Gortat padł ofiarą włamania. "Mogło dojść do tragedii"

Marcin Gortat grał w NBA w latach 2007-2019. Przywdziewał trykoty czterech klubów: Orlando Magic, Phoenix Suns, Washington Wizards i Los Angeles Clippers.

W 2020 roku 41-latek oficjalnie przeszedł na emeryturę. Przez kilka lat mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Niedawno zdecydował się jednak powrócić do Polski.

W Kanale Sportowym przedstawił sztandarowy powód tej decyzji, przytaczając nieznaną wcześniej historię. Okazało się, że podjął ją po włamaniu do jego domu.

- Teraz drugi raz włamali mi się do domu. Za pierwszym razem czwórka dzieciaków wybiła szybę. Weszli, obeszli dom, alarm się włączył. Nic nie wzięli, ale zobaczyli, że są w nim dwa sejfy. Wrócili po te sejfy dwa lata później. To było dokładnie dwa miesiące temu - stwierdził.

- Dosłownie wyrwali je. Jeden zostawili 10 metrów od garderoby, a drugi odciągnęli 150 metrów od domu. Cieszę się, że mnie wtedy nie było w domu. Bo biorąc pod uwagę, jak się szkolę i na co jestem przygotowany, to mogło dojść do tragedii - powiedział 41-latek.

Gortat udał się na policję z nagraniem z włamania. Funkcjonariusze uświadomili go jednak, że mógłby zgłosić sprawę i uniknąć pozwów, gdyby znajdował się w domu i upewnił się, że wszyscy włamywacze zginęli.

To sprawiło, że 41-latek natychmiast opuścił komisariat. Bezpośrednio wpłynęło to na jego decyzję o opuszczeniu Stanów Zjednoczonych oraz powrocie do Polski.

- W Stanach Zjednoczonych przyjdzie człowiek, który uzna, że masz fajny zegarek, wyjmie pistolet i może cię na miejscu zastrzelić. Bo ten zegarek może dla niego oznaczać jedzenie dla całej rodziny na miesiąc czy dwa. Dlatego zdecydowaliśmy z żoną, że wracamy na stałe do Polski. Raz, że chcemy wychować tutaj syna, a dwa, że to, co się dzieje w Stanach, to jest już armagedon - przekazał.

Gortat był trzecim Polakiem w historii NBA. Szlaki przecierali wcześniej Cezary Trybański i Maciej Lampe. Teraz w lidze występuje czwarty Polak - Jeremy Sochan.