Były selekcjoner wskazał skład na Argentynę. Jerzy Engel bez wątpliwości. "Pierwszy zmiennik - Grosicki"

Były selekcjoner wskazał skład na Argentynę. Jerzy Engel bez wątpliwości. "Pierwszy zmiennik - Grosicki"
Łukasz Laskowski/Pressfocus
- Mamy zawodników, którzy odgrywają ważne role w wielkich klubach europejskich. Dawno nie mieliśmy takiej generacji. Uważam, że ta drużyna jest w stanie osiągnąć znacznie więcej niż wszystkie poprzednie, które mieliśmy w przeciągu ostatnich 20 lat - mówi nam Jerzy Engel, były selekcjoner reprezentacji Polski.
Po wygranym meczu Polski z Arabią Saudyjską porozmawialiśmy z byłym trenerem narodowej kadry, Jerzym Engelem. Doświadczony szkoleniowiec wyciąga wnioski po tym spotkaniu i zabiera głos na temat nerwowej atmosfery wokół kadry, która panowała przed starciem z Saudyjczykami.
Dalsza część tekstu pod wideo
BŁAŻEJ ŁUKASZEWSKI: Jesteśmy dzień po meczu z Arabią Saudyjską. Czego się Pan spodziewał po tym meczu i jaka jest ocena już po?
JERZY ENGEL: Miałem nadzieję, że trener Michniewicz wyciągnie wnioski po pierwszym meczu i że zmieni ustawienie i selekcję. To wszystko się wydarzyło, także gratulacje dla selekcjonera za wyciągnięcie bardzo dobrych wniosków. Bardziej ofensywne ustawienie zespołu dało efekt.
Czego brakowało w pierwszym meczu, a co zobaczyliśmy już w drugim?
Selekcjoner zwraca dużą uwagę na to, by zespół zagrał na zero z tyłu. W pierwszym meczu mieliśmy zmasowaną obronę. Michniewicz nie chciał tego meczu przegrać, nie chciał zaryzykować. Mało brakowało, a zdobyłby jeszcze pulę trzech punktów z Meksykiem. Najważniejsze było, by zapunktować i się udało. Ten punkt w pierwszym spotkaniu przyczynił się do tego, że dzisiaj jesteśmy na pierwszym miejscu.
Po pierwszym meczu w mediach wokół reprezentacji zrobiło się nerwowo. Jak się Pan do tego odnosi i co czuć może selekcjoner, mając “na plecach” miliony Polaków? Jest Pan jedną z niewielu osób, która może odpowiedzieć na to pytanie.
Presja temu zawodowi towarzyszy przez cały czas. Chodzi o to, że nie wolno ludzi obrażać, ani piłkarza, ani selekcjonera, ani sztabu. Nikogo. Krytyka jest bardzo potrzebna, bo to jest naturalne i normalne. Nawet po wygranym meczu jest potrzebna krytyka, by uwypuklić te rzeczy, które można poprawić. Natomiast, jeśli się obraża kogoś, to powodować może to niesnaski w samej ekipie. Piłkarze przecież czytają to wszystko na co dzień. Mają briefing, mają ogląd jak to wygląda i to przenosi się na zespół. Wywołuje to dekoncentrację i powoduje, że więcej się o rozmawia o takich sprawach, zamiast o następnym przeciwniku.
Kogo można wyróżnić po meczu z Arabią Saudyjską?
Przede wszystkim bramkarza, bo to co wyczyniał w tym meczu Wojtek Szczęsny jest fantastyczne. To jego wielka zasługa, że zespół dostał szansę, by wygrać ten mecz. Gdyby nie jego interwencje, to byłoby bardzo trudno odmienić losy spotkania. Największe gratulacje kieruję właśnie do niego. Równie solidnie zagrało dwóch obrońców, Kamil Glik i Bartosz Bereszyński. Wypadli bardzo dobrze, szczególnie drugi z nich.
Jakub Kiwior ma szczęście, że może uczyć się od takiego gracza jak Kamil Glik, który w każdej sytuacji czyścił zagrożenie ze strony przeciwnika, znakomicie się ustawiał. W środku pola bardzo rozsądnie grał Grzegorz Krychowiak. Krystian Bielik też ma wielkie szczęście, że może grać obok tak doświadczonego piłkarza. Gdy kręgosłup naszej drużyny, oparty na Szczęsnym, Gliku, Krychowiaku i Lewandowskim, jest w dobrej dyspozycji, to gra ona znakomicie. Dobry mecz zagrał także Przemysław Frankowski. Był raz na lewej, raz na prawej stronie. Widzieliśmy go na obu stronach, świetnie wracał się do defensywy.
Miała miejsce też dobra wymiana funkcji między Piotrem Zielińskim, a Arkadiuszem Milikiem, którzy wracali się do obrony na skrzydłach. Przede wszystkim ważne jest to, że przełamaliśmy indolencję strzeleckiej na mistrzostwach świata przez Lewandowskiego. Gdy zdobył gola, to był zupełnie inny zawodnik na boisku. Grał swobodnie, mógł zdobyć kolejne bramki. W tym meczu zauważyłem wiele pozytywów.
To nie jest szpilka panie trenerze, ale jak byłaby reakcja, gdyby 20 lat temu przed mundialem w Japonii i Korei, ktoś Panu powiedział, że dopiero w 2022 roku ostatni mecz grupowy nie będzie o honor?
Nie zgadzam się z takimi określeniami. Ktoś to powiedział i to ciągle egzystuje w mediach. To nie jest tak. To niepoważne. Każdy mecz gra się o honor. Czasami się zdarza, że się wygra, zremisuje lub przegra. Kiedy się reprezentuje Polskę, kiedy ma się na piersi orła z koroną i kiedy śpiewa się hymn przed meczem, kiedy ma się biało-czerwone barwy, to każdy mecz jest o honor. Tak podchodzą do meczów wszystkie zespoły, które w tym turnieju startują. Jak trudno gra się z drużynami, które wydawało się, że będą odstawać. Ale tak nie jest. Każdy mecz jest trudny. Wygranie każdego meczu na mundialu, to coś o czym marzy każdy piłkarz.
Oczywiście, mamy teraz generację piłkarzy, których stać na to, by zajść wysoko. Mamy zawodników, którzy odgrywają ważne role w wielkich klubach europejskich. Dawno nie mieliśmy takiej generacji. Uważam, że ta drużyna jest w stanie osiągnąć znacznie więcej niż wszystkie poprzednie, które mieliśmy w przeciągu ostatnich 20 lat.
Jaki skład chciałby Pan zobaczyć w meczu z Argentyną?
Jeśli wszyscy będą zdrowi, to wyszedłbym w takim samym składzie jak w ostatnim meczu. Stara zasada piłkarska mówi: - Jak idzie, to nie zmieniaj!
Zwycięskiego składu nie powinno się zmieniać. Z tym, że pierwszego jako zmiennika na boisku widziałbym Kamila Grosickiego, który też może nam dać dużo. Być może nawet więcej niż Frankowski.

Przeczytaj również