Największy nieobecny powołań Santosa? Nie chodzi o Krychowiaka. "Selekcjoner odpalił fajerwerki"

Największy nieobecny powołań Santosa? Nie chodzi o Krychowiaka. "Selekcjoner odpalił fajerwerki"
Adam Starszyński / press focus
Fernando Santos odpalił fajerwerki przy pierwszych powołaniach. Nie bał się zaryzykować, wpuszcza do kadry sporo świeżej krwi, choć, jak zawsze, są wątpliwości wokół tych nieobecnych. Szczególnie dwóch nazwisk.
Brak Grzegorza Krychowiaka, Kamila Grosickiego i niedysponowanego, kontuzjowanego od dwóch miesięcy Kamila Glika. Fernando Santos wita się z pierwszym zgrupowaniem bez trzech weteranów, członków “starej gwardii”, która tworzyła kręgosłup tej kadry w ostatnich latach, turniejach i eliminacjach.
Dalsza część tekstu pod wideo
Ponadto Portugalczyk, za co należą mu się słowa uznania, wpuszcza do reprezentacji powiew świeżego powietrza. Można było tego od niego oczekiwać i faktycznie, doświadczony trener szybko przeprowadza nowe otwarcie w drużynie. W linii obrony pojawi się trzech zawodników nieobecnych na mistrzostwach świata: Piątkowski, Karbownik i Dawidowicz. Wszyscy regularnie grający, w solidnej formie. Dobrze, że Santos sięgnął po pierwszego z wymienionych. Po wypożyczeniu z Salzburga do Gent 22-latek występuje od deski do deski w mocnym klubie, potrafi się odnaleźć na różnych pozycjach i w kilku systemach. Co więcej, to typ nowoczesnego defensora, z umiejętnością gry piłką. Podobnie zresztą jak Dawidowicz i Kiwior, co napawa optymizmem pod kątem stylu “Biało-czerwonych”. Dość już archaicznej obrony opartej na nieumiejętnym wyprowadzaniu akcji lub po prostu “lagowaniu”.
Nie sposób też przejść obojętnie obok wezwania na zgrupowanie Karbownika. “Karbo” w końcu odnalazł siebie na boisku w roli lewego obrońcy/wahadłowego i zbiera tam doskonałe recenzje. Jest wyróżniającym się piłkarzem 2. Bundesligi i wreszcie może na dobre zaistnieć z orzełkiem na piersi. Szczególnie, że alternatywę na tej pozycji stanowi wyłącznie grzejący ławkę w Napoli Bartosz Bereszyński.
Warto także zwrócić uwagę na powołanie Bena Ledermana, debiutanta, pomocnika Rakowa Częstochowa. Ten utalentowany gracz zostawił problemy zdrowotne za sobą i cieszy, że selekcjoner, wybierając nieoczywiste nazwisko z Ekstraklasy, postawił właśnie na niego. Na kogoś, kto może być przyszłością kadry, na kim można budować reprezentację, a nie na zgraną kartę.
Względem wybrańców poprzednika Santosa na mundial nowymi-starymi twarzami są Karol Linetty i Kacper Kozłowski. Piłkarz Torino nigdy na dłużej nie rozwinął skrzydeł w ekipie “Biało-czerwonych”, ale być może dokona tego pod okiem nowego trenera. Szczególnie, że jego obecność na zgrupowaniu zdecydowanie broni się sportowo. Linetty złapał w tym sezonie naprawdę solidną dyspozycję w Serie A, a szkoleniowiec Torino darzy go dużym zaufaniem.
- Linetty radzi sobie świetnie, nie tylko dzisiaj. W poprzednim roku była duża konkurencja, ale teraz jest fundamentalny, znakomity, rozumie grę - zachwycał się niedawno Ivan Jurić.
Przy problemach reprezentacji w drugiej linii i Linetty, i wszechstronny Kozłowski, który regularnie występuje w Vitesse Arnhem, mogą dać jej tak potrzebne paliwo. Pozostałe wybory Santosa, czy to w środku, czy na skrzydłach, są naturalne, bez kontrowersji ani znaków zapytania.
Te możemy postawić myśląc o części nieobecnych. Zostawiając na boku wspomnianych Krychowiaka, Grosickiego i Glika, sporym zaskoczeniem jest brak Dawida Kownackiego. “Kownaś” rozgrywa fantastyczny sezon, notuje mnóstwo bramek i asyst, błyszczy w Fortunie Duesseldorf i lada moment powinien zmienić klub na większy. A jednak Fernando Santos go pominął, co może dziwić zważywszy na kiepską dyspozycję powołanych napastników. Nieobecność Kownackiego przy jednoczesnym postawieniu na Piątka i Świderskiego musi budzić zdziwienie. I kto wie, czy to właśnie ten ruch, a nie rezygnacja z usług Grzegorza Krychowiaka, nie daje najwięcej do myślenia.
Wydawało się też, że do kadry wróci skreślony u Czesława Michniewicza Mateusz Klich, szczególnie po tym, jak złapał w MLS rytm meczowy. Selekcjoner poszedł jednak inną ścieżką, najwyraźniej uznając, że inklinacje ofensywne Sebastiana Szymańskiego, Piotra Zielińskiego i Kacpra Kozłowskiego mu wystarczą.
Nie ma również Mateusza Wieteski, który w Ligue 1 występuje po 90 minut, lecz w nowym roku znacznie obniżył loty. Przy wezwaniu Karbownika oraz Bereszyńskiego można zrozumieć brak Arkadiusza Recy, nie mówiąc już o Tymoteuszu Puchaczu, bo jego droga powrotna do reprezentacji zdaje się być bardzo, bardzo kręta.
***
Podsumowując, pierwsze powołania Fernando Santosa naprawdę napawają optymizmem. Selekcjoner pokazał, że nikt u niego nie będzie grał za zasługi. Postawił na wielu piłkarzy, którzy mogą zostać twarzami ewolucji reprezentacji Polski za jego kadencji. Portugalczyk zapracował dzisiejszą kadrą na jeszcze większy kredyt zaufania. Widać, że ma swój pomysł, zrobił sporo obserwacji, chce dać “Biało-czerwonym” świeżą, lepszą twarz. Czekamy na efekty. Powodzenia.

Przeczytaj również