Matty Cash nie zbawił reprezentacji Polski. Tamten mecz to symbol jego gry w kadrze. "Huśtawka nastrojów"

Matty Cash nie zbawił reprezentacji Polski. Tamten mecz to symbol jego gry w kadrze. "Huśtawka nastrojów"
Paweł Andrachiewicz
26 października 2021 roku Matty Cash otrzymał polskie obywatelstwo. Od tej pory rozegrał w reprezentacji 12 meczów, z których wygraliśmy tylko trzy. Jego forma "faluje", a przeciętnych występów było dotychczas więcej niż bardzo dobrych.
Zapewne te oczekiwania były nieco wygórowane. Jak w tytule - od naturalizowanego zawodnika z mocniejszego piłkarsko kraju zawsze oczekujemy, że "zbawi" reprezentację. Albo przynajmniej pozycję, na której gra. Po Cashu obiecywaliśmy sobie, że będzie godnym, wyczekiwanym następcą Łukasza Piszczka na prawej obronie. Na razie nie jest.
Dalsza część tekstu pod wideo
Piłkarz Aston Villi debiutował w polskich barwach jeszcze za Paulo Sousy. Wtedy grał w klubie tak dobrze, że zastanawiano się realnie, czy nie byłby godnym konkurentem dla Kyle'a Walkera, Reece'a Jamesa i Trenta Alexandra-Arnolda w kadrze Anglii. Jeszcze pod wodzą Deana Smitha był jednym z najlepszych graczy na swojej pozycji w Premier League. W sezonie 2021/22 rozegrał 3380 minut na 3420 możliwych, strzelił cztery gole, w tym w szalonym spotkaniu ostatniej kolejki, w którym Manchester City wyrwał zwycięstwo 3:2 i wywalczył mistrzostwo Anglii.
Wtedy Villę prowadził już Steven Gerrard. Były wybitny piłkarz zastąpił Smitha i pomógł drużynie utrzymać się po trudnym początku sezonu. Patrząc jak pod jego wodzą w Rangersach grał James Tavernier, można było liczyć, że Cash też świetnie się rozwinie i będzie wykręcał jeszcze lepsze liczby ofensywne.

Niespodzianka po MŚ

Tak się jednak nie stało. Kolejny sezon zupełnie nie układał się po myśli Gerrarda i jego piłkarzy, za co "Stevie G" zapłacił posadą. W listopadzie nowym menedżerem "The Villans" został Unai Emery i niespodziewanie pozycja Casha mocno osłabła. Po mundialu w Katarze reprezentant Polski stracił miejsce w pierwszym składzie. 37-letni Ashley Young musiał na tyle zaimponować Emery'emu w czasie obozu w środku sezonu, że to on zaczął grać na prawej obronie. I grał naprawdę dobrze.
Dopiero w lutym, po kilku słabszych wynikach, Matty odzyskał miejsce w składzie i teraz znowu jest ważną częścią drużyny. Nie gra jednak tak odważnie jak za Smitha i Gerrarda. U Emery'ego boczni obrońcy mają mniej zadań ofensywnych, mają przede wszystkim dobrze bronić. Na razie się to udaje.
I to może być powód do optymizmu dla reprezentacji Polski, ale już w kontekście meczów czerwcowych, bo wiemy, że z Albanią Cash nie zagra. Z powodu urazu opuścił boisko już w 9. minucie meczu z Czechami, a po nim wrócił do klubu. Kto wie, może od początku grał z bólem, bo inaczej trudno tłumaczyć, jak mógł tak łatwo przegrać pojedynek biegowy z Davidem Juraskiem w akcji bramkowej na 0:2.
- Lubimy używać takiego publicystycznego wyrażenia, że "jakąś pozycję mamy zabezpieczoną na lata". Nie ma czegoś takiego. Żadnej pozycji nie mamy zabezpieczonej na lata - mówił TUTAJ w niedzielnym programie "Pogadajmy o piłce" Mateusz Święcicki. Żeby tak było, potrzebna jest równa, wysoka forma i niezawodne zdrowie. A Cash w kadrze na razie nie ma ani jednego, ani drugiego.
Jego pierwszy występ w wyjściowym składzie to był jednocześnie ostatni mecz Paulo Sousy. Na prawym wahadle z Węgrami rozegrał tylko 45 minut i przy wyniku 0:1 został zmieniony przez Kamila Jóźwiaka.

Huśtawka nastrojów

Czesław Michniewicz pokładał w nim wiarę niezachwianą. Rozegrał po 90 minut już w pierwszych meczach nowego selekcjonera - ze Szkocją (1:1) i Szwecją (2:0). Gdy przyjrzymy się dokładniej jego postawie w barażu o mundial, zobaczymy, że większość ofensywnych akcji Szwedów szła jego stroną. Nasz prawy obrońca miał problemy z blokowaniem strzałów i z ustawianiem się w fazie defensywnej, przez co Forsberg czy Isak raz po raz mu uciekali. Był natomiast bardzo aktywny z przodu. Strzelał, dośrodkowywał. Widać było, że jest w formie.
Na mundialu wyglądało to już gorzej. W zasadzie w każdym ze spotkań grupowych, nawet w tym naszym najlepszym - z Arabią Saudyjską, był nerwowy, spóźniony w interwencjach, grał zaskakująco ostro. Ewidentnie zjadła go trema. A jednak w każdym grał od początku do końca. Rozkręcił się w spotkaniu z Francją, na pożegnanie z turniejem. To był już ten lepszy Cash, wersja z sezonu 2021/22.
Generalnie jednak przygoda "Mateusza Gotówki" z reprezentacją Polski jest słodko-gorzka. Trochę jak występ z Holandią w Rotterdamie, w Lidze Narodów. Jedyny, w którym strzelił gola. W pierwszej połowie grał świetnie w ofensywie i bezbłędnie w obronie. W drugiej zawinił przy obu golach i sprokurował rzut karny, na szczęście niewykorzystany przez Memphisa Depaya.
Trzy dni wcześniej, na wyjeździe z Belgią (1:6) wszedł z ławki i, delikatnie mówiąc, nie pomógł w defensywie. Za to trzy dni później, też z Belgią, ale u siebie (0:1) zagrał od początku i był z kolei najlepszym z Polaków. Huśtawka nastrojów.
Choć Matty Cash jest Polakiem dopiero od półtora roku, to ma już trzeciego selekcjonera. Te ciągłe zmiany trenerskie, również w klubie, musiały się odbić na jego postawie. Wierzymy, że teraz przed nim okres stabilizacji i że zyska przy współpracy z takimi fachowcami jak Emery i Santos. W najwyższej formie Cash jest na swojej pozycji bezkonkurencyjny. Czas, by częściej tę formę pokazywał.

Przeczytaj również