem już w sobotę, City - w derbach Manchesteru. Oto sytuacja w najlepszych ligach przed ostatnią fazą sezonu

Bayern może zostać mistrzem już w sobotę, City - w derbach Manchesteru. Oto sytuacja w najlepszych ligach przed ostatnią fazą sezonu
CosminIftode/Shutterstock
Przed nami ostatni etap klubowego sezonu w Europie. W większości najlepszych lig znamy już mistrzów. Jedyna niewiadoma pozostała w Serie A.
Choć żaden z tych klubów jeszcze matematycznie nie zapewnił sobie tytułu, to trudno sobie wyobrazić, by swoich lig nie wygrały Manchester City, PSG, Barcelona i Bayern. Za ich plecami toczy się najwyżej rywalizacja o miejsca gwarantujące udział w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Walka o tytuł trwa jeszcze tylko we Włoszech – tam Juventus ma niewielką przewagę nad Napoli.
Dalsza część tekstu pod wideo
Przed ostatnią fazą rozgrywek przyglądamy się sytuacji w czołówkach Premier League, Ligue 1, Primera Division, Bundesligi i Serie A.

Anglia, czyli jedyna taka szansa w życiu

Josep Guardiola powtarza, że Manchester City nie może sobie pozwolić w lidze nawet na moment rozprężenia, bo jeszcze niczego nie wygrał. Hiszpan dba o koncentrację piłkarzy, ale jego słowa można odebrać jako zbyt daleko posuniętą ostrożność. Od wielu tygodni nikt nie pyta, kto zostanie mistrzem, ale kiedy zapewni sobie tytuł.
Na osiem kolejek przed końcem sezonu Manchester City ma szesnaście punktów przewagi nad drugim Manchesterem United. W najbliższej serii obie drużyny powinny wygrać: ekipa Guardioli gra z Evertonem, piłkarze Mourinho – ze Swansea.
Jeśli tak się stanie, to City stanie przed szansą zagwarantowania sobie tytułu dokładnie 7. kwietnia. A zagra wtedy właśnie z United.
- Taka okazja w derbach zdarza się raz w życiu – nie ma wątpliwości Vincent Kompany.
Właśnie ze względów symbolicznych nadchodzące derby mogą być jednym z ważniejszych wydarzeń roku. City może w bezpośrednim spotkaniu utrzeć nosa bardziej utytułowanemu sąsiadowi. Guardiola – jeszcze raz dołożyć Mourinho. De Bruyne – wbić szpilę Portugalczykowi. A ten przecież nie chciałby przeżywać takich upokorzeń...
Manchester United powinien zakończyć rozgrywki na drugim miejscu – w końcówce sezonu poza meczem derbowym i być może grą z Arsenalu nie czekają go wielkie wyzwania. Za jego plecami będzie trwał wyścig o dwa pozostałe miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Przed ostatnią fazą sezonu z drużyn uczestniczących w tej rywalizacji w najgorszej sytuacji jest Chelsea, która traci pięć punktów do czwartego Tottenhamu. Jeśli marzy o skutecznej pogoni, musi wygrać z nim w wielkanocną niedzielę. Drugi mecz z bezpośrednim rywalem czeka ustępujących mistrzów Anglii w przedostatniej kolejce – zagrają wtedy z Liverpoolem.
Drużyna Juergena Kloppa ma trochę zapasu nad rywalami, ale też jeden rozegrany mecz więcej. Dla niej, poza meczem z Chelsea, najtrudniejszą próbą będą derby z Evertonem. Trzeba jednak pamiętać, że Premier League jest nieprzewidywalna, a Liverpool w tym sezonie gubił punkty ze Swansea i WBA...
* - ze względu na "płynny" charakter terminarza, mecze każdej z drużyn w porządku chronologicznym, a nie według kolejek. Terminów odrabiania zaległości jeszcze nie ustalono.

Francja, czyli została walka o trzecie miejsce

Losy tytułu są już dawno rozstrzygnięte także we Francji. O ile jednak dominacja Manchesteru City budzi uznanie ze względu na skalę trudności ligi angielskiej, o tyle PSG po rozbiorze mistrzowskiego Monaco nie miało się z kim ścigać.
Paryżanie przed ostatnim etapem sezonu wyprzedzają ustępującego mistrza aż o siedemnaście punktów. Niewykluczone, że tytuł zapewnią sobie w następny weekend. Stanie się tak, jeśli wygrają z Saint Etienne, a Monaco w meczach z Rennes i Nantes zdobędzie nie więcej niż jeden punkt. Jeśli wyniki ułożą się inaczej, PSG będzie mogło odebrać tytuł Monaco w bezpośrednim meczu na Parc des Princes. Spotkanie zaplanowano na 15. kwietnia.
Monaco może być w miarę pewne drugiego miejsca: na osiem kolejek przed końcem ma siedem punktów przewagi nad trzecią Marsylią i dziewięć nad czwartym Lyonem. Jedyna realna rywalizacja w czubie tabeli będzie się więc toczyła między olimpijczykami. A stawka jest wysoka, liczona w milionach euro, bo Francja w kolejnej edycji Ligi Mistrzów wystawi tylko trzy drużyny. Czwarty na mecie ligowego sezonu będzie musiał się obejść smakiem i grą w Lidze Europy.

Hiszpania, czyli czwórka już znana

Najmniej niewiadomych przed ostatnim etapem sezonu jest w Primera Division. Barcelona na dziewięć kolejek przed metą rozgrywek ma jedenastopunktową przewagę nad drugim Atletico. Choć w najbliższych tygodniach czeka ją sporo trudności, zagra przecież m.in. z Sevillą i Valencią, a na dodatek z Romą w Lidze Mistrzów, to ma spory komfort. Żeby zapewnić sobie mistrzostwo w ostatnich dziewięciu meczach sezonu musi ugrać jeszcze szesnaście punktów. Niewykluczone zresztą, że do sukcesu wystarczy jej mniej, bo trudno zakładać, że Atletico wygra wszystkie pozostałe spotkania.
Kiedy Barcelona może świętować tytuł? Dokładną datę trudno wyznaczyć – zbyt dużo jest zmiennych. Jeśli jednak Atletico nie będzie odrabiać strat, to Leo Messi i spółka mogą zapewnić sobie mistrzostwo grając przeciwko Realowi Madryt w 36. kolejce.
W Primera Division poznaliśmy też wszystkich uczestników kolejnej edycji Ligi Mistrzów – zagrają w niej Barcelona, Atletico, Real i Valencia. Mały znak zapytania możemy postawić tylko przy tej ostatniej. Ale naprawdę tyci, bo na dziewięć serii przed końcem rozgrywek drużyna Marcelino ma aż dwanaście punktów zapasu nad piątym Villarrealem i czternaście nad szóstą Sevillą. Trudno sobie wyobrazić, by Valencia roztrwoniła taką przewagę. I to mimo kilku niewygodnych meczów: wyjazdu do Barcelony i Girony oraz domowego spotkania z Villarrealem.
* - mecz 9 maja, a nie 21-22 kwietnia, jak pozostałe spotkania kolejki.

Niemcy, czyli pięciu chętnych na trzy miejsca

Na początku sezonu można było się łudzić, że tym razem rywalizacja o mistrzostwo będzie wyrównana. Bayern jeszcze pod Carlo Ancelottim przeżywał poważne turbulencje, a Borussia zaliczyła atomowy start. Nadzieje na przewrót na ligowym szczycie trwały tylko kilka tygodni. Bawarczycy po nastaniu Juppa Heynckesa zaczęli zwycięską passę, a Borussia popadła w potężny kryzys, który zakończył się dymisją Petera Bosza.
Najlepsze niemieckie kluby ostatnich lat spotkają się w Wielką Sobotę. Bayern może wówczas zapewnić sobie szóste mistrzostwo z rzędu. Warunki? Tylko dwa: musi pokonać Borussię i liczyć na brak wygranej Schalke ze słabym Freiburgiem. Realizacja pierwszej części plany wydaje się bardzo prawdopodobna, drugiej – znacznie mniej. Wielkiego dramatu jednak nie będzie. Koronacja mistrza zostanie tylko odłożona w czasie. Może tylko o tydzień, do 7. kwietnia, gdy Bayern pojedzie do Augsburga. Będzie to szósty z rzędu tytuł Bawarczyków.
Schalke nie może sobie pozwolić na straty. Rywalizacja o awans do kolejnej edycji Ligi Mistrzów stoi może na przeciętnym poziomie, ale jest za to bardzo zacięta. Poza Schalke i Borussią do grona kandydatów zaliczamy jeszcze trzy drużyny: Eintracht, Bayer Leverkusen i RB Lipsk. A różnice w tabeli nie są duże. Drugie i szóste miejsce dzieli obecnie tylko sześć punktów.
W końcówce sezonu rywale z czołówki będą grać między sobą, co sprzyja przetasowaniom w tabeli. Schalke podejmie Borussię i Eintracht. Do Dortmundu przyjedzie Bayer, który ma w terminarzu także mecze z Eintrachtem i Lipskiem. I to właśnie RB ma chyba najłatwiejszych rywali - poza Leverkusen właściwie same drużyny z środka i dołu tabeli.

Włochy, czyli walka o mistrzostwo trwa

Serie A jest jedyną wielką europejską ligą, w której w ostatniej fazie sezonu będzie się toczyć realna walka o mistrzostwo. Na dziewięć kolejek przed końcem sezonu Juventus ma dwa punkty przewagi nad Napoli.
Aż dwa, biorąc pod uwagę umiejętności i doświadczenie piłkarzy, mądrość Massimiliano Allegriego i stosunkowo wąską kadrę Napoli.
Tylko dwa, gdy spojrzy się na plan zajęć Juventusu. Ma gdzie tracić przewagę: u siebie zagra m.in. z odradzającym się Milanem i słabnącą Sampdorią, a na wyjeździe z Interem i Romą. A do tego trzeba przecież dodać dwumecz z Realem Madryt w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, może też półfinały tych rozgrywek, oraz finał Pucharu Włoch z Milanem.
Tylko dwa, bo na czerwono trzeba zakreślić jeszcze mecz 34. kolejki. Do Turynu przyjedzie wtedy Napoli. Jeśli różnica między mistrzem i pretendentem nadal będzie tak mała, będzie to kluczowy moment sezonu.
Juventus i Napoli na pewno zagrają w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. O pozostałe dwa miejsca walczą cztery drużynę: Roma, Inter, Lazio i goniący stawkę po słabym początku Milan.
Przed ostatnim etapem sezonu w najlepszej sytuacji jest Roma, która ma pięć punktów przewagi nad piątym Lazio. I niezły kalendarz. Składają się na niego głównie mecze z drużynami z środka tabeli i dwa poważne duże wyzwania – derby z Lazio i mecz z Juventusem. Z tymi drużynami zagra jeszcze także Inter. A Milan czeka w najbliższych tygodniach prawdziwa ścieżka zdrowia: najpierw Juventus, potem Inter, chwila oddechu z Sassuolo i na dokładkę Napoli.

Przeczytaj również