Wysyłał Smudę do psychiatryka, robił relację z pogrzebu na Instagramie. Donald Guerrier - szaleniec z Haiti

Wysyłał Smudę do psychiatryka, robił relację z pogrzebu na Instagramie. Donald Guerrier - szaleniec z Haiti
ASInfo (Donald Guerrier)
Pamiętacie jeszcze Wilde Donalda Guerriera? Szalonego Haitańczyka, który przez trzy lata grał w krakowskiej Wiśle? Musicie pamiętać, bo oprócz tego, że naprawdę nieźle prezentował się na murawie, to regularnie stawał się bohaterem kolejnych wpadek, żartów, anegdot. Nie można było się z nim nudzić. Dziś wracamy więc do jego piłkarsko-obyczajowej przygody przy Reymonta, ale też sprawdzamy, jak radzi sobie przez ostatnie lata.
Końcówka sierpnia 2013 roku. Sezon już trwa, ale Wisła Kraków postanawia wzmocnić jeszcze swoją dość wąską wówczas kadrę, sprowadzając piłkarza z ligi haitańskiej. Brzmi mocno egzotycznie, ale Guerrier uchodził w swoim kraju ze sporą gwiazdę. Grał w reprezentacji, miał na koncie gola strzelonego Hiszpanii.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wejście smoka

Można było zastanawiać się, czy po takiej drastycznej zmianie klimatu szybko odnajdzie się przy Reymonta, ale on już w swoim debiucie wpakował piłkę do siatki. Wszedł na 10 minut domowego meczu z Piastem, po czym ustalił wynik na 3:0.
Wiadomo, jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale Haitańczyk szybko pokazał, że coś tam jednak z futbolówką zrobić potrafi. W pierwszym sezonie nie zachwycał regularnie, miał jednak naprawdę spore przebłyski. Jak choćby w spotkaniu z Widzewem, gdy dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców. Łącznie w kampanii 2013/2014 uzbierał siedem goli i dwie asysty.

Król szatni i social mediów

Ale nie tylko swojej postawie boiskowej Donald zaczął zawdzięczać mocno rosnącą popularność. Równie aktywny jak na skrzydle, był bowiem w mediach społecznościowych. I nie zawsze owa aktywność wychodziła mu na dobre. Raz na przykład wstawił na instagrama zdjęcie swojej koszulki meczowej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na fotografię załapała się też... intymna część jego ciała.
Latem 2014 roku powinien natomiast przygotowywać się z “Białą Gwiazdą” do nowego sezonu, ale… zniknął. Jedyne znaki życia dawał wówczas - jakżeby inaczej - za pomocą social mediów. Nie kontaktował się z klubem, ale wstawiał kolejne fotki. A to z walizkami, a to na lotnisku w Zurychu. Kibice Wisły zaczęli martwić się, że piłkarz być może zmienia barwy klubowe, jednak zaraz potem w sieci pojawiło się kolejne zdjęcie, które wskazywało, że Donald jest już w Krakowie. Podpisał je krótkim… “dobry”.
Ciekawą anegdotę o niesfornym Haitańczyku opowiadał też Mariusz Stępiński, który przypomniał sytuację, gdy Dariusz Dudka postanowił zrobić Guerrierowi pewien “numer” w szatni. Wysmarował więc jego spodenki najbardziej rozgrzewającą maścią, jaką mógł dostać, a gdy Donald poczuł wielkie pieczenie, ściągnął swoje szorty i… poszedł pod gorący prysznic. - Na następny dzień nie mógł trenować. Wszystko miał popalone - wspominał “Stępień” w rozmowie z kanałem "Foot Truck".

Zabójczy duet

Guerrier występował wtedy pod skrzydłami Franciszka Smudy, który nie ukrywał, że ma ze swoim podopiecznym trochę problemów. - Przez ten duet wyląduję w szpitalu psychiatrycznym - mówił były selekcjoner kadry, odnosząc się do Guerriera i Emmanuela Sarkiego. Ten pierwszy raz nawet… przyczynił się do tego, że “Franz” musiał chodzić o kulach.
Co to była za para! Panowie mieli sporo wspólnego. Potrafili robić wiatr na skrzydłach, ale mieli spore braki taktyczne, zwłaszcza w defensywie, czym momentami doprowadzali Smudę do szewskiej pasji. Zakumplowali się jednak na tyle, że Guerrier załatwił Sarkiemu… grę w reprezentacji Haiti.
Ten nie mógł raczej liczyć na powołanie do nigeryjskiej kadry, więc przypomniał sobie, że miał w Haiti dziadka.
- Był misjonarzem, który przyjechał z Haiti do Nigerii. Tak mu się spodobało, że postanowił zostać. Zmarł niedawno w wieku 132 lat! - mówił “Manu” w rozmowie z “Przeglądem Sportowym”.
No i dzięki pomocy klubowego kolegi Sarki w końcu zadebiutował w haitańskiej kadrze. Do dziś zagrał tam cztery spotkania. Raczej już tego dorobku nie poprawi.
Akurat podróże do ojczyzny sprawiały natomiast, że to Guerrier znikał czasami na długie tygodnie. Liga wracała do gry, a jego ciągle nie było. W kolejnym sezonie opuścił więc trochę spotkań, łącznie strzelając dla Wisły sześć goli w 23 meczach.
Czasami nie pojawiał się na boisku, ale brylował w internecie, gdzie reklamował wypuszczoną przez siebie linię odzieżową “D77G”. Prawdziwy celebryta.
Przy Reymonta spędził jeszcze jeden sezon. Znów bardzo podobny. Znów pełen opuszczonych spotkań. Na koncie siedem bramek, trzy asysty, 249829 wpisów w mediach społecznościowych.

Legia? Nie!

Ale pobyt w Krakowie Donald może zaliczyć do niezwykle udanych z jeszcze jednego powodu. Tam poznał dziewczynę, Polkę, z którą do dziś tworzy szczęśliwy związek. To córka jednego z byłych piłkarzy krakowskiego klubu. Haitańczyk nadal ma więc do Wisły spory sentyment. Właśnie dlatego odrzucił ofertę z warszawskiej Legii.
- Kiedy odszedłem z Karabachu, mogłem wrócić do Polski. Dostałem wtedy oferty z Legii Warszawa, Lecha Poznań i Wisły Płock, ale odmówiłem. Zależało mi na grze w europejskich pucharach. Taki warunek spełniała Legia. Pojawiła się jednak kwestia kibiców warszawskiej drużyny i ich relacji z fanami Wisły. To sprawiło, że nie zdecydowałem się na taki ruch - tłumaczył Guerrier w rozmowie z “footballski.fr".

Przez Turcję do Azerbejdżanu i Champions League

No właśnie, Karabach. W lipcu 2016 roku Wisła i Donald w końcu postanowili się rozstać. Najpierw haitański skrzydłowy dołączył do tureckiego Alanyasporu, gdzie spędził jeden sezon, ale tam furory nie zrobił. Dopiero podpisanie kontraktu z azerskim hegemonem - Karabachem Agdam - który niegdyś napsuł “Białej Gwieździe” sporo krwi, okazało się strzałem w dziesiątkę.
Tam Guerrier spotkał m.in. Jakuba Rzeźniczaka i Daniego Quintanę, a ich zespół radził sobie na tyle znakomicie, że awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów, gdzie miał okazję mierzyć się z Chelsea, Atletico Madryt i Romą. Prawdziwa śmietanka. Donald wybiegał na murawę w każdym z sześciu spotkań, zaliczając w tym czasie jedną asystę.

Relacja z pogrzebu

Guerriera spotkała też wówczas prawdziwa tragedia rodzinna. Zmarła jego 17-miesięczna córka. Jeśli ktoś zastanawiał się jednak, czy były piłkarz Wisły nieco dojrzał po wyjeździe z Krakowa, to wątpliwości rozwieje historia związana właśnie z tym smutnym wydarzeniem. Opowiedział o niej ówczesny kolega z drużyny Donalda, Jakub Rzeźniczak, który gościł u Łukasza Wiśniowskiego i Kuby Polkowskiego na kanale “Foot Truck”.
- To jest śmieszne i smutne zarazem, ale Donald robił wtedy relację na insta story z pogrzebu - opowiadał obecny stoper Wisły Płock.
Widać więc, że Haitańczyk dalej żyje w swoim - dość zaskakującym dla większości z nas - świecie.
W Karabachu spędził dwa lata, po czym latem 2019 roku przeniósł się do ligowego rywala - Neftczi Baku, gdzie występuje do dziś. Na razie szczególnie tam nie zachwyca, bo w 14 rozegranych spotkaniach tylko raz wpisał się na listę strzelców, do czego dołożył dwie asysty.
***
Trzeba przyznać, że z Donaldem nie sposób się nudzić. Po prostu człowiek anegdota. Kto wie, może skoro dalej dostaje oferty z Polski, to jeszcze zobaczymy go na ekstraklasowych boiskach?
Wtedy trzeba będzie przygotować się na niezły zastrzyk haitańskiego szaleństwa.
Zapraszamy też do lektury artykułów o innych zagranicznych piłkarzach, którzy w przeszłości biegali po boiskach Ekstraklasy - Kalu Uche, Abdou Razacku Traore, Danim Quintanie oraz Prejucie Nakoulmie.
Dominik Budziński

Przeczytaj również