Nie tylko Fati, Pedri i Gavi. Hiszpania ma kolejny mega talent. "Wszedł na najwyższy poziom jak po swoje"

Nie tylko Fati, Pedri i Gavi. Hiszpania ma kolejny mega talent. "Wszedł na najwyższy poziom jak po swoje"
ph.FAB/shutterstock.com
Ferran Torres, Ansu Fati, Pedri, Gavi. W reprezentacji Hiszpanii niezwykłe talenty wydają się objawiać ostatnio średnio co kilka miesięcy. A to nie koniec. W tym tygodniu spektakularny debiut w zespole Luisa Enrique zanotował jeszcze jeden ponadprzeciętnie uzdolniony młody piłkarz. Yeremy Pino wszedł na najwyższy poziom jak po swoje.
Rozpoczynała się 49. minuta środowego półfinału Ligi Narodów i wydawało się, że grający w dziesiątkę mistrzowie Europy w końcu będą mogli odetchnąć. Murawę San Siro opuszczał kontuzjowany strzelec dwóch goli dla reprezentacji Hiszpanii, Ferran Torres. W jego miejsce na placu gry pojawił się niespełna 19-letni debiutant - Yeremy Pino. Jeśli Włosi pomyśleli wtedy, że najgorsze tego wieczoru już za nimi, byli w wielkim błędzie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Z pazurem

Najgorsze miało dopiero nadejść. Młodziutki skrzydłowy Villarrealu już w pierwszym kontakcie z piłką dał sygnał, że nie wszedł na boisko po to, by pomóc drużynie bronić dwubramkowej przewagi. Niedługo później, niespełna pięć minut po zameldowaniu się na placu gry, po raz pierwszy wbiegł z piłką w pole karne Italii. Mając naprzeciwko siebie Emersona, wykonał ruch do środka. Jako że ze wsparciem dla partnera nadciągnął Marco Verratti, natychmiast przełożył jednak sobie piłkę z powrotem na zewnątrz i zdołał zagrać ją przed bramkę między dwójką rywali. Mistrzowie Europy w popłochu musieli wybijać piłkę z własnej szesnastki.
Pino zaczynał się rozkręcać i w 63. minucie powinien był już mieć na koncie asystę. Kiedy otrzymał piłkę przy linii bocznej pola karnego, znowu stanął twarzą w twarz z Emersonem, który zapewne w życiu nie przypuszczał wtedy, co go czeka. Po przyjęciu piłki Hiszpan przełożył nad nią lewą stopę, po czym zabrał piłkę prawą. Następnie zasygnalizował zatrzymanie się z piłką, na co lewy obrońca Włochów zareagował zejściem do parteru i próbą blokowania spodziewanego dośrodkowania. Pino zwolnił jednak tempo biegu tylko na chwilę. Moment później ponownie przyspieszył do linii końcowej boiska, zostawiając bezpośredniego rywala kilka metrów za sobą. Jakby tego było mało, zdążył jeszcze dośrodkować futbolówkę na głowę Mikela Oyarzabala, który z bliskiej odległości nieznacznie chybił.
Śmiałość młokosa rozdrażniła starych mistrzów. Nastolatek pogrywał sobie zresztą z nimi nie tylko z piłką przy nodze. W 70. minucie Pino spróbował delikatnie sprowokować Manuel Locatelli. Po skutecznym wślizgu na połowie Hiszpanów rezerwowy Italii “po kryjomu” przytrzymał nogę rywala, który nieoczekiwanie zrewanżował się pomocnikowi Juventusu lekkim uderzeniem tą samą nogą w ramię. W kierunku Pino natychmiast ruszyło z wściekłością kilku Włochów. Od Locatellego i Emersona, aż po Giorgio Chielliniego.
Skończyło się na żółtej kartce, a niewzruszony bohater tego artykułu, jak gdyby nigdy nic, wrócił do gry. W 78. minucie popędził z piłką z własnej połowy boiska i postanowił tym razem zbiec z nią do środka boiska. Alessandro Bastoniego minął zupełnie tak, jakby nie było go obok, po czym podał piłkę między nogami Chielliniego do zamykającego atak na przeciwnej stronie boiska Marcosa Alonso. Włochów uratowała parada Gianluigiego Donnarummy.
- Nie trzeba się bać - skomentował swój debiut w dorosłej reprezentacji sam zainteresowany dzień po spotkaniu, w wywiadzie dla dziennika “Marca”. - Trzeba pokazać osobowość i wyjść na boisko z “pazurem”.
Pino odniósł się też do zdarzenia z udziałem Locatellego.
- Emerson ruszył na mnie ze śmiercią w oczach - przyznał z uśmiechem Pino. - Nie zrozumiałem za dobrze tego, co mi powiedział, ponieważ mówił po portugalsku. Ale spodobało mi się to!

“Co my tu robimy?!”

Aż trudno uwierzyć, że Yeremy Pino zakończył środowy półfinał Ligi Narodów bez asysty ani udziału przy bramce. Po meczu z Włochami można było się za to zastanawiać, który z nastoletnich piłkarzy w kadrze Luisa Enrique zaliczył bardziej imponujący debiut w seniorskiej reprezentacji Hiszpanii: niesamowity Gavi, który rozegrał aż 83 minuty w środku pola, czy równie imponujący Pino na skrzydle przez niemal całą drugą połowę?
- Kiedy przyjechaliśmy wraz z Gavim na zgrupowanie, spojrzeliśmy na siebie, a ja zapytałem go: “co my tu robimy?!” - zażartował zawodnik Villarrealu po awansie do niedzielnego finału przeciwko Francji.
Gavi, o którym pisaliśmy ostatnio TUTAJ, i Pino zostali odpowiednio 26. i 27. debiutantem w hiszpańskim zespole narodowym za niespełna trzyletniej kadencji Enrique. Kadra z Półwyspu Iberyjskiego przechodzi wymianę pokoleniową. Obok Torresa, Pedriego, Gaviego czy wracającego do zdrowia i formy Ansu Fatiego, coraz więcej wskazuje na to, że niespełna 19-letni Yeremy Pino również stanie się jej istotną częścią.
W odróżnieniu od młodszego kolegi z Barcelony, gracz Villarrealu od jakiegoś czasu nie jest już w futbolu postacią anonimową. Pod koniec poprzedniego sezonu Pino przeszedł do historii jako najmłodszy zwycięzca rozgrywek Ligi Europy (wcześniej Pucharu UEFA). W finałowym spotkaniu z Manchesterem United zagrał nawet w podstawowym składzie, a sezon zakończył z dorobkiem aż 36 występów i siedmiu strzelonych goli we wszystkich rozgrywkach. Bieżącą kampanię zaczął z kolei od dwóch meczów w wyjściowej jedenastce klubowej drużyny w Lidze Mistrzów oraz trzech asyst i jednej zdobytej bramki w La Liga.

Piłkarz z ulicy

Szczególnie ciekawa jest także droga pokonana przez Yeremy'ego Pino na absolutnie najwyższy, piłkarski poziom. Zwłaszcza w tak młodym wieku. Podobnie jak David Silva czy Pedri, najnowszy debiutant w dorosłej reprezentacji Hiszpanii pochodzi z Wysp Kanaryjskich.
- Mój ojciec zapisał mnie do osiedlowego klubu w dzielnicy Atlantico, gdzie zacząłem trenować piłkę nożną - wspominał nastoletni dziś zawodnik. - Stamtąd przeszedłem do Huracanu, a później ściągnięto mnie do Las Palmas. Byłem tam trzy lata, aż w wieku 14 lat wypatrzył mnie Villarreal.
Skąd bierze się jednak tak ogromna lekkość Pino z piłką przy nodze? Nie będziecie zaskoczeni.
- Zawsze grałem w piłkę na osiedlu, w parku… albo na ulicy - nie ukrywa obecny skrzydłowy. - Kiedy tam jeżdżę, zawsze kończy się na grze w piłkę z moimi przyjaciółmi. Nie inaczej było minionego lata! To tam się wychowałem i nie zamierzam przestać robić rzeczy, które robiłem zawsze.
A co z niesamowitym poziomem umiejętności gry 1 na 1?
- Pochodzi z parku, z ulicy, gry z przyjaciółmi, zawsze pełnej śmiechu… - dodał Pino. - Z szaleństwa!

Na finał?

W obliczu licznych kontuzji, w tym m.in. Pedriego, Gerarda Moreno, Alvaro Moraty czy Daniego Olmo, Luis Enrique nie bał się postawić w środowym półfinale Ligi Narodów na aż dwóch nastoletnich debiutantów. Ryzyko się opłaciło. Hiszpanie niespodziewanie pokonali mistrzów Europy (2:1) i awansowali do decydującego meczu drugiej edycji stopniowo coraz bardziej prestiżowych, reprezentacyjnych rozgrywek. Wobec niegroźnego urazu Torresa nie można wykluczyć, że na finałowe starcie z Francją, selekcjoner Hiszpanów “pójdzie na całość”. I wystawi od pierwszej minuty zarówno Gaviego, jak i Pino.
A nawet jeśli nie zdecyduje się na ten krok, z pewnością zrobi to z premedytacją. Bezczelny nastolatek do wpuszczenia na murawę w drugiej połowie, na podmęczonego rywala? Oceniane przed startem imprezy najniżej spośród czterech uczestników finałowego turnieju szanse Hiszpanii na triumf w Lidze Narodów wydają się tylko rosnąć. Jedno jest pewne. Dzieciak z ulic Las Palmas wejdzie na boisko bez najmniejszego cienia strachu.

Przeczytaj również