Najwięcej warty mecz na świecie. Przegrani dostają pieniądze od wygranych. "Pełna pula dopiero po utrzymaniu"

Najwięcej warty mecz na świecie. Przegrani dostają pieniądze od wygranych. "Pełna pula dopiero po utrzymaniu"
PressFocus
W sobotnie popołudnie na Wembley Luton Town zagra z Coventry City o awans do Premier League. Finał play-offów w Championship to najwięcej finansowo warte pojedyncze spotkanie w futbolu. Zwycięzca zarobi więcej niż triumfator Ligi Mistrzów albo mistrzostw świata. Jednak żeby w pełni rozbić bank, potrzebne jest coś więcej.
Play-offy na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii to wieloletnia tradycja. Najpierw zespoły z miejsc 3-6 spotykają się w półfinałowych dwumeczach (w systemie 3. z 6. i 4. z 5.), a później zwycięzcy rozgrywają finał na Wembley. Podobnie rzecz ma się w niższych klasach rozgrywkowych, ale to co różni Championship od League One albo League Two, to finansowa nagroda, jaką otrzymuje zwycięzca.
Dalsza część tekstu pod wideo

Finansowe eldorado

Wszystko za sprawą tego, jak bardzo Premier League rozwinęła się w XXI wieku. Kiedy mówimy o finansach, to przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę kolejne rekordy w sprzedaży praw telewizyjnych. To wywindowało kwoty, które dostaje się za udział w rozgrywkach. Przychody z transmisji klubu, który kończy sezon w strefie spadkowej są porównywalne do tych, które otrzymuje np. mistrz Włoch.
Dlatego też już samo wejście do Premier League równa się ogromnemu zwiększeniu przychodów. Najlepiej oczywiście zrobić to poprzez awans bezpośredni, ten wygrywają dwie najlepsze drużyny w Championship, ale dodatkowe miejsce zarezerwowane jest właśnie dla zwycięzcy baraży.
Podstawową kwotą, o której najczęściej mówi się w przypadku wejścia do Premier League, jest 170 milionów funtów. Oczywiście całość od razu do klubu nie trafia. Składa się na nią kwota za jeden sezon na najwyższym poziomie rozgrywkowym, a także ewentualnie po szybkim spadku do Championship dwuletnie "spadochronowe", które w pierwszym sezonie wynosi 55 proc. kwoty bazowej, a w drugim 45 proc.

Ważne utrzymanie

Około 170 milionów funtów to jednak scenariusz najskromniejszy. Jeśli uda się utrzymać na kolejny sezon, to zagwarantowane są po pierwsze kolejne miliony za sam udział w rozgrywkach (około 90), a po ewentualnym spadku "spadochronowe" naliczane jest nie przez dwa, a już przez trzy sezony. Przy czym warto zaznaczyć, że w tym ostatnim jest najniższe i wynosi 20 proc. kwoty bazowej. Wszystko składa się jednak na około 290-300 milionów funtów za dwa sezony spędzone w Premier League.
Trzeba jednak też pamiętać o tym, że na najwyższym poziomie zdecydowanie wzrastają koszty. Oczywiście nie wszyscy muszą kupować 30 zawodników jak przed rokiem Nottingham Forest, ale już same klauzule kontraktowe, które w wielu przypadkach zakładają wyraźnie podwyżki w przypadku awansu, sprawiają, że wydatki po awansie są znacznie większe. "The Athletic" cytuje prezesa Huddersfield Town, które kilka sezonów temu rywalizowało przez dwa sezony w Premier League i co prawda zarobiło blisko 200 milionów funtów, ale na pensje i transfery wydało o 30 milionów więcej. Kluczowa jest zatem mądra polityka transferowa, nie przeszarżowanie z wydatkami i ewentualne zawarcie odpowiednich klauzul na wypadek powrotu do Championship.
W Luton Town już na starcie wiedzą, że jeśli awansowaliby do Premier League, to około dziesięć milionów funtów będą musieli wydawać na renowację stadionu. Przy Kenilworth Road nie da się obecnie rozgrywać meczów w najwyższym poziomie rozgrywkowym. Obiekt z 1905 roku nie spełnia wielu wymagań produkcyjno-telewizyjnych, ale w Luton deklarują, że w przypadku awansu poradzą sobie ze wszystkim w kilka tygodni.

Problemy przegranych

Zwycięzcy play-offów muszą uważać, żeby mądrze pieniędzmi zarządzać, ale jednak w znacznie gorszej sytuacji są przegrani. Oni, mimo że byli o krok od awansu, żadnych nagród nie dostają. Jedyny zysk z obecności na Wembley to przychody z biletów, również tych, które sprzedał triumfator. Angielskie media informują, że na bazie dżentelmeńskiej umowy klubów cala kwota z biletów na Wembley trafia do przegranych.
Czasem bardzo cienka jest granica miedzy znalezieniem się w Premier League a ogromnymi problemami finansowymi. Jeszcze w 2019 roku, Derby County rywalizowało w finale play-offów, a teraz, po potężnych klopotach organizacyjnych, jest na trzecim poziomie rozgrywkowym. Podobnie jak Reading, które było bliskie awansu sześć lat temu, a po odjęciu punktów w tym sezonie spadło do League One. Do tej listy można też dopisać Sheffield Wednesday, które po finale w 2016 roku niedługo później spadło na trzeci poziom i dopiero w tym sezonie może wrócić do Championship.
Zwycięstwo w finale baraży to oczywiście gwarancja ogromnego zwiększenia przychodów, ale też często duże wyzwanie. Rosną kontrakty, a także wymagania organizacyjne oraz potencjalne kwoty transferowe. Nie zmienia to jednak faktu, że dla klubowego księgowego nie ma nic lepszego niż na jeden sezon spędzony w angielskiej elicie.

Przeczytaj również