FC Kopenhaga. "Kamil Wilczek nie może spokojnie chodzić ulicami. To czysta nienawiść, bomba, szaleństwo"

"Kamil Wilczek nie może spokojnie chodzić ulicami. To czysta nienawiść, bomba, szaleństwo"
fck.dk
Kamil Wilczek podpisał niedawno kontrakt z FC Kopenhaga, choć przez cztery lata grał w drużynie największego rywala nowego zespołu, Broendy. Duński dziennikarz, Johnny Kokborg, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" nie ukrywa, że w jego kraju po tym transferze zawrzało. Jego zdaniem polski piłkarz nie jest bezpieczny w stolicy Danii.
Gdy Kamil Wilczek reprezentował barwy Broendby, został najlepszym ligowym strzelcem w historii tego zespołu. Kibice go uwielbiali, ale po pół roku wszystko zamieniło się w nienawiść. Polak przeszedł bowiem z Göztepe do FC Kopenhaga, odwiecznego rywala byłego zespołu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Kibice Broendby szybko dali upust emocjom w mediach społecznościowych. Nazywali napastnika Judaszem i szczurem, zapowiadali palenie jego koszulek. Duński dziennikarz, Johnny Kokborg, wypowiedział się na temat transferu w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Przyznał, że w tamtejszych mediach transfer Wilczka był jednym z głównych tematów.
- Kibice Bröndby byli przed stadionem i protestowali, było dużo mediów, fotografowie, kamery. Nic specjalnego jeszcze się nie działo, ale już 20 września, w drugiej kolejce, będą derby Kopenhagi. Kibice Bröndby na pewno zrobią szaleństwo. Nie brakuje wśród nich chuliganów - mówi Kokborg.
- Troszeczkę martwię się o Kamila Wilczka, czy naprawdę rozumie, że nie może spokojnie chodzić ulicami. Poprzednio mieszkał w pobliżu stadionu Bröndby. Wczoraj powiedział, pół żartem, że nie będzie już tam mieszkał, ale nie wiem, czy naprawdę rozumie, co zrobił i że musi uważać, dokąd chodzi. Oczywiście w centrum Kopenhagi to nie będzie problem, ale w Bröndby musi oglądać się za siebie. Może władze FC Kopehaga powinny zorganizować mu jakąś ochronę - dodał.
W nowym zespole także nie wszyscy kibice przychylnie patrzą na Polaka. Może się to zmienić, jeżeli dobrze będzie się prezentował w nowych barwach. Musi jednak mieść świadomość, że presja będzie ogromna.
- W Bröndby jest taka ściana z imionami i nazwiskami piłkarzy, którzy grali w reprezentacji swojego kraju jako zawodnicy Bröndby. Nazwisko Wilczka już ktoś zamazał. Kibice FC Kopenhaga też podzielili się już na dwa obozy. Jedni cieszą się z tego transferu, bo bardzo zabolał fanów Bröndby. Ale druga strona mówi: „Wzięliśmy rywala z Bröndby, który nigdy nie będzie zasługiwał na naszą koszulkę” - mówi Kokborg.
- Przyjście Wilczka to najbardziej szalony transfer w Danii od lat. Najbardziej bezduszna rzecz, jaką widziałem w duńskiej piłce od dawna. Między Bröndby a FCK jest czysta nienawiść. Trochę jak między Lechem a Legią, ale gorzej. To jest bomba, szaleństwo, w ostatnich dniach Kamil Wilczek to u nas jedyny temat. Duńska liga eksplodowała - zakończył.
Redakcja meczyki.pl
Maciej Pietrasik08 Aug 2020 · 15:15
Źródło: Przegląd Sportowy

Przeczytaj również