Dudek o swoim niedoszłym transferze do Arsenalu: Wenger do mnie zadzwonił. "Jurek, kur…, o co chodzi?!"

Dudek o swoim niedoszłym transferze do Arsenalu: Wenger do mnie zadzwonił. "Jurek, kur…, o co chodzi?!"
Autorstwa Marcin Kadziolka/Shutterstock
Jerzy Dudek na łamach "Przeglądu Sportowego" ujawnił kulisy swojego niedoszłego transferu do Arsenalu Londyn.
Dudek, wówczas zawodnik Feyenoordu, trafił na testy do Londynu latem 2001 roku. - Kiedy jechałem z klubowym kierowcą z lotniska na Highbury, zostałem poinstruowany, że to nie żaden „pan Wenger”, tylko „pan Boss” - przytoczył były golkiper.
Dalsza część tekstu pod wideo
Polak spotkał się z Arsenem Wengerem na klubowych obiektach i wydawało się, że transakcja dojdzie do skutku. - Dogadaliśmy się w sprawie kontraktu, ale nagle kłopoty zaczął robić nasz prezes. Chciał za mnie minimum 10 milionów funtów - wyznał Dudek.
Ostatecznie Wenger zrezygnował z pozyskania polskiego bramkarza ze względu na wysokie oczekiwania finansowe holenderskiego klubu. Niecałe dwa miesiące później Dudek trafił do Liverpoolu, co bardzo zirytowało Wengera. - Wówczas Wenger do mnie zadzwonił. "Jurek, kur…, o co chodzi?! Ja oferowałem 7,5 miliona, a teraz sprzedają cię za mniej niż 6?!". Ja byłem po prostu zażenowany, nie wiedziałem, co mu odpowiedzieć - przyznał.
Mimo tego nieporozumienia polski bramkarz utrzymywał dobre kontakty z Francuzem. - Zawsze, gdy spotykaliśmy się na boisku, czule się witaliśmy, wymienialiśmy uprzejmościami. To bardzo fajny, miły gość, który patrzy na futbol inaczej niż wszyscy. Miał romantyczną filozofię, którą trudno było się nie zauroczyć - zakończył.

Przeczytaj również