Im kontuzje przeszkodziły w karierze. Nawet jeśli byli na topie. W tym gronie kilka legend

Im kontuzje przeszkodziły w karierze. Nawet jeśli byli na topie. W tym gronie kilka legend
Maxisport / Shutterstock.com
Kontuzje pozbawiły kariery wielu dobrze zapowiadających się piłkarzy. Wśród tych czołowych znajdziemy jednak również takich, którym może urazy nie zniszczyły, ale mocno wpłynęły na ich zawodową drogę. Oto dziesięciu zawodników mogących powiedzieć, że urazy odebrały im szanse na jeszcze większe osiągnięcia.
Problemy zdrowotne nie muszą przekreślić całej kariery, by być elementem nierozdzielnie kojarzonym z danym piłkarzem. Wielokrotnie bowiem oglądamy czołowych zawodników zbyt często zmagających się z urazami. Złamania, powracające urazy mięśniowe czy kłopoty z kolanami - tym naprawdę dobrym i świetnie znanym graczom z bogatym CV kontuzje odebrały szanse na jeszcze większe sukcesy lub zadomowienie się na ścisłym światowym topie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Paul Pogba

Tutaj wiele osób może się nie zgodzić. Opinia o Pogbie jest bowiem… średnia. Ma łatkę piłkarza leniwego, niepoważnego i nieodpowiedzialnego. Talentu jednak nie można mu odmówić. W szczytowej formie może bowiem ubiegać się o miano najlepszego pomocnika świata. Problem w tym, że znajduje się w niej bardzo rzadko.
A to utrudniają mu urazy. Tylko w ciągu ostatnich pięciu sezonów zaliczył pięć kontuzji, przez które tracił kilkanaście spotkań. Do tego należy dodać mnóstwo drobnych problemów zdrowotnych, dodatkowo wybijających go z rytmu. Ostatnie trzy lata to dla niego aż 454 dni leczenia. Nawet teraz, w pierwszym towarzyskim występie w barwach Juventusu, doznał kontuzji, która może go nawet wykluczyć z mundialu.

Marco Reus

Marco Reus to bezdyskusyjnie jeden z najlepszych piłkarzy ostatniej dekady i legenda Borussii Dortmund. Jego statystyki mówią same za siebie. W siedmiu z dziesięciu sezonów spędzonych na Signal Iduna Park zaliczał ponad 15 punktów w ligowej klasyfikacji kanadyjskiej, dwukrotnie wykręcając "double-double", lecz mało kontrowersyjna będzie teza, że mógł osiągnąć więcej. Wszak to gracz potrafiący swego czasu pokazać potencjał na ścisły światowy top, nawet pierwszą trójkę u boku Leo Messiego i Cristiano Ronaldo.
Niestety, jego karierę mocno zahamowało słabe zdrowie. Regularnie pojawiające się kontuzje sprawiły, że nigdy nie osiągnął tego, co mógł, odbierając również szansę na zdobycie mistrzostwa świata w 2014 roku. Kolano, kostka, pęknięcia i inne uszkodzenia kości, naderwane mięśnie - Reus zaliczył właściwie wszystko, co mógł. 33-latek w ciągu pięciu ostatnich sezonów miał aż trzy urazy, które wyłączyły go z gry na minimum pięć miesięcy. Pomimo tego za każdym razem wracał do roli lidera BVB. Jak dobry byłby bez problemów zdrowotnych? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy.

Gareth Bale

Tutaj możemy wyliczać w nieskończoność. Szczerze mówiąc, trudno dziwić się temu, że Bale stracił w pewnym momencie motywację do gry w piłkę, skoro jeśli tylko wracał do dobrej dyspozycji, zaraz dotykał go kolejny uraz. Co prawda Walijczyk w 2013 roku został najdroższym piłkarzem świata, spędził w Realu Madryt aż dziewięć lat z przerwą na wypożyczenie do Tottenhamu, a także pięciokrotnie wygrywał Ligę Mistrzów, ale z lepszym zdrowiem miał prawdziwą szansę na walkę o Złotą Piłkę.
Wychowankowi Southampton głównie doskwierały problemy z mięśniami łydki i kolanami, przez co w ostatnich latach można było wręcz odnieść wrażenie, że częściej pauzuje i pracuje nad powrotem do formy, niż pokazuje swe umiejętności na murawie. Szklane zdrowie Bale'a odebrało nam możliwość oglądania kolejnego piłkarskiego magika. Bo trzeba przyznać, że 33-letni dziś zawodnik w "sztosie" nie dawał się zatrzymać. Niestety, dopadły go efekty bardzo mocnej eksploatacji już od samego początku kariery.

Neymar

Kontrowersyjny wybór? Może. Faktem jest jednak, że Neymar od odejścia z Barcelony ma pecha do kontuzji w kluczowych momentach sezonu. Oczywiście powstały już teorie spiskowe, jak ta, że zawsze wypada z gry w okolicach urodzin swojej siostry, ale te spekulacje odsuwamy na bok.
Suche informacje brzmią następująco: na ostatnie pięć edycji Ligi Mistrzów Neymar aż trzy razy łapał uraz na 1/8 finału. W dwóch z tych przypadków PSG odpadało z rozgrywek. Od transferu do Francji Brazylijczyk stracił przez problemy zdrowotne aż 602 dni gry, czyli prawie jedną trzecią spędzonego tam czasu. Przeprowadzka do Paryża miała mu pomóc w wyjściu z cienia Leo Messiego i walce o Złotą Piłkę, ale ten fakt mocno pokrzyżował mu plany. Gdyby 30-latek miał lepsze zdrowie, zapewne byłby oceniany wyżej, może nawet na równi z absolutnym topem.

Arjen Robben

Świat futbolu widział niewiele “szklanych” piłkarzy prezentujących tak wysoki poziom, jak Arjen Robben. Lista urazów Holendra jest chyba dłuższa niż lista trofeów w jego CV. A sukcesów odniósł naprawdę wiele: z PSV, Chelsea, Realem Madryt, a potem jeszcze latami dominował w Niemczech z Bayernem Monachium, wygrywając nawet Ligę Mistrzów. Przez cały ten czas stanowił kluczowe ogniwo zespołu z Bawarii, lecz co chwilę trapiły go problemy ze zdrowiem. W efekcie stały się one znakiem rozpoznawczym skrzydłowego, porównywalnym z kultowym zejściem do środka na lewą nogę.
W roku 2013 i 2014 mogliśmy umieścić wychowanka Groningen w ścisłym gronie faworytów do Złotej Piłki, lecz przegrywał wówczas nieznacznie rywalizację z dominującymi Messim i Ronaldo oraz, przykładowo, klubowym kolegą, Franckiem Riberym. Przebojowy prawoskrzydłowy był wówczas na fali, lecz 2015 rok przyniósł mu falę, ale kontuzji, która mocno zahamowała jego karierę. Zresztą już na samym jej początku, w Anglii, z tego samego powodu stracił miejsce w składzie Chelsea i w efekcie odszedł do Realu. Kontuzje niesamowicie namąciły w jego pięknej karierze. Dość powiedzieć, że po powrocie do swego pierwszego klubu, by zakończyć przygodę z piłką, już przy okazji debiutu uraz wykluczył go z gry na pół roku.

Luke Shaw

Może i Anglik nie prezentuje tak wysokiego poziomu, jak pozostali piłkarze w naszym zestawieniu. Tutaj mamy jednak do czynienia ze zmarnowanym niesamowitym potencjałem. Wychowanek Southampton w 2014 roku został najdroższym nastolatkiem w historii futbolu, gdy Manchester United zapłacił za niego “Świętym” 27 milionów funtów. Wydawało się wówczas, że ściągają materiał na najlepszego lewego obrońcę świata. W wieku 19 lat miał on już na koncie 60 występów w Premier League.
Wszystko układało się dobrze przez pierwszy rok. Potem nadeszła katastrofa. 15 września 2015 roku, wyjazdowy mecz z PSV w Lidze Mistrzów. Hector Moreno wchodzi wślizgiem w nogi Shawa, atak kończy się złamaniem nogi. Od tamtej pory to już nie był ten sam piłkarz. Luke stracił nie tylko niemal rok gry w tak młodym wieku, ale i część pewności siebie oraz “gazu”. Postępy znacząco zwolniły, zaczęły się też regularnie pojawiać mniej lub bardziej poważne inne urazy. Niedawno przeszedł nawet operację usunięcia dwóch śrub wstawionych, gdy “składano” go po feralnym meczu w Holandii, gdyż sprawiały one problemy. W efekcie swych problemów 27-latek jest dziś “tylko” dobrym bocznym defensorem. Mógł osiągnąć zdecydowanie więcej. Na pocieszenia ma gola w finale EURO 2020, notabene turnieju w jego wykonaniu naprawdę świetnym.

Sergio Aguero

W ostatnich latach oglądaliśmy w Premier League chyba tylko dwóch piłkarzy, którzy mogliby zagrozić rekordowi strzeleckiemu Alana Shearera. Jeden to Harry Kane. Drugim był Aguero. Argentyńczyk w Manchesterze City strzelał bramkę w lidze średnio co 108 minut. Zaliczył ich 184, a mógł mieć znacznie więcej. Od 2018 roku bowiem zupełnie posypało się jego zdrowie.
Argentyńczyka trapiły głównie kłopoty z kolanami i mięśniami, mimo że dość długo strzelał jak na zawołanie, gdy tylko grał. Końcówka pobytu na Etihad to już jednak katastrofa, jeśli chodzi o urazy. W dużej mierze właśnie dlatego najlepszy snajper w historii City pożegnał się z Anglią. Zresztą problemy zdrowotne zmusiły go do przedwczesnego zakończenia kariery. Reprezentant "Albicelestes" zawiesił w ubiegłym roku buty na kołku, gdy zdiagnozowano u niego chorobę serca. Ogromna szkoda, bo to piłkarz absolutnie genialny.

Ronaldo

Chyba każdy fan piłki nożnej urodzony w latach 90-tych zachwycał się talentem brazylijskiego fenomenu. W końcu nie bez powodu Ronaldo dwukrotnie sięgał po Złotą Piłkę. Na murawie był magiczny, ale niestety kolana miał zwyczajnego, a nawet bardzo delikatnego śmiertelnika. W ojczyźnie, w PSV i Barcelonie, a potem Interze imponował strzelecką formą. Wtedy odezwało się jego kolano. Przedłużające się urazy sprawiły, że pauzował przez niemal trzy lata.
Często pojawia się opinia, że po tej przerwie wrócił trochę gorszy, a i tak potrafił załatwiać rywali niemal w pojedynkę. Ronaldo Nazario był po prostu niebywały nawet na obniżonych obrotach. Oczywiście, miał też problemy z utrzymaniem odpowiedniej formy fizycznej. Zresztą nawet oficjalne “pożegnanie” z futbolem na najwyższym poziomie przyniosło mu kolejne uszkodzenie kolana, tym razem już w barwach Milanu. Ronaldo powszechnie uważa się za jednego z najlepszych piłkarzy, którzy nigdy nie wygrali Pucharu Europy. Kto wie? Może bez urazów miałby taki w gablotce?

Marco van Basten

Z Ajaksem i Milanem wygrywał właściwie wszystko, co mógł. Aż trzykrotnie wręczono mu Złotą Piłkę. Jest autorem jednego z najbardziej ikonicznych goli w historii futbolu. Czego chcieć więcej? Ano van Basten na pewno poprosiłby o lepsze zdrowie. Problemy z kostką zmusiły go bowiem do przedwczesnego zakończenia kariery, która mogłaby przynieść jeszcze więcej niesamowitych osiągnięć.
Pierwsze kłopoty Holendra nadeszły tuż po wielkim transferze do Włoch. Nawracający uraz mocno poszatkował jego pierwszy sezon na San Siro, ale już w kolejnym zyskał miano najlepszego piłkarza w Europie. Podniósł się więc w pełni. Gdy jednak podobny problem pojawił się kilka lat później, sytuacja wyglądała już o wiele gorzej. Musiał przejść kilka operacji, a gdy powrócił na murawę, szybko został z powrotem wysłany do lekarza, bo ponownie doznał kontuzji w przegranym finale Ligi Mistrzów z 1993 roku. Liczył sobie wówczas 28 wiosen. O powrót do gry walczył jeszcze przez dwa lata, ale już ani razu nie kopnął profesjonalnie piłki. Tym samym zawiesił buty na kołku zdecydowanie za wcześnie.

Roberto Baggio

Filigranowy magik włoskich boisk długo zachwycał niesamowitymi dryblingami oraz cudowną kontrolą futbolówki. Miał okazję zdobyć Złotą Piłkę i bez wątpienia jest jednym z najlepszych zawodników w historii Italii. Niestety, kontuzje naznaczyły jego karierę niemal od samego początku. Już jako nastolatek dwukrotnie poważnie uszkodził kolano - za drugim razem podczas rehabilitacji stracił podobno aż 12 kilogramów wagi. Do końca kariery zmagał się z podobnymi problemami jeszcze trzy razy.
Pod koniec kariery regularnie odczuwał już ból. Walczył o każdy występ. Sam opowiadał, że cierpiał, a chodzenie czy wysiadanie z samochodu po meczach stanowiło dla niego wyzwanie. Bez urazów mógłby być jeszcze lepszy, zapewne tak dobry, jak najlepsi w historii. Niemniej i tak ma prawo pochwalić się przepięknym dziedzictwem. Długa lista indywidualnych wyróżnień mówi sama za siebie, siódme miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych piłkarzy w historii Serie A, również.

Przeczytaj również