Buffon trafił do Paryża tylko po to, aby grzać ławę. W PSG postawią na wychowanka?

Buffon trafił do Paryża tylko po to, aby grzać ławę. W PSG postawią na wychowanka?
cristiano barni / shutterstock.com
Posiadanie dwóch klasowych bramkarzy w zespole to niesamowity komfort dla szkoleniowca. W teorii. W praktyce, to również spory kłopot. W bramce jest bowiem tylko jedno miejsce i trzeba jakoś pogodzić interesy obu zawodników. Przed takim wyzwaniem stoi Thomas Tuchel, który w PSG ma duet świetnych specjalistów – Gigiego Buffona i Alphonse’a Areolę.
Podjęcie decyzji na temat tego, który z nich powinien wyjść na murawę, to z pewnością duża zagwozdka dla Niemca. Z jednej strony ma niesamowicie doświadczonego, jednego z najlepszych bramkarzy w historii. Z drugiej, jego konkurentem jest utalentowany, wciąż relatywnie młody chłopak o bardzo dużym potencjale.
Dalsza część tekstu pod wideo
Czy istnieje więc właściwy wybór? Spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytanie, które były szkoleniowiec Borussii Dortmund z pewnością niejednokrotnie sobie zadał. Zacznijmy jednak od tego, co stało się do tej pory.

Na starcie Buffon nie miał się czego bać

Na początku kampanii wybór był bowiem prosty. 25-letni Francuz odpoczywał po Mistrzostwach Świata, z których wrócił z medalem za zwycięstwo, chociaż nie rozegrał ani minuty. Były zawodnik Juventusu miał więc pewny plac, zarówno w spotkaniu o Superpuchar Francji, jak i dwóch pierwszych ligowych kolejkach.
Potem sytuacja się zmieniła. Szansę gry dostał Areola i to on zagrał w dwóch kolejnych meczach. Zapowiadał to pod koniec sierpnia trener. Zaznaczył jednak, że wciąż daleko mu do podjęcia długoterminowej decyzji. Podkreślał też, że nie odstawił Buffona, a jedynie dał jego młodszemu koledze okazję na złapanie rytmu meczowego.
Ten jest niesamowicie istotny. Włoch nie będzie mógł zagrać w pierwszych trzech spotkaniach PSG w Lidze Mistrzów. Został bowiem zawieszony za swoje zachowanie z końcówki spotkania przeciwko Realowi Madryt w poprzedniej edycji tych elitarnych rozgrywek.
Pierwszy mecz paryżan w Champions League już jutro, a Francuzi zmierzą się z Liverpoolem. Co jednak zaskakuje, Tuchel wystawił mniej doświadczonego z golkiperów również w piątkowej konfrontacji z Saint-Etienne. Czy to świadczy o tym, że będzie numerem jeden na dłużej?

Tuchel ma swoje zdanie

Niemiecki trener w rozmowie RMC Sports mówił: „Decyzja nie jest definitywna, ale powiedziałem Alphonse’owi, że moim zdaniem jest na pole position do miana numeru jeden”. Nie bez znaczenia jest dla niego, że świeżo upieczony reprezentant trójkolorowych jest wychowankiem klubu.
- Wyszedł z naszej akademii. PSG to dla niego wszystko i bez wątpienia chce potwierdzić tutaj swoją klasę. To sytuacja, którą musimy docenić i wykorzystać. Musimy być dumni z posiadania zawodników takiej natury, potrzebujemy takich piłkarzy, którzy mają duszę PSG, którzy uosabiają nasz klub – dodawał szkoleniowiec.
Co to oznacza dla Buffona? Jeśli wierzyć Niemcowi, to nie stoi on na przegranej pozycji, nawet jeśli póki co jest w gorszej sytuacji od klubowego kolegi. Najbardziej trenerowi imponuje postawa 40-latka.
- Gigi miałby prawo do siedzenia na ławce z założonymi rękami i patrzenia na mecz, ale tego nie robi – dopinguje! To niebywałe! Jest aktywny, rozmawia z kolegami, próbuje mi pomagać… dzięki temu można rozumieć, dlaczego jest na szczycie i ma taką karierę – komplementował Włocha.

Dwa pokolenia ramię w ramię

Relacje Buffona i Areoli są podobno bardzo dobre. 25-latek ma niesamowity szacunek do starszego kolegi. Nie można się temu dziwić, w końcu rozegrał 879 spotkań klubowych, a do tego 176 gier w narodowych barwach. Ponadto jest dziewięciokrotnym mistrzem Włoch, pięciokrotnym zdobywcą Pucharu Włoch oraz mistrzem świata! Czy można znaleźć lepszego mentora?
Dobre stosunki pomiędzy tym duetem mogą dać młodszemu z bramkarzy mistrzów Francji wiele dobrego. Rady starszego kolegi bez dwóch zdań pomogą mu stać się jeszcze lepszym golkiperem. Tyle lat doświadczenia to niesamowicie wiele użytecznych informacji, z których trzeba tylko odpowiednio skorzystać.
Przenosiny do Francji miały być dla Włocha okazją na nowe wyzwanie i osiągnięcie celu, który do tej pory był niedościgniony. Nieuchwytnego triumfu w Lidze Mistrzów. Trzy razy miał okazję grać w finale tych rozgrywek. Za każdym razem jednak jego zespół musiał uznać wyższość rywali.
Nie wydaje się zatem, że Gigi byłby w stanie pogodzić się z rolą zmiennika. Jego ambicje z pewnością sięgają wyżej i należy spodziewać się, że rywalizacja o miejsce między słupkami PSG będzie bardzo zacięta. Znając jednak klasę doświadczonego zawodnika, nie ma co oczekiwać żadnych „świńskich zagrywek” z jego strony.

Boisko mówi swoje

Jakie wnioski możemy wyciągnąć z dotychczasowych występów obu Panów? Obaj rozegrali po trzy spotkania. Stracone bramki? Buffon – 1, Areola – 3. Czyste konta? Dwa do jednego. Jeśli jednak przypomnimy sobie, jakie bramki tracił Francuz, to chyba nie możemy zbytnio przykładać uwagi do tej statystyki. Świadczy o tym chociażby mecz z Nimes, gdzie 25-latka pokonał przepiękny strzał Antonina Bobichona, a potem nie udało się obronić rzutu karnego.
Bardziej wymiernym wyznacznikiem postawy golkiperów jest raczej liczba udanych interwencji. A tutaj sytuacja wygląda inaczej. Włoch broni średnio 1,7 uderzenia na mecz, jego młodszy kolega o dwa więcej. I chociaż 40-latek udowadnia nieraz, że z wiekiem nie traci swojego kunsztu, to trzeba przyznać, że cyferki Areoli wyglądają naprawdę dobrze.
Do tego dochodzi jeszcze postawa Francuza w barwach narodowych. Niedawno dostał szansę debiutu w reprezentacji. Dwa pierwsze testy zapowiadały się dosyć wymagająco, bo konfrontacje z Niemcami i Holandią w Lidze Narodów to nie przelewki.
Zwłaszcza nasi zachodni sąsiedzi poważnie przetestowali debiutanta. Byli mistrzowie świata oddali na bramkę najlepszej obecnie drużyny globu sześć celnych uderzeń. Żadne z nich jednak nie zaskoczyło golkipera PSG, który popisał się kilkoma świetnymi paradami.
Z Holandią nie było już tak dobrze, ale tym, którzy oglądali spotkanie w Monachium z pewnością łatwiej zrozumieć, dlaczego Tuchel stawia na urodzonego w Paryżu zawodnika. Wpisuje się to też w filozofię Niemca, który na wczesnym etapie sezonu często stawia na wychowanków swojego klubu.
Areola to wciąż młody, jak na bramkarza, zawodnik. Z pewnością ma jeszcze wiele czasu, aby się rozwijać. Do tego jednak potrzeba regularnych występów. Postawienie na Buffona może poskutkować poważnym zahamowaniem rozwoju niezwykle perspektywicznego gracza, który w przeszłości szukał już gry na wypożyczeniach w Lens, Bastii i Villarrealu.

Dlaczego akurat ten młodszy ma przewagę?

O ile przed sezonem bez dwóch zdań postawiłbym starszego z bramkarskiego duetu w roli numeru jeden francuskiej drużyny, to teraz mam poważne wątpliwości, a nawet skłaniam się ku wystawianiu Francuza. Dlaczego? Bo na dłuższą metę może to przynieść wiele korzyści. Już teraz przecież pokazuje ponadprzeciętne umiejętności.
Mistrz świata jest teraz w życiowej formie, powolutku robi krok po kroku do przodu i póki co nie można się do niego przyczepić. Jasne, Buffon to niesamowity ekspert, do którego zresztą pałam niemałą sympatią, ale liczy sobie aż 40 wiosen. Jeśli różnicy w jakości nie widać, to dlaczego miałby być stawiany ponad zawodnikiem młodszym aż o 15 lat? To byłoby trochę nielogiczne.
Niemniej, spodziewam się rotacji między tą dwójką, może z Areolą w roli tego preferowanego. Nie widzę szans na to, że włoska legenda tak po prostu będzie pełnić rolę rezerwowego, ewentualnie grającego w krajowych pucharach bramkarza.
Jeśli miałby nastąpić podział rozgrywek pomiędzy walczącymi o miejsce między słupkami, to można jeszcze dopuścić konfigurację, w której Francuz będzie pokazywał się nam w lidze, a jego nowy mentor nie tylko w pucharowych rozgrywkach krajowych, ale i Lidze Mistrzów. To byłby układ, w moim mniemaniu, bardziej zadowalający dla wychowanka Parmy.
To jednak Thomas Tuchel wie, kto najlepiej prezentuje się na treningach i kto odpowiada jego koncepcji. To on podejmie finalną decyzję. Jak sam mówi, póki co to właśnie Areola jest na „pole position”. Czy sytuacja ulegnie zmianie? Przy tak wyrównanym duecie nie można wykluczyć niczego.
Kacper Klasiński

Przeczytaj również