Najbardziej wyczekiwane transfery nadchodzącego okienka. Gorące plotki i potwierdzone transakcje w pigułce

Najbardziej wyczekiwane transfery nadchodzącego okienka. Gorące plotki i potwierdzone transakcje w pigułce
Anton_Ivanov / Shutterstock.com
Do końca bieżącego sezonu pozostało jeszcze kilka meczów, w tym najważniejsze rozstrzygnięcie w postaci finału Ligi Mistrzów. Nie ulega jednak wątpliwościom, że już powoli zaczynamy myśleć o zbliżającej się karuzeli transferowej, która w tym roku będzie się kręciła z niespotykaną dotąd prędkością. Kilka wielkich transakcji już zostało potwierdzonych, ale nie mniej wciąż jest tylko kwestią spekulacji.
Mamy dopiero połowę maja, zatem formalnie pozostało jeszcze półtora miesiąca do otwarcia okienka w większości lig (kluby Premier League od kilku dni mogą już dokonywać zakupów). Wielkie drużyny nie pozostawiają jednak tak ważnych spraw, jak wzmocnienia na ostatnią chwilę.
Dalsza część tekstu pod wideo
Już na dziś potwierdzonych zostało wiele spektakularnych przenosin, a to przecież dopiero początek transferowego „El Dorado”. Weźmy na tapet plany dot. kupna i sprzedaży w najlepszych klubach z topowych pięciu lig.

PREMIER LEAGUE: „Koguty” wypuszczone z klatki, stoper na wagę złota i szlifowanie „dream-teamu”

Największy głód transferów z pewnością odczuwają sympatycy Tottenhamu. „Koguty” ostatni raz ściągnęły nowego zawodnika w styczniu zeszłego roku. Skrajne oszczędności były oczywiście spowodowane koniecznością oddania do użytku nowego stadionu. Tottenham Hotspur Stadium od kilku tygodni upiększa krajobraz Północnego Londynu, zatem teraz czas wreszcie ruszyć na zakupy.
Priorytetem dla Mauricio Pochettino jest pozyskanie środkowego pomocnika. Faworytem zdaniem mediów wydaje się być Julian Brandt, który w tym sezonie prezentuje się nad wyraz okazale. 6 goli i 14 asyst zdobyte w samej Bundeslidze znamionują wielką klasę niemieckiego pomocnika.
Pozyskanie 23-latka wydaje się logicznym posunięciem ze względu na jego niezwykle szeroki wachlarz umiejętności, które wnosi do drugiej linii. Niemiec mógłby stanowić idealne uzupełnienie kwartetu środka pola złożonego jeszcze z Eriksena, Dele Allego i Winksa lub Diera.
Daniel Levy planuje również rozpocząć łowy na krajowym podwórku. Niedługo kolejnym „Kogutem” może zostać 19-letnia nadzieja angielskiej piłki – Ryan Sessegnon.
Nastolatek błyszczał w Championship, za co otrzymał nagrodę najlepszego piłkarza tamtejszej ligi w ubiegłym sezonie. Bieżąca kampania nie ułożyła się po myślach samego zawodnika, jak i przede wszystkim ekipy Fulham, która spadła z Premier League. „The Cottagers” w przyszłym sezonie nie obejrzymy w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale raczej nie można tego samego powiedzieć o Sessegnonie.
Mimo transferowej suszy, która w ostatnich miesiącach nawiedziła Północny Londyn, „Koguty” nie mają podstaw, aby narzekać na obsadę środka obrony. Wielu drużynom, nawet tym topowym pozostaje jedynie pomarzyć o tercecie dorównującym Alderweireldowi, Vertonghenowi i Sanchezowi.
O zniwelowaniu dysproporcji na pozycji stopera szczególnie usilnie muszą myśleć działacze Arsenalu. Latem ubiegłego roku sprowadzono na Emirates Sokratisa, który zaliczył dobry sezon, ale teraz czas na znalezienie godnego partnera dla greckiego defensora.
Odporność Laurenta Koscielnego na urazy z roku na rok sukcesywnie maleje, Bielik czy Mavropanos to melodia odległej przyszłości, a Mustafi…
Jeśli już „Kanonierzy” planują rozbić bank, powinni skupić się w pierwszej kolejności na sprowadzeniu nowego stopera. W mediach przewijał się ostatnimi czasy temat Kostasa Manolasa, którego klauzula wynosi tylko 35 milionów oraz Samuela Umtitiego, będącego tylko zmiennikiem Clementa Lengleta w Barcelonie.
W Arsenalu może dojść do rozbicia banku na nowego stopera, ale to i tak nic porównaniu z zapowiadanymi działaniami Manchesteru United. Ed Woodward będzie musiał rozbić bank narodowy, mennicę i jeszcze kilka świnek skarbonek, aby uzbierać na nowego środkowego obrońcę.
Wielkie koszty są spowodowane jeszcze większymi problemami w defensywie, z którymi borykały się „Czerwone Diabły”. W przyszłym sezonie nie może powtórzyć się precedens w postaci utraty większej liczby bramek w lidze niż takie ekipy jak Wolves, Everton, Leicester, Crystal Palace czy Newcastle (o reszcie z Top 6 nie wspominając). Działacze United planują znaleźć remedium na bolączki linii obrony pod Wezuwiuszem.
Problemy w defensywie mogą się z kolei wydawać prawdziwą abstrakcją dla fanów Liverpoolu. „The Reds” stracili najmniej bramek w lidze, Alisson zdobył Złote Rękawice, Van Dijk tytuł zawodnika roku, ale dla Jürgena Kloppa to wciąż za mało. Niemiecki szkoleniowiec nieustannie myśli o potencjalnym ulepszeniu i tak już doskonałych zasieków obronnych ekipy z Anfield. Celem transferowym stał się Matthijs de Ligt, na którego chrapkę ma chyba każdy europejski klub.
Niemal perfekcyjna postawa defensywy Liverpoolu nie wystarczyła, aby wyrwać mistrzostwo z rąk Manchesteru City. „Obywatele” obronili tytuł, ale czas na świętowanie dobiegł końca. Pep Guardiola skupia się już tylko na następnym sezonie, w którym będzie miał do dyspozycji kolejnego wirtuoza.
City chce Bruno Fernandesa
Sportbuzz
Konstelacja gwiazd zebranych na Etihad jest już tak okazała, iż niejednokrotnie z rolą rezerwowych muszą pogodzić się Mahrez, Sane czy Jesus. Najwidoczniej jednak w Manchesterze wychodzą z założenia, że od przybytku głowa nie boli. Gdy nadarza się okazja na zgarnięcie znakomitego piłkarza, „Obywatele” są na posterunku.

LA LIGA: Powrót „Galacticos”, holenderska kolonia i zmierzch Atletico

Ostatnie okienka transferowe w wykonaniu Realu Madryt były, jakby to powiedzieć, niezbyt w stylu „Los Blancos”. „Królewscy” przyglądali się narastającemu szaleństwu na rynku nieco z boku, wzmacniając skład najczęściej młodymi zawodnikami w okazyjnych cenach.
Dopóki Zidane oraz Ronaldo stanowili filary na Santiago Bernabeu, projekt Florentino Pereza spełniał oczekiwania, ale bieżący sezon nie pozostawia złudzeń. Kurek z pieniędzmi musi zostać wreszcie odkręcony, a w dłonie francuskiego szkoleniowca powinien powędrować czek in blanco i to nie tylko ze względu na klubowy przydomek.
Pierwszym zakupem, którego sfinalizowanie może nastąpić właściwie w każdej chwili jest pozyskanie Luki Jovica. Serbski napastnik stał się jednym z najbardziej łakomych kąsków na rynku transferowym, zatem Real Madryt postanowił nie czekać do 1 lipca.
Ściągnięcie gwiazdora Eintrachtu to dopiero wierzchołek góry lodowej. Poza wzmocnieniem pozycji „dziewiątki” madrytczycy potrzebują nowych motorów napędowych środka pola, dynamicznego skrzydłowego oraz zastępcę, a zarazem następcę Marcelo. Lato w stolicy Hiszpanii będzie niezwykle gorące.
Nieco spokojniejsze działania możemy zaobserwować w obozie rywala „Los Blancos”, czyli na Camp Nou. Barcelona kilka miesięcy temu potwierdziła zakup Frenkiego de Jonga, który od 1 lipca będzie bronił barw „Dumy Katalonii”.
Istnieje również duże prawdopodobieństwo, iż holenderski pomocnik nie będzie jedynym zawodnikiem Ajaksu, który przywdzieje trykot „Blaugrany”. Drogą Johana Cruyffa może podążyć także obecny kapitan „Juden” – Matthijs de Ligt. Pewne poczynania Barcelony w social mediach są aż nazbyt sugestywne.
Dla wielu klubów okres wakacyjny to idealna okazja na dokonanie potrzebnych wzmocnień, by zwiększyć konkurencyjność składów. Aczkolwiek z perspektywy prezesa Atletio Madryt - Enrique Cerezo nadchodzące lato będzie prawdziwym pasmem utrapień. Z biegiem czasu zwiększa się liczba zawodników, którzy latem porzucą ekipę „Los Colchoneros”.
Diego Simeone będzie musiał zbudować defensywę niemal od zera, ewentualne odejścia Saula czy Rodriego zmuszą „Cholo” do przemeblowania środka pola, ale głównym zadaniem argentyńskiego szkoleniowca stanie się zastąpienie Antoine’a Griezmanna. Informacja o odejściu Francuza wypłynęła kilka dni temu, ale Atletico już zaczęło intensywnie działać.

SERIE A: Grosz do grosza, czyli witamy we Włoszech

Paulo Dybala nie będzie jedynym zawodnikiem, który latem opuści stolicę Piemontu. Ostatnia wypowiedź brata zawodnika sugeruje, że wielu reprezentantów „Juve” może podążyć drogą 25-latka. Na ile słowa Gustavo Dybali są zgodne z prawdą, dowiemy się niebawem.
Jedno pozostaje w Calcio pewne i niezmienne – ulubionym sposobem działania prezesów włoskich klubów jest pozyskiwanie zawodników, którym kończy się kontrakt. W ubiegłym roku Juventus zgarnął Emre Cana, któremu od nowego sezonu partnerować będzie Aaron Ramsey.
Antagoniści „Starej Damy” nie zasypiają gruszek w popiele i również prężnie działają, aby znaleźć okazje na rynku wolnych zawodników. Na razie poszukiwania „Nerazzurrich” można uznać za niezwykle udane.
Paradoks polega na tym, iż drugie największe wzmocnienie Interu znów nie wiąże się z żadnym zakupem. Prawdziwym zwycięstwem mediolańczyków na rynku transferowym jest zatrzymanie w swoich szeregach Milana Skriniara. Słowak wraz z Godinem ma szansę stworzyć duet na miarę jeśli nie scudetto, to przynajmniej czegoś wielkiego.

LIGUE 1: Paryska misja: pomocnik, pozostałe gwiazdy na celownikach gigantów

Drogą Juventusu oraz Interu nieoczekiwanie podążyło również PSG. Paryżanie wyciągnęli wnioski z ostatnich lat, gdy linię pomocy traktowano nieco po macoszemu przy okazji dokonywania wzmocnień. Teraz wszelkie działania na rynku orbitowały właśnie wśród kandydatów na nowego partnera dla Marco Verrrattiego. Padło na Andera Herrerę, któremu w czerwcu wygasa kontrakt.
Nasser Al-Khelaifi prawdopodobnie nie byłby jednak sobą, gdyby nie wydał przynajmniej kilkudziesięciu milionów na kolejnego asa. Cel transferowy paryżan jest dosyć nieoczywisty, ponieważ mowa o Philippe Coutinho, który ma za sobą katastrofalny sezon. Być może jest to jednak idealna okazja na zgarnięcie Brazylijczyka w okazyjnej cenie i próbę odbudowy umiejętności u boku kompana z reprezentacji.
PSG chce Coutinho
Sportbuzz
Transferowe spekulacje sugerują, że we Francji raczej nie dojdzie do żadnych niespodziewanych ekscesów. Podczas gdy PSG dokona ogromnych wzmocnień, pozostałe drużyny zostaną pozbawione swoich trzonów.
Z drużyny wicemistrza Ligue 1 – Lille wyciągnięty, zapewne przez Bayern Monachium, zostanie Nicolas Pepe, a z zamykającego ligowe podium Lyonu najprawdopodobniej odejdą Aouar, Mendy i przede wszystkim Tanguy Ndombele, po którego ustawia się kolejka rodem z czasów PRL-u.

BUNDESLIGA: Przebudzenie Bayernu, rozkupienie BVB i Eintrachtu

Tytuł prawdziwego rannego ptaszka jeśli mowa o dokonywaniu transferów należy się w tym sezonie Bayernowi Monachium. Nim inne kluby sporządziły listę życzeń, znalazły w książce telefonicznej numer poszczególnych agentów, Bayern zdążył już zakontraktować Pavarda i Lucasa Hernandeza.
Na tym Uli Hoeness i spółka nie poprzestaną. Gruntownej przebudowy wymaga linia ofensywna, z której odejdzie jeden z najsłynniejszych duetów skrzydłowych. Straty spróbuje zniwelować Nicolas Pepe.
W Niemczech zaobserwujemy analogiczną sytuację do zdarzeń w lidze francuskiej. Huczne wzmocnienia hegemona pójdą w parze z wieloma osłabieniami głównych rywali. Borussię Dortmund już na 100% opuści Christian Pulisic, który zasili szeregi Chelsea. Kierunek angielski może obrać również inny skrzydłowy, występujący jeszcze pod skrzydłami Luciena Favre’a.
Jeszcze większe straty poniesie rewelacja tego sezonu – Eintracht Frankfurt. Najlepszy strzelec drużyny od nowego sezonu będzie reprezentował barwy „Królewskich”, ale i na jego dotychczasowych kompanów znajdzie się wielu chętnych. Każdy członek ofensywnego kwartetu „Orłów” mógłby znaleźć zatrudnienie w większości topowych klubów.
Okres wakacyjny dotychczas kojarzył się z odpoczynkiem od futbolowych wydarzeń, ale nie tym razem. Mimo braku spotkań na najwyższym klubowym poziomie, emocje będą zagwarantowane dzięki klubom, które spróbują w jak największym stopniu ulepszyć swój skład.
Tegoroczne okienko transferowe będzie niezwykłe, ponieważ do kosztownej gry o najlepszych zawodników wkroczą wszystkie ekipy z topu. Nawet działacze Bayernu i Realu Madryt nie będą mogli próżnować. Wyścig piłkarskich „szczurów” już ruszył. Na mecie czekają gwiazdy gotowe zmienić barwy. Nudy na rynku transferowym z pewnością nie doświadczymy.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również