Najważniejszy transfer FC Barcelony. Tak klub musi zareagować na mistrzowski sezon. Xavi wskazuje palcem

Najważniejszy transfer Barcelony. Tak klub musi zareagować na mistrzowski sezon. Xavi wskazuje palcem
Pressinphoto/Pressfocus
FC Barcelona kończy sezon, który zdecydowanie można zaklasyfikować do kategorii udanych. Mistrz Hiszpanii nie może jednak zbyt prędko spocząć na tymczasowych laurach. Jedynie seria odpowiednich działań sprawi, że “Duma Katalonii” na dobre wyjdzie na prostą.
Barcelona rozegrała sezon, który podsumować można było już kilka tygodni temu. Od pewnego czasu podopieczni Xaviego dogrywali spotkania, walcząc jedynie o indywidualne rekordy Roberta Lewandowskiego czy Marka-Andre ter Stegena. Pod kątem drużynowym zespół już zrobił swoje, czyli zapewnił sobie mistrzostwo Hiszpanii. Pierwsze od czterech lat, pierwsze w erze post-Messi i pierwsze z Xavim Hernandezem u sterów. Teraz głównym zadaniem wszystkich pracowników klubu jest zadbanie o to, aby ten pierwszy wielki triumf nie był jedynym w najbliższych latach.
Dalsza część tekstu pod wideo

Przełomowy punkt

Wygranie ligi przez Barcelonę było ukoronowaniem ponad półtorarocznej pracy Xaviego, która nie mogła przejść niezauważona. Już w poprzednim sezonie Katalończycy wysyłali sygnały powrotu do żywych, ale w takim klubie jedynie prestiżowe trofea mogą służyć za dowód dobrze wykonanych obowiązków. Zespół potrzebował tego trofeum, aby faktycznie rozpocząć nową erę, o której mówiło się przez wiele miesięcy. Niemal wszyscy na Camp Nou chcieli zostawić za sobą nieudane epizody Ronalda Koemana czy Quique Setiena i przerwać passę lat bez ważnego tytułu.
Sięgnięcie po mistrzostwo było też o tyle istotne, że dokonała tego drużyna głodna chwały. Oczywiście, filarami byli doświadczeni Lewandowski, Ter Stegen czy Sergio Busquets. Kluczowe role odgrywali jednak młodziutcy Gavi, Pedri czy Alejandro Balde, którzy po raz pierwszy poznali smak takiego sukcesu na krajowym podwórku. Sam “Lewy” zwracał uwagę na to, że liga jest kluczowa właśnie dla tej sporej niedoświadczonych piłkarzy. Zgodnie z efektem kuli śnieżnej jedno zwycięstwo powinno stanowić fundament kolejnych.
- Dla wielu chłopaków to jest pierwsze mistrzostwo w karierze i to ma ogromną wartość. Sam pamiętam swoje pierwsze i to, jakie mi później towarzyszyły emocje. W głowie jest wtedy większy spokój na kolejne sezony - mówił Lewandowski na antenie "Eleven Sports".

Zwieńczenie rewolucji

W przypadku Barcelony, ale także Realu Madryt czy innych wielkich drużyn, często mówi się o końcu cyklu. Trudno uciec od tego zwrotu, patrząc na to, w jakich okolicznościach Katalończycy sięgnęli po mistrzostwo. Celebracja zbiegła się w czasie z pożegnaniem dwóch bezdyskusyjnych legend w osobach Sergio Busquetsa i Jordiego Alby. Kilka miesięcy wcześniej z klubu odszedł Gerard Pique. Tym samym “Barca” w jednym sezonie straciła trzech zawodników, którzy łącznie rozegrali dla niej 1795 spotkań, wygrywając 81 pucharów. Teraz pewna era naprawdę dobiegła końca.
Odejście trzech tak zasłużonych postaci można uznać za zwieńczenie rewolucji, która rozpoczęła się wraz z zatrudnieniem Xaviego. Na początku jego kadencji wielu ekspertów obawiało się, czy były pomocnik przypadkiem nie będzie zbyt mocno stawiał na swoich byłych kolegów z drużyn, przyjaciół, z którymi spędził większość kariery. Błyskawicznie udowodnił jednak, że potrafi rozdzielić prywatną sympatię od obowiązków zawodowych. Kiedy Busquets zasługiwał na grę, to występował, kiedy Alba przegrał rywalizację z Balde, został odesłany na ławkę. Bez sentymentów i zbędnej ckliwości.
W sumie z Camp Nou odeszło już aż 16 z 26 zawodników, których Xavi zastał po powrocie do klubu. Zespół został wywrócony do góry nogami, ale tylko tak poważne zmiany mogły pozwolić na powrót do odpowiedniej formy. Kadra zastana przez Hernandeza była przeciętna jakościowa, rozbita mentalnie i odstająca od przyjętych w sercu Katalonii norm. Przy czym trzeba podkreślić, że nadal w Barcelonie znajduje się kilku piłkarzy, którzy nie spełniają oczekiwań. I to właśnie kwestia ewentualnych pożegnań w połączeniu z pozyskaniem odpowiednich następców jest teraz najważniejszym zadaniem dyrekcji sportowej mistrzów Hiszpanii.

Nie kopać dołków pod sobą

Ze względu na potwierdzone odejście weteranów Barcelona nie powinna pozbywać się zbyt dużej liczby zawodników. Wiatr zmian już przeszedł przez szatnię, która teraz potrzebuje większego spokoju. Przede wszystkim status nietykalnych należy się członkom wyjściowego składu, wyłączając wspomnianego już Busquetsa. W ostatnich miesiącach widać było, że pierwsza jedenastka na Camp Nou jest silna, a jednocześnie zbalansowana. Z tego względu priorytetem zarządu powinno być wzmocnienie ławki rezerwowych, która często odstawała poziomem od konkurentów. Wystarczyło kilka urazów, aby regularnie grać musieli Sergi Roberto, Eric Garcia czy Franck Kessie. Ich brak jakości zaowocował wpadkami w Lidze Mistrzów czy Pucharze Króla. Bolesne porażki potwierdziły, że Xavi dysponuje kadrą dobrą, ale bardzo wąską. Każda absencja wiąże się z koniecznością desygnowania do gry piłkarzy o zdecydowanie zbyt niskich umiejętnościach. Nic dziwnego, że z Barceloną regularnie łączeni są Inigo Martinez, Ilkay Gundogan czy Yannick Carrasco. Tego typu wzmocnienia zapewniłyby trenerowi znacznie większy komfort wyboru. Ten sezon pokazał, że ligę można wygrać niezbyt liczną grupą, ale na wszystkich frontach nie da się rywalizować, mając do dyspozycji zaledwie 12 czy 13 topowych zawodników.
Jednocześnie “Blaugrana” musi utrzymać obecny trzon, który już sprawdził się w boju. Szokować mogły niedawne informacje o tym, że klub rozważy pożegnanie się z Julesem Kounde. Francuz w debiutanckim sezonie miał momenty słabości, ale całościowo zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Rozbijanie odpowiednio funkcjonującego bloku obronnego byłoby działaniem na własną szkodę. Z perspektywy kibiców Barcelony pozytywne są zatem słowa samego zawodnika, który raczej nie myśli o zmianie barw. Wicemistrzowi świata może nie pasować gra na prawej obronie, ale trudno podejrzewać samego Xaviego o chęć przemeblowania defensywy. Kounde stanowi idealny balans dla odważniej grającego Alejandro Balde na przeciwległej flance. W połączeniu z Ronaldem Araujo i Andreasem Christensenem tworzą oni mur, który w tym sezonie zatrzymał większość rywali w Hiszpanii.

Priorytet

Na obecną chwilę kadra Barcelony potrzebuje jednego wzmocnienia do podstawowego składu - następcy Sergio Busquetsa. Przy czym powszechnie wiadomo, że znalezienie zawodnika, który będzie grał w identyczny sposób, jest fizycznie niemożliwe. Hiszpan miał zbyt wyjątkowy styl, aby móc go choćby w minimalnym stylu naśladować. Mimo wszystko klub musi ściągnąć zawodnika, który dysponuje innymi atutami, ale przede wszystkim zapewniłby najwyższy możliwy poziom.
- Busquets był fundamentalnym piłkarzem w naszej drużynie, sprowadzenie jego następcy jest priorytetem. Potrzebujemy topowego gracza na tę pozycję, musimy sprowadzić defensywnego pomocnika, który będzie 9 na 10 - powtarzał Xavi w ostatnich tygodniach.
Trener jasno wskazuje palcem, gdzie zespół wymaga usprawnień. Defensywni pomocnicy mogą bowiem nie być należycie doceniani, ale często to od nich zależy funkcjonowanie całej układanki. Barcelona też musi teraz ściągnąć gracza, który zabezpieczy przyszłość na długie lata. A z wielu względów nie będzie to łatwe zadanie. Według medialnych doniesień każdy na Camp Nou ma inny pomysł na załatanie luki po Busquetsie. Xavi optuje za jakościowym, ale kosztownym transferem Martina Zubimendiego. Dyrekcji sportowej podoba się kandydatura tańszego i nieco mniej barcelońskiego pivota, czyli Sofyana Amrabata. Z kolei sam Joan Laporta ewidentnie chciałby sprowadzić Rubena Nevesa. Nie jest tajemnicą, że sternik klubu utrzymuje dobre relacje z Jorge Mendesem, który reprezentuje interesy pomocnika Wolverhampton, ale też Ansu Fatiego, Lamine Yamala czy Alejandro Balde. Nie można wykluczyć, że prezes ubije jeden interes z portugalskim superagentem, aby przygotować fundamenty pod kilka kolejnych. W najbliższych tygodniach dowiemy się, kto postawi na swoim i przegłosuje prywatną ideę transferu defensywnego pomocnika.

Historia pewnej “kozy”

Na koniec nie sposób pominąć tematu, który polaryzuje całe katalońskie środowisko. Od wielu tygodni dziennikarze, eksperci, działacze a także byli i obecni piłkarze wypowiadają się na temat ewentualnego powrotu Leo Messiego. Nie ulega wątpliwości, że pod względem czysto sportowym Argentyńczyk byłby dla Barcelony gigantyczną wartością dodaną. Choćby Robert Lewandowski w wywiadzie dla Meczyków dokładnie opisał, jak dobrze mogłaby wyglądać jego współpraca z mistrzem świata.
- Messi to zawodnik, który zmienił swoją rolę na boisku w ostatnich 2-3 latach. To widać po tym, jak porusza się po boisku, myśli i zagrywa te piłki. Zdecydowanie Barcelonie przydałby się taki piłkarz, który ma ten zmysł zagrania z niczego. Zawsze rozumiem się z zawodnikami, którzy rozumieją futbol - przyznał Lewandowski w rozmowie z Tomaszem Włodarczykiem.
Czy Messi faktycznie znów zagra w Barcelonie? Tego aktualnie chyba nie wie nikt. Każdego dnia pojawiają się bowiem dziesiątki sprzecznych informacji, które trudno jednoznacznie przefiltrować w poszukiwaniu ziarenka prawdy. Gerard Romero przekazuje, że szanse na pozyskanie 35-latka rosną, żeby zaraz Guillem Balague stwierdził, że powrót “La Pulgi” jest niemożliwy. Jedno źródło donosi o rychłym porozumieniu z Saudyjczykami, drugie zaprzecza, podkreślając, że Argentyńczyk myśli tylko o ponownym reprezentowaniu “Blaugrany”. Nikt nic nie wie, każdy pisze.
Pewnym jest natomiast, że nawet ewentualne fiasko z zakontraktowaniem Leo Messiego nie powinno całkowicie zdestabilizować planów klubu. Xavi już udowodnił, że potrafi odnosić zwycięstwa bez posiadania w składzie największej legendy Barcelony. Argentyńczyk byłby naturalnie ogromnym wzmocnieniem, ale nawet bez niego “Duma Katalonii” potrafi funkcjonować. Mistrzowie Hiszpanii powinni skupić się przede wszystkim na tym, aby znaleźć następcę Sergio Busquetsa i w racjonalny sposób poszerzyć kadrę. Wszystko inne można uznać jedynie za luksusowy dodatek.

Przeczytaj również