Chelsea przepłaciła za Felixa? Obie strony siebie potrzebują. I nie mają nic do stracenia

Chelsea przepłaciła za Felixa? Obie strony siebie potrzebują. I nie mają nic do stracenia
screen youtube
Joao Felix przeniósł się z Atletico Madryt do Chelsea. Warunki tego transferu budzą wątpliwości, ale i klub, i piłkarz nie mają nic do stracenia.
To musiało się tak skończyć. Joao Felix nie dogadywał się z Diego Simeone i zgodnie z tym, co kilka tygodni temu zapowiadał prezydent Atletico, opuścił Madryt. Mimo zainteresowania ze strony Manchesteru United i Arsenalu, wyścig wygrała Chelsea. “The Blues” jedyni spełnili finansowe żądania Atletico. W kilka dni domknęli ten deal i wypożyczyli Portugalczyka do końca sezonu. Przez kilka najbliższych miesięcy będą mieli w kadrze drogiego, tymczasowego (co budzi wątpliwości), ale klasowego zawodnika ofensywnego. Nie mają jednak właściwie nic do stracenia.
Dalsza część tekstu pod wideo

Ożywienie ofensywy potrzebne od zaraz

Początek pracy Grahama Pottera na Stamford Bridge wyglądał naprawdę nieźle. Zatrudniony we wrześniu menedżer rozpoczął pracę w Londynie od dziewięciu meczów bez porażki, wygrywając aż sześć z nich. Potem, na przełomie października i listopada, zaczęły się problemy. Kolejne dziewięć spotkań przyniosło aż sześć przegranych i, co gorsza, zaledwie sześć strzelonych goli. Jego drużyna stała się jedną z najbardziej frustrujących do oglądania w lidze.
Statyczna, powolna, wręcz nudna - tak można określić Chelsea w ostatnim okresie. Początkowy entuzjazm jakby wyparował, brakuje też skuteczności. “The Blues” w ostatnich sześciu kolejkach punktowali ze średnią 0,67 punkta na mecz - to forma katastrofalna. Zajmują obecnie 10. lokatę w Premier League. Bez poprawy fatalnych liczb z przodu, będących efektem lat chybionych transferów na pozycji napastnika, nie sposób wyjść z kryzysu.
Aktualna sytuacja sprawia, że na Stamford Bridge nie mają właściwie nic do stracenia - może poza pieniędzmi. Arsenal czy United są w czołówce. A Chelsea zmaga się chyba z najgorszym okresem od katastrofalnego sezonu 2015/16, zakończonego właśnie na 10. miejscu. Potrzebuje więc “kopa”, ofensywnego piłkarza, który pomoże Potterowi zmienić bieg wydarzeń.
Anglik najczęściej stawia w roli napastnika na Kaia Havertza - ofensywnego pomocnika, który nominalną “dziewiątką” nie jest i pewnie nigdy nie będzie. Kupiony przez Thomasa Tuchela Pierre-Emerick Aubameyang zdaje się nie mieć zaufania nowego menedżera. Niemiec dobrze znał go z Borussii Dortmund i wiedział, czego od niego oczekuje. Jego następca chyba niespecjalnie ma na niego plan. Ponoć zawodzący Gabończyk marzy o błyskawicznym powrocie do Barcelony, jeśli odejdzie z niej Memphis Depay.

W oczekiwaniu na Nkunku

Todd Boehly zdecydował się na rozwiązanie tymczasowe. Ktoś może rzec - czemu tylko tymczasowe? Ano dlatego, że latem do Chelsea ma trafić Christopher Nkunku z RB Lipsk. To piłkarz dość podobny do Portugalczyka, wszechstronny, mogący obsadzić wszystkie ofensywne pozycje, nie będący klasycznym napastnikiem, ale czujący się na tej pozycji zdecydowanie bardziej naturalnie od Havertza.
Wypożyczenie Felixa za 11 milionów euro bez opcji wykupu i konieczność opłacenia całości pensji to oczywiście bardzo duże koszta jak na tak krótki okres. Taki ruch sprawia jednak, że do chwili przybycia Francuza londyńczycy uzupełnią ofensywę, zatuszują braki.
Tym samym latem raczej nie dojdzie do konfliktu interesów związanego z dwoma dużymi nazwiskami rywalizującymi o to samo miejsce. Jedyne ryzyko klubu to potencjalne wtopienie pieniędzy w razie niepowodzenia Portugalczyka, ale te w przypadku hojnego Boehly’ego nie stanowią problemu - o ile nie pojawią się kłopoty z Finansowym Fair Play.

“Reset”

Kilkumiesięczna przeprowadzka do Londynu to też dobry układ dla reprezentanta Portugalii. Gdy trzy i pół roku temu przenosił się do Madrytu za ponad 120 milionów euro, oczekiwania były ogromne. Uważano go za jeden z największych talentów na świecie. W Atletico nie potrafił jednak w pełni rozwinąć skrzydeł. Jak zwraca uwagę wiele osób, zachowawczy styl gry preferowany przez Diego Simeone oraz jego wybory personalne dość mocno mu to utrudniły.
Napięte relacje na linii piłkarz - trener również zdają się to potwierdzać. W obliczu zapowiedzi końca ery “Cholo” odejście na wypożyczenie do końca rozgrywek stanowi jeszcze bardziej logiczny wybór. Może pozwolić utalentowanemu napastnikowi na “ochłonięcie” i odzyskanie dawnego luzu. Taki “reset” to szansa na kontynuację udanych występów na mundialu, gdzie wychowanek Benfiki pokazywał swobodę, jakiej nie widzieliśmy w ostatnim czasie w barwach “Los Colchoneros”.
Potem, prawdopodobnie pod wodzą nowego szkoleniowca Atletico, nadejdzie nowe rozdanie i nowa szansa. Nowa rzeczywistość, być może bardziej dopasowana do jego walorów i oczekiwań. Już teraz, przedwcześnie, raczej kończy współpracę z ograniczającym go Simeone. Teraz może spokojnie czekać na rozwój wypadków i skupić się na odbudowie, a tym samym, pomocy w ratowaniu sezonu Chelsea.
Może i “The Blues” przepłacają. Tego typu ruchy transferowe mogą budzić wśród ich fanów złe wspomnienia, bo podobne wypożyczenia Gonzalo Higuaina czy Radamela Falcao przynosiły rozczarowania. To krótkoterminowe posunięcie będziemy mogli jednak ocenić dopiero po fakcie. Na Stamford Bridge potrzebują impulsu. A Felix to zawodnik, który może go dać.

Przeczytaj również