Fatalna sytuacja polskiego kadrowicza. Jego statystyki przerażają, trenerowi skończyła się cierpliwość

Fatalna sytuacja polskiego kadrowicza. Jego statystyki przerażają, trenerowi skończyła się cierpliwość
PressFocus
Kamil Jóźwiak długo dojrzewał na boiskach Ekstraklasy. Nie pospieszył się z wyjazdem. Najpierw położył pod niego solidne fundamenty, rozgrywając w Lechu Poznań ponad 120 spotkań. Wydawało się, że za granicą nie przepadnie. Póki co jednak jego przygoda z Derby County to rozczarowanie niemal na każdej płaszczyźnie.
Na początku nic nie wskazywało na takie męczarnie polskiego reprezentanta. Już w debiucie na angielskiej ziemi “Józiu” zanotował asystę. Później, gdy tylko był zdrowy, niemal zawsze wychodził w podstawowej jedenastce. Obdarzono go naprawdę dużym kredytem zaufania. Mijały jednak tygodnie, miesiące, a byłego skrzydłowego “Kolejorza” można było chwalić właściwie głównie za walkę i zaangażowanie. Brakowało liczb, konkretów, tak potrzebnych przecież w przypadku ofensywnego zawodnika.
Dalsza część tekstu pod wideo

Lepszy przy rodaku

Jedyny jak do tej pory lepszy okres Jóźwiak zanotował wówczas, kiedy do gry po poważnej kontuzji kolana wrócił nasz inny stranieri, Krystian Bielik. Cały zespół wskoczył wtedy na wyższy poziom, ale obecność rodaka szczególnie wpłynęła właśnie na Jóźwiaka. W meczu ze Swansea strzelił swojego pierwszego gola, kilkanaście dni później zaliczył asystę. Jak do tej pory ostatnią…
Było to 29 grudnia 2020 roku. Dziś mija więc ponad dziewięć miesięcy od chwili, gdy Jóźwiak wziął udział w bramkowej akcji Derby County. W tym czasie Polak wystąpił w 34 meczach “Baranów”. 23 razy od pierwszej minuty. A trzeba pamiętać, że Jóźwiak w Derby nie jest wahadłowym, a zawodnikiem występującym wyżej, jako skrzydłowy.
Łącznie 23-latek ma już na koncie 51 występów w koszulce klubu z Championship. Bilans jest wstydliwy - gol i dwie asysty. Na 3278 rozegranych minut. Jak łatwo policzyć, Polak strzela lub asystuje średnio raz na ponad 1000 minut spędzonych na murawie.

Drużyna nie ułatwia sprawy

Jóźwiak swoimi poczynaniami wpisuje się zresztą w problemy całego klubu. Derby już w poprzednim sezonie ledwo uniknęło spadku, a teraz do kłopotów kadrowych doszły też sprawy finansowo-organizacyjne.
- Skutki pandemii koronawirusa stanowią zbyt duże obciążenie dla klubu. Planowana sprzedaż klubu i stadionu, która miała zostać sfinalizowana w styczniu ubiegłego roku, nie doszła do skutku, gdy władze ligi zakwestionowały transakcję. Toczące się spory sądowe utrudniają negocjacje. Przez COVID-19 klub nie jest w stanie wypełnić codziennych zobowiązań finansowych - można było przeczytać w oficjalnym komunikacie klubu.
Derby znalazło się pod zarządem sądowym, za co ukarano je odjęciem 12 punktów w Championship. I chociaż w normalnych okolicznościach klub byłby teraz w okolicy środka tabeli, oficjalnie zajmuje w niej ostatnie miejsce. Z dorobkiem dwóch oczek po 11 kolejkach. Sytuacja jest więc dramatyczna.
Co natomiast można powiedzieć wyłącznie o sportowej formie? Ta nie jest aż taka zła, bo “Barany” przegrały tylko trzy spotkania. Znacznie częściej przydarzają im się remisy, a spotkania z udziałem Derby można podsumować tym samym stwierdzeniem, co w przypadku samego Jóźwiaka - mało konkretów z przodu. Cały zespół zdobył zaledwie siedem bramek, najmniej w lidze. Plus jest taki, że niewiele też traci - osiem goli, także najmniej w stawce).
Jóźwiak w ostatnich tygodniach wpadł natomiast w kolejne problemy, bo Wayne’owi Rooneyowi skończyła się do niego cierpliwość. Ostatnie dwa mecze Polak przesiedział w całości na ławce rezerwowych. Nigdy wcześniej podczas przygody z Derby mu się to nie przydarzyło. Gdy był już w kadrze meczowej, zawsze dostawał jakieś minuty. Widać więc, że sytuacja raczej nie zmierza w dobrą stronę.
Obecna umowa naszego kadrowicza obowiązuje do 2024 roku, ale na ten moment trudno spodziewać się, że Polak ją wypełni. Niepewna jest nie tylko przyszłość Jóźwiaka, ale i całego Derby County.

Przeczytaj również