Kibice żądają zmian, emir Kataru też. PSG czeka rewolucja, nie tylko w szatni. Co z Messim?

Kibice żądają zmian, emir Kataru też. PSG czeka rewolucja, nie tylko w szatni. Co z Messim?
Gao Jing / PressFocus
Neymar - chętnie by go pożegnano. Kylian Mbappe - sam chce odejść. Leonardo - wszyscy już go mają dość. Za kolejną kompromitację w Lidze Mistrzów i całe towarzyszące jej okoliczności głową może zapłacić nawet prezydent Nasser Al-Khelaifi. W Paris Saint-Germain szykuje się prawdziwe trzęsienie ziemi.
Trzęsienie ziemi, jakiego w Paryżu nie widzieli od 2011 roku, kiedy nowym właścicielem klubu zostało Qatar Sports Investments. Od tego czasu spółką i klubem kieruje Nasser Al-Khelaifi. Były tenisista cały czas twierdzi, że zrobi z PSG potęgę, która wygra Ligę Mistrzów. Najbliżej byli w 2020 roku, ale przegrali w finale z Bayernem. Poza tym, raz odpadli w półfinale, cztery razy w ćwierćfinale i cztery razy w 1/8 finału.
Dalsza część tekstu pod wideo

Mbappe - Perez znowu górą?

Ostatni raz bolał szczególnie. PSG upokorzył Real Madryt - klub, z którym od pewnego czasu jest na wojennej ścieżce. Al-Khelaifiego i Florentino Pereza podzielił temat Superligi. Perez wierzy, że wcześniej czy później przepchnie swój projekt z pomocą Barcelony i Juventusu i uniezależni się od UEFA. Al-Khelaifi twardo stoi po stronie europejskich władz.
Być może jeszcze ważniejsza jest kwestia Kyliana Mbappe. Real od miesięcy otwarcie flirtuje z Francuzem i jest już w zasadzie przekonany, że latem trafi on do Madrytu. Dla Al-Khelaifiego zatrzymanie swojej największej gwiazdy stało się już wręcz punktem honoru. Dlatego przymila się jak może do rodziców Kyliana i dlatego przejął negocjacje nad jego, potencjalnie rekordowym, transferem z rąk dyrektora sportowego, Leonardo.
Środowa remontada Realu może jednak okazać się ciosem, po którym Al-Khelaifi już się nie podniesie. Katarczyk kolejny raz pokazał, że nie umie przegrywać (choć przecież mógł się już przyzwyczaić). Po meczu, razem z Leonardo miał wyważać drzwi do pokoju sędziów, złamać chorągiewkę jednego z asystentów, a także fizycznie zaatakować i grozić pracownikowi Realu, który wszystko nagrywał telefonem.
UEFA wszczęła śledztwo, a według hiszpańskich mediów Al-Khelaifiemu może grozić nie tylko kara grzywny, ale i odsunięcie od szefostwa w ECA (Europejskim Stowarzyszeniu Klubów). Niewykluczone, że dozna jeszcze większej straty i emir Kataru odbierze mu prezesurę w PSG. Na razie Tamim ibn Hamad Al Sani wezwał swojego kolegę od gry w tenisa na dywanik. Zdaniem Romaina Moliny rodzina królewska jest niezadowolona nie tylko z kolejnej klęski, ale i z tego jak ich paryscy reprezentanci zachowywali się w Madrycie.
To nie pierwszy raz, gdy Al-Khelaifi i Leonardo przekraczają granicę. W lidze francuskiej już właściwie normą jest, że po porażkach głośno krytykują sędziów. Brazylijczyk był już za to wielokrotnie karany. W 2013 roku zdyskwalifikowano go na dziewięć miesięcy za popchnięcie arbitra w meczu z Valenciennes.

"Reorganizacja na każdym szczeblu"

Według "El Confidencial" podobna "kultura" panuje wewnątrz klubu. Od zarabiających miliony piłkarzy po szeregowych pracowników, wszyscy są już przyzwyczajeni do wszechobecnej arogancji, mobbingu i chamstwa. Al-Khleaifi "kocha konflikty" i na tyle źle traktuje pracowników, że wielu z nich było zadowolonych po porażce z Realem.
Podobnie sytuacja wygląda z Leonardo, który jest skonfliktowany z większością piłkarzy jak i piłkarek PSG.
- Nikt nie rozumie, dlaczego on nadal ma pracę. Gdyby kibice wiedzieli pięć procent tego, co dzieje się w ich klubie, nikt nie przychodziłby na Parc des Princes - o takie stwierdzenie pokusił się nawet wspomniany Molina, kontrowersyjny dziennikarz, który kilka miesięcy temu zasłynął z ujawnienia ostrych kulis francuskiej i światowej piłki. Więcej o tej postaci przeczytacie TUTAJ.
Kibicom wystarczy jednak to, co widzą. Grupa "Collectif Ultras Paris" wydała oświadczenie, w którym nawołuje do poważnych zmian.
- Wiemy, co klub zawdzięcza prezydentowi Al-Khleaifiemu, ale jest jasne, że to nie jest odpowiedni człowiek do pełnienia swojej funkcji. Klub wymaga kompletnej reorganizacji na każdym szczeblu - napisali.
Ponarzekali też, rzecz jasna, na "zgraję gwiazdek, które łatwiej spotkać na Fashion Weeku niż na spotkaniu z przedstawicielami kibiców", a wyrazy niezadowolenia pokazali też na trybunach w niedzielnym meczu z Bordeaux.
Los Al-Khelaifiego pozostaje w rękach siedem lat od niego młodszego emira, dla którego zwolnienie przyjaciela i zatrudnienie kogoś spoza Kataru byłoby nie lada wyzwaniem. Praktycznie przesądzone jest za to odejście Leonardo i Mauricio Pochettino.
Etyka pracy Brazylijczyka to jedno, ale przede wszystkim odpowiada on za nieudane, jak dotąd, negocjacje z Mbappe i nietrafione transfery Sergio Ramosa i Georginio Wijnalduma. "AS" podaje, że wymarzony kandydat klubu to Arsene Wenger, a bardziej realny - Fabio Paratici, którego raczej nie trzeba by było wołami wyciągać z Tottenhamu.

Neymar - płać i płacz

Z kolei Pochettino chętnie wróciłby na Wyspy i zamienił jedną, trudną szatnię pełną wielkich ego na drugą, czyli Paryż na Manchester United. Według niektórych zawodników PSG Argentyńczyk dostał szansę tylko dlatego, że mówi po hiszpańsku, co miało pomóc w okiełznaniu dużej, latynoskiej frakcji w drużynie.
Teraz jest na aucie, bo mistrzostwo Francji nikogo w stolicy nie podnieci. Gdy on będzie do końca sezonu ciułał kolejne punkty, jego szefowie będą cały czas namawiać do przyjścia Zinedine'a Zidane'a. W razie czego mają też plan B, C i D...
Jak zwykle duże zmiany czekają też kadrę, o czym pisaliśmy TUTAJ. Mają być jednak większe niż zwykle i rozpocząć nowy etap, odcięcie się od dekady europejskich kompromitacji.
Dużym wyzwaniem będzie sprzedaż Neymara. Molina podał, że klub jest gotów oddać Brazylijczyka za mniej niż 100 milionów euro. Ale i tak może mieć problem ze znalezieniem chętnego. A kupiony za 222 miliony gwiazdor na pewno sam nie będzie nalegał na rozwiązanie kontraktu, który jest ważny do 2025 roku. Zapowiada się więc, że jeszcze długo będzie pobierał ponad milion euro tygodniowej pensji.

Messi - liczy się mundial

Na wylocie mają też być wspomniani Ramos, Wijnaldum, a także Angel Di Maria, Mauro Icardi, Leandro Paredes, Idrissa Gueye, Ander Herrera, Thilo Kehrer, Abdou Diallo, Layvin Kurzawa czy Colin Dagba. Ale chęć pozbycia się ich to jedno, a znalezienie kupca - drugie. Rzadko kiedy takiej czystki udaje się dokonać w jednym oknie transferowym.
Do grupy, na której PSG, chce budować lepszą przyszłość, należą Gianluigi Donnarumma, Marquhinos, Presnel Kimpembe, Achraf Hakimi, Nuno Mendes i Marco Verratti. A co z transferami do klubu? Na ten temat francuska prasa na razie milczy.
Na koniec odpowiedzmy sobie na tytułowe pytanie: co dalej z Leo Messim? Zdobywca Złotej Piłki też nie spełnił oczekiwań, w niedzielę otrzymał porcję gwizdów z trybun, ale wszystko wskazuje na to, że jeszcze przynajmniej jeden sezon spędzi pod Wieżą Eiffla. Jego priorytetem są mistrzostwa świata z reprezentacją Argentyny, a w Paryżu może spokojnie się do nich przygotowywać. A potem? Niech się dzieje wola nieba. Czeka MLS, czeka Barcelona.

Przeczytaj również