BVB. Media: Kolejny zwrot w sprawie Jadona Sancho? Manchester United nie zamierza płacić 120 milionów euro

Media: Kolejny zwrot w sprawie Jadona Sancho? Manchester United nie zamierza płacić 120 milionów euro
Marco Canoniero / Shutterstock.com
W mediach pojawiają się sprzeczne informacje na temat transferu Jadona Sancho. Fabrizio Romano informuje, że za Borussią Dortmund oraz Manchesterem United owocny dzień rozmów. Przeciwnego zdania są dziennikarze "The Telegraph", "The Athletic" oraz "Goal.com". Ich zdaniem "Czerwone Diabły" nie zamierzają płacić 120 milionów euro.
Nie ulega wątpliwości, że Jadon Sancho jest głównym celem transferowym Manchesteru United. Skrzydłowy może odejść z Borussii Dortmund, ale Niemcy nie zamierzają schodzić z ceny ze względu na pandemię koronawirusa.
Dalsza część tekstu pod wideo
Ta jest od dawna znana i wynosi 120 milionów euro. Ekipa z Old Trafford stara się ją obniżyć poprzez różnego rodzaju bonusy. Proponuje również płatność w ratach.
We wtorek pojawiły się informacje na temat indywidualnej umowy zawodnika. Ta została już uzgodniona. Sancho ma podpisać pięcioletnią umowę, a w nowej drużynie zarabiał będzie prawie 18 milionów euro rocznie.
Co z transferem? Fabrizio Romano jeszcze kilka godzin temu utrzymywał, że wszystko jest na dobrej drodze, a porozumienie powinno nastąpić wkrótce.
- Manchester United i Borussia rozmawiały przez cały dzień. Oba kluby są "pewne", że znajdą porozumienie co do ostatecznej opłaty (w tym rat oraz bonusów). Uzgodniono warunku umowy do 2025 roku. Prace są w toku - napisał.
Wieczorem w mediach zaczęły pojawiać się jednak zupełnie inne informacje. Opublikowali je dziennikarze "The Athletic", "The Telegraph" oraz "Goal.com". Ich zdaniem włodarze angielskiego klubu przekazali Borussii, że zrezygnują z transferu, jeżeli cena nie zostanie obniżona.
"Czerwone Diabły" rozglądają się podobno za innymi rozwiązaniami. Pod uwagę brane jest przede wszystkim sprowadzenie Kingsleya Comana z Bayernu Monachium.
Redakcja meczyki.pl
Maciej Pietrasik04 Aug 2020 · 22:37
Źródło: Fabrizio Romano/The Athletic/Goal.com

Przeczytaj również