Były reprezentant Polski krytykuje Jakuba Błaszczykowskiego: Nie jestem zdziwiony. To nie miało prawa się udać

36-latek ruszył na ratunek klubowi, gdy ten miał ogromne problemy finansowe. Z pewnością jest jednak jedną z osób odpowiedzialnych za tegoroczny spadek. Dariusz Dziekanowski nie ma wątpliwości, że pożegnanie Wusły z elitą to wynik złego zarządzania.

- Do pierwszej ligi spadła Wisła Kraków i... nie jestem zdziwiony. Od dawna uważałem, że model zarządzania, w którym decydujący głos odnośnie zatrudniania trenerów, a nawet prezesów ma grający zawodnik, nie miał prawa zdać egzaminu - napisał Dziekanowski.

- Mam na myśli oczywiście Jakuba Błaszczykowskiego. Z całym szacunkiem do jego kariery piłkarskiej, którą bardzo doceniam, Kuba nie powinien zajmować się trenowaniem i zarządzaniem jednocześnie, gdyż to stwarza bardzo niezdrową atmosferę. Tak, jak w przypadku przepisu o młodzieżowcu, na tym poziomie nie ma prawa się to sprawdzić i zawsze będzie budzić obiekcje - dodał.

W miniony weekend Błaszczykowski zabrał głos na stadionie przy Reymonta. W szczerych słowach zwrócił się do kibiców, ale według Dziekanowskiego to nie wystarczy, aby odbudować klub.

Były reprezentant Polski na łamach "Przeglądu Sportowego" wyraził opinię, że przed kolejnym sezonem Błaszczykowski powinien zdecydować się, czy chce kontynuować piłkarską karierę, czy zarządzać klubem. Zdaniem "Dziekana" nie powinien łączyć tych funkcji.

- Po meczu z Wartą, Kuba w krótkich i męskich słowach przeprosił kibiców, wziął całą winę na siebie. Ale nie chodzi o to, żeby mieć odwagę powiedzieć: „spie...liłem”, tylko o to, żeby w porę naprawić błędy, które się popełnia. Teraz w Krakowie muszą się zastanowić, czy Wisła w 1. lidze potrzebuje Błaszczykowskiego do grania, czy do zarządzania... - zakończył.