Iga Świątek wskazała przyczyny porażki na IO. "Czułam się jak pod ścianą. Jestem zła, że zepsułam kilka piłek"

Z turniejem w Japonii pożegnało się już kilka faworytek - Ashleigh Barty, Aryna Sabalenka czy Petra Kvitova. Niestety, dołączyła do nich także Iga Świątek. Polka kilkadziesiąt minut po spotkaniu z Paulą Badosą rozmawiała z dziennikarzami.

- Trudno mi wyciągnąć wnioski, bo jeszcze nie widziałam meczu. Wydaje mi się, że miałam lepszy serwis niż w poprzednim spotkaniu, co jest pozytywem. Ale rywalka serwowała wybitnie, cały czas atakowała. Czułam się jak pod ścianą, to był bardzo wymagający mecz - powiedziała tenisistka, cytowana przez "WP Sportowe Fakty".

- Miała sporo prostych punktów, które kończyła jednym uderzeniem. Ja miałam poczucie, że było kilka okazji na zakończenie ważnych akcji, ale ona grała świetnie. Jestem zła, że zepsułam kilka piłek, ale Paula ma super sezon i dziś to potwierdziła. Nie na wiele mi dzisiaj pozwalała - oceniła.

Po ostatniej piłce Świątek długo nie mogła się pozbierać. Przez kilka minut płakała na korcie, później także poza nim. Teraz skupia się już jednak przede wszystkim na przyszłości.

- 90 procent zawodniczek płacze po przegranych meczach, po prostu nie widać tego na wizji. Jesteśmy tylko ludźmi, nie jest łatwo rywalizować na najwyższym poziomie. To trochę frustrujący sport, ale na pewno nie będę teraz narzekać - zapewniła.

- Myślę, że po pierwszej rundzie udało mi się wyluzować, czułam się swobodnie i dzięki temu był to wyrównany mecz, ale to nie starczyło. Liczę, że wyciągnę wnioski, będę bardziej przygotowana na kolejne igrzyska, to dla mnie najważniejsze. Jestem smutna, druga runda może się wydawać słabym wynikiem, ale na pewno zdobyłam doświadczenie - zakończyła.