Największy błąd Mikela Artety? Uzależnił Arsenal od jednego piłkarza. "Eksploatowany do granic możliwości"

Największy błąd Mikela Artety? Uzależnił Arsenal od jednego piłkarza. "Eksploatowany do granic możliwości"
UK Sports Pics/SIPA/PressFocus
Prawy skrzydłowy nie jest wymieniany jako jeden z główny priorytetów Arsenalu w letnim oknie transferowym. A powinien być. W ostatnich dwóch latach Bukayo Saka był eksploatowany do granic możliwości. I coraz bardziej widać to w jego grze.
We wtorek Arsenal oficjalnie potwierdził podpisanie nowego kontraktu z Bukayo Saką. 21-latek przedłużył umowę do 2027 roku, gwarantuje mu ona zarobki na poziomie 15 milionów funtów rocznie. Zatrzymanie na dłużej jednego z najlepszych prawoskrzydłowych na świecie to duży sukces. A teraz czas znaleźć mu zmiennika.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dwa sezony bez oddechu

Jeśli na ostatni mecz sezonu przeciw Wolverhampton Saka nie dostanie wolnego, to będzie to jego 80. z rzędu występ w Premier League. Ostatni raz nie zagrał w meczu ligowym 2 maja 2021 roku przeciwko Newcastle. Od tego czasu zaliczył 79 spotkań z rzędu (74 w pierwszym składzie!), co czyni go najbardziej eksploatowanym piłkarzem w lidze. Drugi pod tym względem jest David De Gea (76 kolejnych występów).
W tym sezonie Saka zaczął tylko jeden mecz na ławce - 1 kwietnia z Leeds. Mikel Arteta polecił mu jednak wejść na boisko w 60. minucie, pomimo faktu, że 21-latek dzień wcześniej nie trenował z powodu choroby, a Arsenal prowadził w tym meczu spokojnie 3:0. To do dziś jedna z najdziwniejszych decyzji personalnych Artety w tym sezonie.
Być może przelała ona czarę, bo od tego czasu poziom gry Saki wyraźnie spadł. Jesienią był absolutnie jednym z najlepszych piłkarzy w Premier League. Strzelił 13 goli, zaliczył 11 asyst, dzięki czemu został nominowany do tytułów piłkarza i młodego piłkarza sezonu. Błyszczał też na mundialu. Bo Gareth Southgate też go nie oszczędza (czemu miałby?) - wystawiał swoją młodą gwiazdę w pierwszym składzie ośmiu z ostatnich dziesięciu meczów reprezentacji Anglii.
W ostatnim meczu przed marcową przerwą na kadrę Saka strzelił dwa gole i zaliczył asystę w starciu z Crystal Palace. Nic nie zwiastowało spadku formy. Potem przyszedł jednak wspomniany mecz z Leeds, a po nim seria gorszych wyników "Kanonierów": 2:2 z Liverpoolem, 2:2 z West Hamem, 3:3 z Southampton, 1:4 z City. Od meczu z Crystal Palace do dziś Saka już tylko w jednym spotkaniu wpisał się do protokołu - golem i asystą ze "Świętymi".
Poza tym grał jednak wyraźnie gorzej. Nie był już tak przebojowy, miał problemy z mijaniem rywali, niby grał w ten sam sposób, a jakby obrońcy w końcu znaleźli na niego patent. Potwierdza to nie tylko "eye test", ale i statystyki - mniejsza liczba oddanych strzałów, wykreowanych sytuacji, a nawet kontaktów z piłką. Mimo tego, Arteta nadal nie dawał mu wytchnienia. W ostatnich ośmiu meczach (tylko dwa z nich Arsenal wygrał) Saka tylko raz został zmieniony przed 80. minutą.
A przecież mówimy o zawodniku, który w obu tych wyczerpujących sezonach był w pierwszej dziesiątce najczęściej faulowanych w lidze. Brak kontuzji przez te 24 miesiące trzeba traktować w kategoriach cudu. A jednak Arteta nie przewidział planu B. Nie potrafił radzić sobie bez wychowanka na prawym skrzydle.

Ryzyko się nie opłaciło

Zgrana, sprawdzona jedenastka była silną stroną drugiej najmłodszej drużyny Premier League. Przynajmniej jesienią, gdy zachwycała wszystkich i średnią punktową szła na 100-punktowy wynik. Wiosną zaczęła się jednak sypać. Kontuzji doznali William Saliba, Takehiro Tomiyasu (pierwszy obrońca do wejścia z ławki), Ołeksandr Zinczenko i Gabriel Martinelli. Wyraźny spadek formy zaliczyli Thomas Partey i - też wcześniej kontuzjowany - Gabriel Jesus. Efekt? Mistrzostwo dla Manchesteru City na trzy kolejki przed końcem.
Arsenal przeszarżował. I tak może się cieszyć, że Saka (3134 minuty w tym sezonie Premier League) i Martin Odeegard (3075 minut) dograli ten sezon bez kontuzji. Martinelli (2805 minut), Ben White (2976) i Gabriel Magalhaes (3321) też wystąpili w każdym ligowym meczu w tym sezonie. Ten ostatni ominął tylko 9 minut.
Dla porównania Phil Foden - rok starszy wychowanek City, często stawiany w roli konkurent Saki, rozegrał w tym sezonie 1701 minut w lidze - prawie dwa razy mniej. Riyad Mahrez 1743, Julian Alvarez 1328, Jack Grealish 2062, a Bernardo Silva 2120. Nawet lider drugiej linii mistrza Anglii - Kevin De Bruyne - uzbierał o ponad 700 minut mniej (czyli prawie osiem meczów!) niż jego odpowiednik w Arsenalu - Odegaard.
Arteta nie zmieniał Saki, bo nie miał kim. Latem klub odesłał na wypożyczenie do Nicei jedną ze swoich największych pomyłek ostatnich lat, czyli Nicolasa Pepe. Na prawe skrzydło ściągnął jedynie 19-letniego Marquinhosa z Sao Paulo, ale na razie Brazylijczyk nie jest gotowy na rywalizację w Premier League. Rozegrał w niej tylko kilka minut. Wychodził w pierwszym składzie na dwa pierwsze mecze Ligi Europy, ale potem nawet w tych rozgrywkach musiał występować Saka.
A przecież od nowego sezonu wicemistrz Anglii wróci po siedmiu latach do Ligi Mistrzów. Jeśli nie chce błyskawicznie wyłączyć się z rywalizacji na jednym z frontów, to musi wzmocnić newralgiczne pozycje: boki i środek obrony, środek pola i atak. Ale nie może też drugi rok z rzędu zrezygnować z rywala (a nie tylko zmiennika) dla Saki.

Raphinha - podejście drugie?

Klub zidentyfikował tę pozycję jako ryzyko już przed tym sezonem i mocno starał się ściągnąć Raphinhę z Leeds. Brazylijczyk wybrał jednak Barcelonę, a w Arsenalu uznali, że Saka będzie musiał jakoś sobie poradzić. Tym bardziej, że z udanego wypożyczenia do Feyenoordu wrócił Reiss Nelson. Jednak, choć Arne Slot wystawiał go na prawym skrzydle, to Arteta po kilku próbach wyraźnie uznał, że 23-latek może być co najwyżej opcją rezerwową na lewą stronę. Dziś w ogóle przyszłość wychowanka w Arsenalu stoi pod znakiem zapytania.
Szybko, bo po zaledwie jednym występie (właśnie z Leeds, gdy Saka miał odpocząć), Hiszpan zniechęcił się też do pomysłu z Leandro Trossardem na prawej stronie.
Temat Raphinhi może powrócić latem. Jeśli Barcelona będzie poszukiwać środków na powrót Leo Messiego (albo transfer Bernardo Silvy), może być skłonna sprzedać Brazylijczyka za kilkadziesiąt milionów euro. Pytanie, czy on się nie uprze, by zostać w Katalonii.
Według dobrze poinformowanego Charlesa Wattsa z "Goal.com" Arsenal wysoko ceni też Moussę Diaby'ego z Bayeru Leverkusen. Jeśli kluby wypracują dobre relacje przy okazji transferu Granita Xhaki do Bundesligi, to mogą otworzyć się drzwi dla przyjścia błyskotliwego 23-latka.
Watts twierdzi też, że "realną opcją" będzie Wilfried Zaha. Skrzydłowy Crystal Palace nadal nie przedłużył umowy z "Orłami" i może być dostępny za darmo. Problem w tym, że on w ogóle nie gra na prawym skrzydle. Jego naturalny miejscem jest lewa flanka, skąd ścina do środka, a tam Arsenal ma już Martinellego i Trossarda. Więcej sensu miałoby już ściągnięcie młodszego kolegi Zahy, Michaela Olise, autora dziesięciu asyst w tym sezonie.
W przeszłości "Kanonierzy" starali się też o Pedro Neto z Wolves (ten ma jednak za sobą bardzo nieudany sezon) i Yeremy'ego Pino. Bez wątpienia na liście życzeń Artety i dyrektora sportowego Edu jest jeszcze co najmniej kilku szybkich, zwrotnych i lewonożnych piłkarzy. Teraz przed nimi zadanie znalezienia optymalnego. A przed Saką kilka tygodni odpoczynku. Zasłużył.

Przeczytaj również