Były prezes Motoru przerwał milczenie. Agresywny Feio miał zostać wyrzucony. "Właściciel był wzburzony"

Były prezes Motoru przerwał milczenie. Agresywny Feio miał zostać wyrzucony. "Właściciel był wzburzony"
Wojciech Szubartowski / PressFocus
Były już prezes Motoru Lublin Paweł Tomczyk opowiedział o kulisach agresji wobec niego ze strony trenera Goncalo Feio. Zdaniem Tomczyka Portugalczyk miał zostać wyrzucony z pracy, ale właściciel klubu rzutem na taśmę zmienił zdanie. - Wygląda to na legitymizowanie przemocy fizycznej i słownej w miejscu pracy - mówi w rozmowie z "Weszło".
O Motorze Lublin było w ostatnich tygodniach bardzo głośno, ale niekoniecznie z powodów dobrej gry w rundzie wiosennej II Ligi. Media obiegły informacje o ataku fizycznym trenera Goncalo Feio na dyrektora sportowego Pawła Tomczyka. Portugalczyk zaatakował, rzucając tzw. kuwetą na dokumenty, trafił go w twarz, co spowodowało rozcięcie łuku brwiowego i hospitalizację działacza.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jak opowiada sam Tomczyk, Feio wściekł się po tym, jak prezes klubu stanął w obronie obrażanej przez szkoleniowca rzeczniczki prasowej Motoru.
- Wydarzenia zostały rzetelnie przedstawione w oświadczeniu Motoru z 6 marca - nie było żadnej awantury, zostałem zaatakowany przez trenera Feio. Prawdą jest, że stanąłem w obronie pani Pauliny Maciążek, co spotkało się z agresją ze strony trenera, który rzucił we mnie kuwetą na dokumenty, rozcinając mi łuk brwiowy w bliskiej okolicy oka. Pomimo tego co mnie spotkało - dziś postąpiłbym tak samo. Nie ma mojej zgody na upokarzanie, znieważanie drugiego człowieka - podkreśla Tomczyk.
Po tych wydarzeniach wydawało się, że właściciel Motoru Zbigniew Jakubas wyrzuci trenera z pracy, tymczasem Tomczyk udał się na urlop zdrowotny. Niespodziewanie jednak Feio został na stanowisku, a Jakubas zwolnił rzeczniczkę. 9 marca zaś Tomczyk sam odszedł z klubu.
- [W szpitalu] byłem w stałym kontakcie z właścicielem klubu, który zadbał o to, żebym został przebadany szczegółowo, łącznie z tomografią głowy. Następnego dnia rozmawialiśmy jeszcze późnym wieczorem - wzburzony właściciel powiedział, że nie będzie czekał na decyzję Komisji Dyscyplinarnej PZPN i rano rada nadzorcza dyscyplinarnie rozwiąże kontrakt z trenerem.
- Ja zostałem zawieszony ze względu na stan zdrowia, który nie pozwalał mi pełnić obowiązków (...), co uzgodnione zostało z panem Jakubasem, natomiast decyzja podjęta wobec trenera Feio była dla mnie zaskoczeniem - opowiada Paweł Tomczyk.
Według byłego prezesa Motoru trudno odbierać te ruchy inaczej niż tak, że "agresor umocnił swoją pozycję", co zasugerował prowadzący wywiad Maciej Wąsowski.
- Wygląda to na legitymizowanie przemocy fizycznej i słownej w miejscu pracy. Podczas konferencji zostały naruszone także moje dobra osobiste, moja praca na rzecz Motoru została zdyskredytowana - twierdzi.
I dodaje:
- Klub zostawiłem w następującym składzie personalnym: 11-osobowy sztab szkoleniowy oraz kadra zawodników złożona z 32 piłkarzy, w tym 11 młodzieżowców. Dodatkowo był zespół pracowników wspierających drużynę i trenera. Moja praca i zaangażowanie pozwoliły na stworzenie wyjątkowych warunków do rozwoju drużyny. Goncalo Feio dostał możliwość zaprezentowania swojego trenerskiego talentu i warsztatu w naprawdę komfortowych warunkach. (...) Wszystko co robiłem było podyktowane tylko i wyłącznie interesem klubu - uważa.
Tomczyk zwraca też uwagę, że w Motorze pracuje partnerka życiowa Goncalo Feio, którą sam zatrudniał, czego po czasie żałuje.
- Partnerka Goncalo Feio była zatrudniona na stanowisku dyrektora administracji, zajmowała się głównie sprawami administracyjnymi, koordynacją dnia meczowego oraz przygotowaniem licencji, co było zapisane w jej zakresie obowiązków. (...)_ Z perspektywy czasu żałuję, że uległem trenerowi i zatrudniłem ją w klubie mimo że moje przeczucie i doświadczenie podpowiadało, że nie jest to dobry pomysł - mówi.
Ze słów byłego prezesa klubu łatwo wyczytać wyraźny żal i zaskoczenie. Tomczyk nie owija w bawełnę.
- Moja przygoda z RKS Motor, którą oficjalnie zacząłem jeszcze jako dziecko 4 marca 1993 roku, zakończyła się. 9 marca 2023 roku złożyłem wypowiedzenie umowy o współpracy z Motor Lublin S.A. jako dyrektor sportowy i prezes klubu. Nigdy nie sądziłem, że klub, któremu oddałem serce na boisku i w pracy na jego rzecz, będzie dla mnie powodem tak trudnych i bolesnych doświadczeń. Całe moje życie sportowe i zawodowe zostało oplute. Stając w obronie pracownika przed niewłaściwym i naruszającym jego godność zachowaniem ze strony trenera sam stałem się ofiarą ataku fizycznego, hejtu, a nawet kierowano pod moim adresem groźby - kwituje.
Redakcja meczyki.pl
Tomasz Bratkowski22 Mar 2023 · 12:14
Źródło: weszlo.com

Przeczytaj również