Erdogan triumfuje, Robinho się bawi. Klub powstały w 2014 roku zdetronizował tureckie potęgi

Erdogan triumfuje, Robinho się bawi. Klub powstały w 2014 roku zdetronizował tureckie potęgi
Vlad1988 / shutterstock.com
Ligę turecką przez ostatnie kilkadziesiąt lat zdominowały trzy zespoły - Galatasaray, Besiktas oraz Fenerbahce. To między tymi gigantami toczyła się zazwyczaj walka o prym na krajowym podwórku. Niespodzianki zdarzały się od wielkiego dzwonu. Ostatni raz w sezonie 2009/2010, gdy po tytuł sięgnął Bursaspor. Teraz - niemal dokładnie 10 lat od tamtego wydarzenia - historyczne mistrzostwo Turcji świętuje Istanbul Basaksehir FK. Klub, który - oficjalnie - powstał w 2014 roku.
Na dwie kolejki przed końcem szanse na końcowy triumf miały już tylko dwie drużyny. Dobrze nam znany Trabzonspor, którego barwy w przeszłości reprezentowali choćby Adrian Mierzejewski, Mirosław Szymkowiak i bracia Brożkowie, a także właśnie Basaksehir. Dystans między nimi wynosił cztery punkty.
Dalsza część tekstu pod wideo
Gdyby w niedzielę Trabzon zdobył więcej punktów niż lider, przedłużyłby swoje szanse do ostatniej kolejki. Ale nie dość, że Basaksehir nie zaliczył wpadki, pokonując 1:0 Kayserispor, to jeszcze Trabzonspor w kompromitujących okolicznościach uległ 3:4 walczącemu o utrzymanie Konyasporowi, choć do 81. minuty prowadził 3:1.
Istanbul Basaksehir IFK pogodził więc tureckich gigantów, zdobywając swoje pierwsze w historii - zresztą bardzo krótkiej - mistrzostwo Turcji.

Jak to się zaczęło?

Od 1990 roku klub występował pod nazwą Istanbul Büyükşehir Belediyespor, a finansowany był głównie przez władze Stambułu. Na najwyższym szczeblu zadebiutował w sezonie 2006/2007. Kilka lat później stał się jednak przedmiotem walki politycznej przed lokalnymi wyborami. W efekcie wiosną 2014 roku doszło do całkowitego zerwania stosunków z miastem, a Istanbul Büyükşehir Belediyespor przekształcił się właśnie w Istanbul Basaksehir FK. Nowo powstały twór jest wspierany - choć nieformalnie - przez prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdoğana, który ma na pieńku z kibicami Fenerbahce, Galatasaray i Besiktasu.
Zmiana klubowej tożsamości wiązała się także z przenosinami na nowy stadion. Za 178 mln lir zbudowano Başakşehir Fatih Terim Stadyumu, który jest własnością samego klubu. W 2014 roku rozpoczął się więc dla tego zespołu całkowicie nowy etap.

W kraju stabilnie, w Europie z problemami

Trenerski ster w klubie przejął na starcie Abdullah Avci, wcześniej pracujący m.in. na stanowisku selekcjonera reprezentacji Turcji. Spisywał się na tyle dobrze, że pracował aż do końca sezonu 2018/2019. W tym czasie Basaksehir z nim na ławce zajmował w lidze:
  • 4. miejsce w sezonie 2014/2015
  • 4. miejsce w sezonie 2015/2016
  • 2. miejsce w sezonie 2016/2017
  • 3. miejsce w sezonie 2017/2018
  • 2. miejsce w sezonie 2018/2019 (do pierwszego Galatasaray dwa punkty straty)
Nieco gorzej drużynie wiodło się na arenie europejskiej. Dwie próby sforsowania bram Ligi Mistrzów spełzły na niczym, bo lepsze okazywały się Sevilla oraz Olympiakos Pireus. Basaksehir aż trzy razy odpadał też w eliminacjach do Ligi Europy, do której dwukrotnie udało się jednak dostać z automatu, po “zejściu” z Champions League.
Przez te kilka lat było więc dobrze, ale ciągle brakowało jakiegoś stempla. Sukcesu większego niż srebrne czy brązowe medale tureckiej Superligi. Zmiana przyszła dopiero w tym sezonie, już po objęciu drużyny przez Okana Buruka. To nie tylko mistrzostwo kraju i w efekcie pewny udział w kolejnej edycji Ligi Mistrzów, ale i dobre występy podczas wciąż trwającej Ligi Europy. Tym razem Basaksehir fazę grupową przeszedł bowiem jak burza, wyprzedzając Romę, Borussię Moenchengladbach i austriacki Wolfsberger. Na etapie 1/16 finału uporał się natomiast po dramatycznym dwumeczu (porażka 1:3, zwycięstwo 4:1 po dogrywce) ze Sportingiem CP, a jedną z bramek - zresztą przepiękną - zdobył Danijel Aleksić. Możecie go kojarzyć z epizodu w Lechii Gdańsk.
Ponadto przed zawieszeniem rozgrywek Basaksehir zdążył wygrać też pierwszy mecz 1/8 finału przeciwko FC Kopenhaga (1:0).

Pomysł? Sprowadzanie gwiazd po 30-stce

W jaki sposób tak szybko zbudować zespół, który niemal z miejsca wskakuje do ligowej czołówki, a już po kilku latach zalicza historyczny triumf, pokonując dużo większych rywali? Najprostsza - choć często złudna - droga prowadzi przez sprowadzanie gwiazd. W tym przypadku już raczej starszych, w wielu przypadkach po przejściach. Takich, które wcale nie będą wielkim wydatkiem, a dadzą natychmiastową jakość. Nawet jeśli nie na długie lata.
Dziś w kadrze nie brakuje dobrze znanych nazwisk. Robinho, Demba Ba, Eljero Elia, Gael Clichy, Martin Skrtel. W przeszłości także choćby Emre Belozoglu, Arda Turan czy Emmanuel Adebayor. Większość przyszła za darmo. Za niektórych trzeba było zapłacić w granicach 1-2 mln euro. Władze klubu wcale nie szastają więc pieniędzmi na transfery. 4.8 mln euro - to rekordowa kwota wydana na jednego zawodnika. Zwróciła się jednak z nawiązką, bo Cengiz Under rok później odszedł do Romy za 14.25 mln euro. Jak widać, mimo dominacji starszyzny, wyłapywanie młodych perełek też się zdarza.
Tak wygląda zestawienie najdrożej sprowadzonych do klubu zawodników. Nie są to bajońskie kwoty.
Transfery
transfermarkt.pl
Dziś będący na szczycie listy Under nie zaniża już jednak niezwykle wysokiej średniej wieku. Wynosi ona na ten moment - według portalu Transfermarkt - 29.44 lat. Pod tym względem Basaksehir też lideruje w ligowej stawce. Nikt nie ma starszego zespołu.
Co ciekawe, w ostatnich latach przez Basaksehir przewinął się piłkarz, którego dobrze kojarzyć mogą sympatycy Ekstraklasy. Stefano Napoleoni w barwach Widzewa Łódź radził sobie przyzwoicie, ale mało kto spodziewałby się chyba, że wypłynie na głębsze wody. Tymczasem “Ten Włoch” od Janusza Wójcika pograł w ekipie ze Stambułu przez ponad trzy lata, mając kilka naprawdę dobrych momentów.
***
Istanbul Basaksehir FK to dziś nie tylko ciekawostka na futbolowej mapie Europy. Zespół przez ostatnie kilka lat zdążył ugruntować swoją pozycję, regularnie kończąc ligowe rozgrywki w czołówce. Teraz z kolei zagrał na nosie wielkim tureckim markom. Triumfuje Basaksehir, triumfuje Erdogan, a Robinho pewnie nakręca z tej okazji kolejną grubą imprezę. Z ciekawością będziemy przyglądać się dalszym losom ekipy odzianej zazwyczaj w pomarańczowe koszulki.

Przeczytaj również