Kłopoty Michała Karbownika w Grecji. "Przepadł. Nie wygląda to ciekawie" [POLACY ZA GRANICĄ]

Kłopoty Michała Karbownika w Grecji. "Przepadł. Nie wygląda to ciekawie" [POLACY ZA GRANICĄ]
Rafal Rusek / PressFocus
Z jednej strony garść doskonałych wieści z Francji i odrodzenie Tymoteusza Puchacza, z drugiej problemy kilku innych polskich piłkarzy, w tym Michała Karbownika, którego sytuacja w Olympiakosie Pireus stała się wręcz fatalna. Słodko-gorzki początek lutego dla “Biało-czerwonych”.
Zanim jednak skupimy się na Karbowniku, serwujemy Wam bardziej pozytywne wieści. Startujemy znad Sekwany:
Dalsza część tekstu pod wideo

GOLE I ASYSTY

Przebudzenie
Ostatnie tygodnie nie były udane dla Arkadiusza Milika. Napastnik Marsylii grywał rzadko, a w dodatku media publikowały rewelacje mające wskazać, że Polak nie cieszy się zbytnim szacunkiem kolegów z drużyny. 27-latek znalazł jednak najlepszą możliwą odpowiedź na te doniesienia. W meczu z Angers (5:2) wyszedł na boisko od pierwszej minuty i skompletował hat-tricka. Najpierw z zimną krwią wykończył sytuację sam na sam z bramkarzem, następnie z 11. metra trafił do pustej bramki głową, a na “deser” wykazał się strzeleckim instynktem, doskonale wychodząc na pozycję i na wślizgu kierując piłkę do siatki. Wszystkie gole Milika zobaczycie TUTAJ.
Polski snajper został należycie doceniony za ten występ. “L’Equipe” umieściło go w jedenastce kolejki, wręczając notę “9” w skali 1-10. Pochwał nie szczędziły także inne media.
- Uciszył krytyków. Zrobił to, co do niego należało - napisał serwis “Foot Mercato”.
- Wreszcie doszedł do siebie, co dobrze wróży na przyszłość - stwierdzili dziennikarze “Ledauphine”.
Do gry reprezentanta Polski odniósł się także trener Jorge Sampaoli.
- W minionym roku Arek nie mógł pokazać swojego potencjału. Musieliśmy poczekać, aż odbuduje dyspozycje. Zdobył trzy bramki, a to nie jest jeszcze jego najwyższa forma. Wkrótce zobaczymy najlepszą wersję Milika - zapowiedział Argentyńczyk.
I oby tak było!
“Lewy” swoje
Błysnął też Robert Lewandowski. “Lewy” trafił do siatki w emocjonującym spotkaniu Bayernu z Lipskiem (3:2). Napastnik mistrzów Niemiec w 44. minucie bezbłędnie wykorzystał mądre dośrodkowanie Kingsleya Comana, pokonując Petera Gulacsiego strzałem głową. Był to 24. gol Lewandowskiego w tym sezonie, co pozwoliło mu powiększyć przewagę nad drugim w tabeli strzelców Patrickiem Schickiem do sześciu bramek.
Trafienie snajpera Bayernu zobaczycie na poniższym wideo od [0:31]:
Znów trafił
Dobrą formę utrzymuje również Marcin Listkowski. Pomocnik Lecce jest ostatnio nie do zatrzymania. W miniony weekend drugi mecz z rzędu zdobył gola, wpisując się na listę strzelców przeciwko Como (1:1). Polak wszedł w pole karne i sprytnym uderzeniem zaskoczył golkipera rywali. Bramka Listkowskiego od [0:43]:
Doceniamy także Adriana Cieślewicza z walijskiego The New Saints. 31-letni napastnik trafił do siatki przeciwko Cefn Druids (5:1), dokładając do tego asystę. W tym sezonie ma na koncie cztery gole i trzy skuteczne ostatnie podania. Jego zespół pewnie zmierza po mistrzostwo kraju. Gratulujemy!

INNE WYDARZENIA

Bułka zatrzymał PSG!
Rzadko piszemy o Marcinie Bułce, bo golkiper Nicei głównie spędza czas na ławce rezerwowych, ale w ostatnich dniach akurat wskoczył między słupki i zrobiło się o nim wyjątkowo głośno. Wszystko za sprawą popisu przeciwko PSG w Pucharze Francji. Bułka zachował czyste konto w regulaminowym czasie gry, po czym stanął do rywalizacji z gwiazdami paryżan w serii rzutów karnych. I wyszedł z niej zwycięsko!
Młody golkiper wprawdzie nie zdołał zatrzymać uderzeń Kyliana Mbappe i Leo Messiego, ale za to obronił strzały Leandro Paredesa oraz Xaviego Simmonsa. Dzięki temu Nicea awansowała dalej, a Bułka został bohaterem i trafił na okładkę “L’Equipe”. Przypomnijmy, że Polak jest wypożyczony do Nicei właśnie z PSG.
Bramkarz dostał także szansę w ligowym starciu przeciwko Clermont i znów nie zawiódł. Jego drużyna przegrała wprawdzie 0:1, lecz Bułka robił co mógł, by utrzymać ją przy “życiu”, broniąc kilka uderzeń przeciwników. Trzymamy kciuki, by zdolny 22-latek jak najczęściej meldował się na boisku.
Polska szkoła ma się dobrze
Ze sporego grona polskich golkiperów występujących w ligach zagranicznych z dobrej strony pokazał się nie tylko Marcin Bułka. W zeszłym tygodniu czyste konto udało się zachować kilku innym zawodnikom.
  • Wojciechowi Szczęsnemu (2:0 Juventusu z Hellasem)
  • Łukaszowi Skorupskiemu (0:0 Bologni z Empoli, kilka klasowych interwencji)
  • Rafałowi Gikiewiczowi (2:0 Augsburga z Unionem, także świetny występ i to tuż po kwarantannie covidowej)
  • Bartoszowi Białkowskiemu (0:0 Millwall z Preston)
  • Mateuszowi Lisowi (2:0 Altay z Goztepe)
  • Jakubowi Szumskiemu (1:0 Erzurzumsporu z Manisą)
Odrodzenie Puchacza
Jak na razie wypożyczenie do ligi tureckiej okazuje się dobrą decyzją Tymoteusza Puchacza. Nowy piłkarz Trabzonsporu drugi raz z rzędu dostał szansę gry w podstawowym składzie, jego zespół zagrał na zero z tyłu, a “Puszka” najwyraźniej świetnie zaaklimatyzował się wśród kolegów.
W Anglii ciszej
Premier League wznawia grę dopiero w tym tygodniu, a w zeszłym rywalizowano jedynie w ramach FA Cup. Wolne dostali więc Jan Bednarek i Łukasz Fabiański, zaś ekipy Leeds Mateusza Klicha i Aston Villa Matty’ego Casha już wcześniej odpadł z rozgrywek. Z polskiej kolonii na Wyspach grali wyłącznie Jakub Moder, Przemysław Płacheta oraz Michał Helik. Powody do radości miał tylko drugi z nich, bo Norwich ograło na wyjeździe Wolves (1:0), a blondwłosy skrzydłowy rozegrał 90 minut i spisał się całkiem nieźle. Moder dostał ponad 70 minut w roli ofensywnego pomocnika, ale raczej dostosował się do poziomu kolegów przeciwko Tottenhamowi (1:3). Helik z kolei wszedł po przerwie starcia Barnsley z Huddersfield (0:1) i warto zauważyć, że z nim na boisku rywale nie znaleźli sposobu na zdobycie kolejnego gola.
Warto dodać, że na szczęście niegroźna okazała się kontuzja Krystiana Bielika, który po kapitalnym golu w pierwszym meczu po powrocie do gry uszkodził bark. Pomocnik Derby County już po kilku dniach zagrał 45 minut przeciwko Huddersfield (0:2). Oby trzymało się go zdrowie, bo reprezentacja Polski potrzebuje piłkarzy takiej klasy jak on.
Kłopoty Karbownika
Czas powiedzieć to sobie wprost - Michał Karbownik przepadł w Grecji. Zawodnik Olympiakosu trafił do rezerw klubu i tam rozegrał dwa ostatnie spotkania. Nie został też zgłoszony do rozgrywek Ligi Europy. Wypożyczenie do Pireusu okazuje się zatem totalną klapą. A, umówmy się, przyszłości w barwach Brighton “Karbo” tym bardziej nie ma. Nie tak miała się potoczyć jego kariera zagraniczna.
Pozostając przy kwestiach mniej pozytywnych, trzeba zaznaczyć, że miana numeru jeden we Fiorentinie nadal nie odzyskał Bartłomiej Drągowski. “Viola” przegrała wyraźnie z Lazio (0:3), ale akurat konkurent “Drago” do gry, Pietro Terracciano, nie nawalił. Krzysztof Piątek wszedł na ostatni kwadrans, jednak niczym się nie wyróżnił.
Dalej: Robert Gumny po raz pierwszym w tym sezonie wylądował na ławce Augsburga i nie dostał od trenera ani minuty we wspomnianym już spotkaniu z Unionem. Podobnie jak Kamil Piątkowski w pucharowym starciu z LASK Linz (Salzburg wygrał 3:1). Niespełna dziesięć minut otrzymał zaś Przemysław Frankowski, który ostatnio obniżył loty (jak całe Lens) i po kilkunastu meczach w pierwszym składzie, tym razem nie zmieścił się w jedenastce. Jego drużyna przegrała 0:2 z Lorient.
Dodajmy, że na debiut w pierwszym składzie w Belgii wciąż czeka Kacper Kozłowski, który jest aktualnie kontuzjowany. W nowych barwach zagrali za to Jakub Łabojko (AEK Larnaka) oraz Mateusz Praszelik z Hellasu Werona (kilka minut z Juventusem).
Powiew optymizmu
A trochę bardziej optymistyczne wieści? Proszę bardzo. Bartosz Białek, który do grudnia leczył poważny uraz więzadeł krzyżowych, po raz drugi w tym sezonie pojawił się na boisku w Bundeslidze. Rozegrał 25 minut z Greuther Fuerth (4:1). Do gry wrócił także Marcin Kamiński. Stoper Schalke stracił ostatnio dwa mecze z uwagi na pozytywne wyniki testów na koronawirusa, ale doszedł już do siebie i błyskawicznie wrócił do składu ekipy z Gelsenkirchen (2:1 z Regensburgiem).
We Włoszech z dobrej strony pokazali się inni polscy obrońcy: Bartosz Bereszyński, Kamil Glik oraz Przemysław Szymiński. Zarówno Sampdoria, jak i Benevento oraz Frosinone zagrały na zero z tyłu. Szczególnie dla przegrywającej ostatnio mecz za meczem “Sampy” takie spotkanie jak 4:0 z Sassuolo może okazać się punktem zwrotnym w obecnym sezonie. Cieszy, że “Bereś” utrzymał miejsce w składzie po zmianie trenera. Co więcej, Polak przedłużył kontrakt z zespołem z Genui o następne trzy lata.
Odnotujmy jeszcze 90 minut Szymona Żurkowskiego przeciwko Bologni oraz 88 Piotra Zielińskiego z Venezią (2:0).
Transferowa karuzela
Na koniec słówko jeszcze o transferach. W zeszłym tygodniu kilku polskich piłkarzy zmieniło barwy klubowe. Do Ekstraklasy wrócili Dawid Kownacki oraz Kamil Wilczek. Pierwszego Lech Poznań wypożyczył z Fortuny Duesseldorf, a drugi podpisał kontrakt z Piastem Gliwice jako wolny piłkarz, bo wcześniej rozwiązał umowę z FC Kopenhagą. Ponadto, Mateusz Żukowski przeniósł się z Lechii Gdańsk do Rangersów, Tomasz Kupisz z Pordenone do Regginy, a młody bramkarz Jakub Stolarczyk z rezerw Leicester trafił na wypożyczenie do szkockiego Dunfermline. Inny golkiper, Rafał Strączek ze Stali Mielec, po zakończeniu sezonu zostanie zawodnikiem Girondins Bordeaux.

Przeczytaj również