Liverpool nie kupi zimą nowego obrońcy. "To byłoby nieodpowiedzialne finansowo"

W przypadku Liverpoolu najwięcej mówi się o wzmocnieniach w zdziesiątkowanej kontuzjami defensywie. Doszło nawet do tego, że Juergen Klopp w ostatnim meczu z Southampton musiał wystawić w centrum obrony dwóch pomocników: Fabinho i Jordana Hendersona.

Media zaczęły już podawać nazwiska stoperów, którzy mogliby w styczniu zasilić drużynę "The Reds". W ich kręgu zainteresowań mają być m.in. Ozan Kabak z Schalke i Sven Botman z Lille. O ile z Turkiem rzeczywiście było coś na rzeczy, to Holender nie znajduje się na liście Liverpoolu. Co więcej, w klubie podejrzewają, że Botmana łączy się z transferem do mistrza Anglii, by podbić jego cenę.

"The Athletic" twierdzi jednak, że jest bardzo mało prawdopodobne, by w styczniu na Anfield trafił nowy obrońca. Portal twierdzi, że władz klubu nie interesują awaryjne rozwiązania. Chcą transferów przemyślanych. Podobnego zdania jest też Klopp.

- Menedżer Liverpoolu wolałby raczej dać szansę nastolatkowi z dużym potencjałem, choćby Rhysowi Williamsowi, a nie sprowadzać doświadczonego, ale ograniczonego obrońcę, który nie pasuje do stylu drużyny - podkreśla "The Athletic".

Klopp jest jednak świadomy braków swojej drużyny. Liverpool od kilku miesięcy przygląda się stoperom z całej Europy. Lista kandydatów do gry na Anfield Road jest stale zawężana w oparciu o trzy kluczowe czynniki - potencjał, dostępność i przystępną cenę.

- Nie interesują nas krótkoterminowe posunięcia. Chcemy piłkarza na cztery lata, a nie na cztery miesiące. A tacy nie są teraz dostępni. Chyba że jest się nieodpowiedzialnym finansowo - tłumaczy klubowe źródło "The Athletic".

Liverpool wciąż jest liderem Premier League. Ma jednak tyle samo punktów, co zajmujący drugie miejsce w tabeli Manchester United. W dodatku rozegrał od niego o jeden mecz mniej.