Co rok byli mistrzem, grali z Realem Madryt o półfinał Ligi Mistrzów. Teraz ugrzęźli w grupie spadkowej

Co rok byli mistrzem, grali z Realem o półfinał Ligi Mistrzów. Teraz ugrzęźli w grupie spadkowej
Xinhua / PressFocus
APOEL Nikozja to zespół, który w ostatnich dziesięciu sezonach ligi cypryjskiej aż osiem razy sięgał po tytuł mistrzowski. Regularnie grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów i Ligi Europy. W tych drugich rozgrywkach dochodził nawet do ćwierćfinału. Dziś wiemy już jednak, że pierwszy raz od 20 lat nie zakwalifikuje się do europejskich pucharów. Co więcej, nie będzie w gronie sześciu najlepszych drużyn na Cyprze. Brzmi to naprawdę szokująco.
Na początek warto chyba pokazać, jak bardzo APOEL zdominował swoją ligę w ostatniej dekadzie. Szukając porównań - był trochę jak Bayern w Niemczech, Juventus na Półwyspie Apenińskim czy - patrząc na nasze podwórko - Legia Warszawa w Polsce.
Dalsza część tekstu pod wideo
2010/11 - APOEL
2011/12 - AEL Limassol
2012/13 - APOEL
2013/14 - APOEL
2014/15 - APOEL
2015/16 - APOEL
2016/17 - APOEL
2017/18 - APOEL
2018/19 - APOEL
2019/20 - bez rozstrzygnięcia
W swojej historii APOEL zdobywał mistrzostwo Cypru już 28 razy. Sięgnął też po 21 krajowych pucharów.

Na jedną kartę

Możemy dodać do tego także cztery występy w fazie grupowej Ligi Mistrzów i cztery w grupie Ligi Europy, z której dwukrotnie cypryjski potrafił awansować (ostatni raz przed rokiem). Szczytem możliwości okazał się w sezonie 2011/12 ćwierćfinał Champions League. Jeszcze w eliminacjach APOEL wyeliminował Wisłę Kraków, potem wygrał grupę, wyprzedzając Zenit, Porto i Szachtar Donieck, puścił z torbami Olympique Lyon w 1/8 finału i dopiero wówczas zatrzymał go Realu Madryt. Przez kolejne lata nie udało się już powtórzyć takiego sukcesu, ale klub i tak regularnie występował w Europie. I taka "stablizacja" trochę za bardzo uderzyła do głowy osobom decyzyjnym.
Gra w pucharach była taką normą, że włodarze klubu zyski, które z niej czerpali, traktowali jak standard. Stałe źródełko, które nigdy nie wyschnie. Do ogólnej rozrzutności przy kontraktowaniu kolejnych piłkarzy i trenerów wystarczyło dodać pierwsze wpadki sportowe, żeby sytuacja się skomplikowała. W sezonie 2018/19 APOEL najpierw nie poradził sobie w el. do Ligi Mistrzów z litewską Suduvą, a zaraz potem drzwi zastrzasnęła przed nim Liga Europy, bo lepsza w dwumeczu była Astana. Później sytuacja chwilowo wyglądała lepiej. Udało się nawet awansować do 1/16 finału Ligi Europy (2019/20), ale w tym sezonie znów klapa. W niedokończonych rozgrywkach ligi cypryjskiej APOEL był przed rokiem trzeci, dlatego mógł powalczyć tylko w el. Ligi Europy. W ostatniej rundzie potknął się na Slovanie Liberec. Kolejne miliony przeszły koło nosa. A przecież dodać trzeba do tego pandemię, puste stadiony i wynikające z tego straty.
- Każdy z czołowych klubów na Cyprze od razu tworzy budżet pod europejskie puchary. Dla nich faza grupowa Ligi Europy to cel minimum. Szefowie APOEL-u będąc kilka razy w Lidze Mistrzów zobaczyli, jakie tam są pieniądze i chcieli być na stałe na tym poziomie. Ostatnio jednak transfery gorzej im wychodzą i te miliony zaczęły uciekać. A wtedy są cięcia, zawodnicy odchodzą. Klasyka. U nas, chociażby w Legii, jest to samo - mówił kilka miesięcy temu w rozmowie z “weszlo.com” Łukasz Sosin, były zawodnik kilku cypryjskich zespołów.

Tabuny piłkarzy i trenerów

Jeszcze w 2019 roku APOEL zanotował stratę w wysokości 147 tysięcy euro. W 2020 roku było to już 5,7 mln euro. Teraz będzie zapewne jeszcze gorzej, bo klub zakończy ligowe zmagania najwyżej na siódmym miejscu (a najprawdopodobniej na ósmym) i pierwszy raz od sezonu 2001/02 nie zagra nawet w eliminacjach europejskich pucharów. W klubie trwa też przemiał zawodników i trenerów, co tylko pogarsza stan finansów. Jedynie przez ostatnie dwa lata APOEL zakontraktował 37(!) nowych graczy. Jeszcze bardziej przerażająco wygląda lista menedżerów, którzy prowadzili klub od 2013 roku, czyli od momentu odejścia twórcy największych sukcesów APOEL-u - Ivana Jovanovicia.
APOEL trenerzy
Transfermarkt
W przyszłym sezonie budżet klubu ma wynosić 4,5 mln euro. W poprzednich latach było to zazwyczaj 12 mln euro. Na horyzoncie nie rysują się też perspektywy na sprzedaż piłkarzy za duże kwoty. Na szczycie listy najwyżej wycenianych zawodników znajdują się Artur Jorge, Anuar i Ghayas Zahid. Wszyscy trzej mają po 26 lat. Ich rynkowa wartość to nieco ponad milion euro. Nie będzie też przecież okna wystawowego w postaci gry na europejskim froncie, a to mogłoby znacząco podbić te kwoty.

Tu i teraz

W przeszłości APOEL też nie imponował jednak wielkim transferami, co może wiązać się z podejściem klubowych włodarzy. Sprowadzali oni zawodników na tu i teraz. Raczej już doświadczonych. Ci mieli z miejsca dać wynik. Nikt nie patrzył bardziej perspektywicznie. APOEL nie inwestował odpowiednio w akademię. Rzadko sprowadzał młodych, których można oszlifować i sprzedać za grube miliony, gdy ci pokażą się w Europie. Najdroższy transfer w historii klubu? Opchnięcie Rolanda Sallaia za 4,5 mln euro do Freiburga. Poza tym tylko trzech innych zawodników wypuszczono za więcej niż milion euro. Dla porównania - Legia Warszawa takich transferów z klubu przeprowadziła ponad 20. A przecież dużo rzadziej występowała w pucharach. To pokazuje, jak bardzo w Nikozji postawiono na teraźniejszość, nie myśląc o tym, co będzie, gdy raz czy drugi na boisku powinie się noga.

Przepadła ostatnia szansa

APOEL szybko wypadł w tym sezonie z gry o najwyższe cele w lidze cypryjskiej. Fazę zasadniczą zakończył na ósmym miejscu. Tylko pierwszych sześć zespołów kwalifikowało się do grupy mistrzowskiej. Ustępującemu hegemonowi pozostała walka o utrzymanie. I to dosłownie, bo z ligi cypryjskiej spadają aż cztery zespoły. Na szczęście dla fanów APOELU - wyniki uległy drobnej poprawie, pewnie głównie ze względu na rywalizację z drużynami niższej jakości. Dziś do końca rozgrywek pozostały trzy kolejki. APOEL nie spadnie już niżej niż ósme miejsce, które teraz zajmuje. Teoretycznie może podskoczyć o jedną lokatę, co jednak łatwe nie będzie. Szykuje się najgorszy sezon klubu od roku 1969. Wtedy też udało się zająć jedynie ósmą pozycję.
Tak prezentuja się tabela grupy spadkowej. W mistrzowskiej gra sześć zespołów.
APOEL
własne
Gdy w klubie zdano sobie sprawę, że liga nie da już przepustki do Europy, większą nadzieję zaczęto pokładać w krajowym pucharze, którego triumfator reprezentuje później Cypr na Starym Kontynencie. W ćwierćfinale APOEL niespodziewanie wyeliminował Omonię Nikozja, czyli zdecydowanie najtrudniejszego możliwego przeciwnika. Drużynę, która najprawdopodobniej sięgnie po ligowy tytuł. Na tym marzenia się jednak zakończyły, bo w półfinałowym dwumeczu lepszy był Anorthosis, pieczętując tym samym los APOEL-u, który pierwszy raz od wielu lat nie pokaże się w Europie. I co gorsza dla klubu - nie zarobi jakże potrzebnych teraz pieniędzy.
***
W swoim najlepszym sezonie APOEL, zanim przedarł się do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, rywalizował z Wisłą Kraków. Włodarze “Białej Gwiazdy” postawili wtedy wszystko na jedną kartę. Też myśleli w kategoriach - tu i teraz. Też sypali pieniędzmi na lewo i prawo, licząc, że zwrócą się one z nawiązką po awansie do raju. Ponieśli porażkę, która sprawiła, że Wisła do dziś nie wyszła na prostą. Teraz łudząco podobnie zaczyna wyglądać sytuacja klubu, który wtedy zepchnął krakowian w przepaść. APOEL też igrał z ogniem. Przez lata radził sobie z nim wyjątkowo dobrze. Teraz jednak się doigrał. Czas pokaże, czy wróci na odpowiednie tory, czy marazm potrwa nieco dłużej.

Przeczytaj również