Do niedawna kapitalny, teraz irytujący i bez formy. "To może być główny powód. Jest cieniem samego siebie"

Do niedawna kapitalny, teraz irytujący i bez formy. "To może być główny powód. Jest cieniem samego siebie"
Gao Jing / PressFocus
Czy Neymar po powrocie z mistrzostw świata to na pewno ten sam piłkarz, który zachwycał w pierwszej części sezonu? Trudno nie odnieść wrażenia, że Brazylijczyk był najlepszą wersją siebie, póki w głowie miał zbliżającą się perspektywę walki o złoto w Katarze. Teraz jest już tylko cieniem zawodnika sprzed kilku miesięcy.
Sukces na mistrzostwach świata to największe marzenie Neymara. Nie udało się w 2014 roku na brazylijskich boiskach, nie wyszło cztery lata później w Rosji. Trzecia, najpoważniejsza szansa, miała nadejść kilka tygodni temu w Katarze. “Canarinhos” uchodzili za głównego faworyta do złota, ale niespodziewanie pożegnali się z turniejem już na etapie ćwierćfinału.
Dalsza część tekstu pod wideo
Neymar, mający podczas mundialu trochę problemów zdrowotnych, po przegranym konkursie jedenastek przeciwko Chorwacji zalał się łzami. To on w dogrywce dał prowadzenie Brazylijczykom, ale rywale niemal rzutem na taśmę doprowadzili do remisu, a następnie okazali się lepsi w rzutach karnych.
“Ney” był zdruzgotany. W przeszłości widzieliśmy już, jak puszczały mu emocje, choćby po przegranym finale Ligi Mistrzów w barwach PSG, ale widok zrozpaczonego Brazylijczyka i tak łamał serca. Nawet tych, którzy szczególnie nie przepadają za często dość rozkapryszonym wychowankiem Santosu.
- Jestem psychicznie zniszczony, na pewno ta porażka zabolała mnie najbardziej. Sparaliżowała mnie na 10 minut, a potem bez przerwy płakałam. Będzie bolało przez jeszcze długo, niestety - pisał na swoim Instagramie niedługo po porażce z Chorwacją.

Mundial na horyzoncie = kapitalna forma

Póki Neymar miał w głowie perspektywę nadchodzącego mundialu, grał jak z nut. Widać było, że chce przygotować na listopad i grudzień najlepszą możliwą formę, by w Katarze poprowadzić “Canarinhos” do upragnionego złota. Kibice PSG przez kilka miesięcy mogli obserwować więc Brazylijczyka w wręcz wybitnej dyspozycji. Takiej, jakiej oczekiwali, gdy przychodził on do klubu za ponad 220 mln euro.
W pierwszych 20 meczach tego sezonu, oczywiście w barwach PSG, Neymar strzelił 15 goli i zanotował 12 asyst. Brał więc bezpośredni udział przy 27 trafieniach. Średnio ponad jednym na mecz. Ligowy sezon zaczął od pięciu spotkań z przynajmniej jedną zdobytą bramką, a w tym samym czasie potrafił zaliczyć po trzy asysty w starciach z Clermont Foot i Lille. Był nabuzowany dobrą energią od samego startu rozgrywek. Omijały go też kontuzje. Dwukrotnie, raz w Ligue 1, a raz w Lidze Mistrzów, pauzował jedynie przez kartki.
- Neymar, którego poznałem, jest świetnym profesjonalista. Przychodzi bardzo wcześnie, przygotowuje się do treningów, nie opuszcza ich - mówił niedługo przed rozpoczęciem mundialu szkoleniowiec PSG, Christophe Galtier.
- Gra dla zespołu. To jest być może jego najlepsza wersja, odkąd trafił do PSG - dodawał jego menedżer.
Gdy w październiku portal “Goal.com” publikował ranking faworytów do zdobycia Złotej Piłki, Brazylijczyk znalazł się na drugim miejscu. Tuż za klubowym kolegą, Leo Messim. Przez pierwsze miesiące sezonu Neymar prowadził też w klasyfikacji kanadyjskiej, która uwzględniała wszystkie czołowe ligi Europy.

Neymar po mundialu = cień piłkarza

- Myślę, że to moje ostatnie mistrzostwa świata w karierze. Myślę tak, bo nie wiem, czy będę miał dość siły, żeby jeszcze grać - mówił po katarskim turnieju.
I chociaż w tym konkretnym przypadku mówił jedynie o mundialach, trudno nie odnieść wrażenia, że niepowodzenie podczas katarskiego turnieju odbiło się na jego formie i podejściu także po powrocie do Paryża. Przez ostatnie dwa miesiące, już po mistrzostwach świata, Neymar zdążył bowiem:
  • Wylecieć z boiska po dwóch żółtych kartkach (druga za symulowanie),
  • Złapać kolejną kontuzję,
  • Wdać się w pyskówkę z Luisem Ocamposem, doradcą ds. sportowych PSG,
  • Krytykować kolegów w szatni po ostatnim meczu z Monaco,
Poza tym dużo gorzej wygląda już jego wkład w ofensywne poczynania zespołu. W ośmiu spotkaniach strzelił dwa gole i zanotował cztery asysty, ale połowa tego dorobku to efekt pucharowego spotkania z Pays de Cassel, francuskim szóstoligowcem.
Wczoraj Neymar zawiódł też w arcyważnym dla PSG meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Ofensywa ekipy ze stolicy Francji praktycznie nie istniała do momentu wejścia Kyliana Mbappe. Ponad 70 minut podopieczni Christophe’a Galtiera czekali na celny strzał. To oczywiście nie tylko wina Neymara (bo także m.in. Leo Messiego, który wcale nie wyglądał lepiej), ale po piłkarzu takiej klasy jak Brazylijczyk można oczekiwać, że w tak istotnym spotkaniu częściej będzie brał grę na siebie.
Kilka cierpkich słów Neymarowi poświęcił ostatnio na kanale YouTube Meczyki dziennikarz Eleven Sports, Sebastian Chabiniak.
- Pomyślałem sobie ostatnio o tym transferze Brazylijczyka w 2017 roku - ponad 200 mln euro. Patrzę na Neymara i to jest jednak niewypał. Mistrzostwo Francji zdobyliby i bez niego - mogliśmy usłyszeć.
Ciekawe głosy dochodzą też z otoczenia samego piłkarza, a konkretnie od ludzi mieszkających blisko niego.
- Sąsiedzi często donoszą, że Neymar się bawi do późnych godzin. Jest głośno, jest szaleństwo - opowiadał Chabiniak.
Cierpliwość do Neymara kończy się także włodarzom PSG. “Le Parisien” twierdzi, że klub będzie chciał pozbyć się Brazylijczyka już tego lata. W artykule czytamy, że szefom klubu nie podoba się postawa 31-latka. Znów wytykają mu destrukcyjny wpływ na młodszych zawodników czy złe podejście do obowiązków. Piłkarz miał bowiem zorganizować imprezę urodzinową tuż przed meczem z Olympique Marsylia. Te wydarzenia z weekendu przelały ponoć czarę goryczy.
Jedno jest pewne. Z Neymarem nie można się nudzić. Bardzo szybko epitety kierowane w jego stronę potrafią zmieniać swój kierunek. Raz jest wybitny, zaraz potem destrukcyjny, bezsilny i irytujący. Cały on.

Przeczytaj również