Niesamowita "passa" reprezentacji Polski. Biało-czerwoni czekają na taki mecz prawie trzy lata

Niesamowita "passa" reprezentacji Polski. Biało-czerwoni czekają na taki mecz prawie trzy lata
Adam Starszyński / PressFocus
Pamiętacie ostatni taki przypadek, gdy reprezentacja Polski wygrała mecz bez przynajmniej jednego gola strzelonego przez któregoś z napastników? Pewnie nie, bo działo się to naprawdę dawno temu, jeszcze w 2020 roku. Z jednej strony cieszy fakt, że snajperzy odpowiednio wykonują swoją pracę. Z drugiej jednak martwi niewielkie wsparcie ze strony pozostałych graczy.
7 września 2020 roku. Reprezentacja Polski w meczu Ligi Narodów gra na wyjeździe z Bośnią i Hercegowiną, a funkcję jedynego napastnika pełni Arkadiusz Milik. Nie trafia do siatki, ale wyręczają go Kamil Glik i Kamil Grosicki. Biało-czerwoni wygrywają 2:1.
Dalsza część tekstu pod wideo

Napastnicy i… długo, długo nic

To właśnie wtedy ostatni raz reprezentacja Polski sięgnęła po zwycięstwo, choć do siatki nie trafił żaden z napastników. Potem, pod wodzą aż czterech selekcjonerów - Jerzego Brzęczka, Paulo Sousy, Czesława Michniewicza i Fernando Santosa - nasza kadra rozegrała jeszcze 36 spotkań i już nigdy nie wygrała bez wkładu któregoś ze snajperów.
Z tych 36 meczów biało-czerwoni wygrali 15. Za każdym razem przy doraźnej pomocy jednego lub kilku napastników:
  • vs Finlandia 5:1 (Piątek, Milik),
  • vs Bośnia i Hercegowina 3:0 (Lewandowski x2),
  • vs Ukraina 2:0 (Piątek),
  • vs Andora 3:0 (Lewandowski x2, Świderski),
  • vs Albania 4:1 (Lewandowski, Buksa),
  • vs San Marino 7:1 (Buksa x3, Lewandowski x2, Świderski),
  • vs San Marino 5:0 (Świderski, Buksa, Piątek),
  • vs Albania 1:0 (Świderski),
  • vs Andora 4:1 (Lewandowski x2, Milik),
  • vs Szwecja 2:0 (Lewandowski),
  • vs Walia 2:1 (Świderski),
  • vs Walia 1:0 (Świderski),
  • vs Chile 1:0 (Piątek),
  • vs Arabia Saudyjska 2:0 (Lewandowski),
  • vs Albania 1:0 (Świderski).
Podobnie było zresztą przed wspomnianym meczem z Bośnią, gdy zwycięstwo dali nam Glik i Grosicki. W eliminacjach do EURO 2020 wygraliśmy osiem meczów i przy każdym triumfie palce maczał przynajmniej jeden z napastników, wpisując się na listę strzelców.

Przeciętne liczby pomocników

Od zapoczątkowania obecnej serii zdarzało się oczywiście, że pomocnicy czy obrońcy wpisywali się na listę strzelców, ale robili to wyjątkowo rzadko. Wśród nich prym wiodą, o ile możemy tak powiedzieć przy wyjątkowo skromnych statystykach, Piotr Zieliński i Karol Linetty, którzy zdobywali po cztery bramki. Poza nimi robili to też Grosicki (trzy gole, wszystkie w meczu z Finlandią), Kamil Jóźwiak (trzy), Damian Szymański (dwa), Jakub Moder (dwa), Grzegorz Krychowiak (jeden), Matty Cash (jeden) i Tomasz Kędziora (jeden).
Aż pięciu z nich, z różnych względów, w ogóle nie ma dziś w kadrze. A ci którzy są, czyli Cash i Szymański, mają przede wszystkim bronić. Liczby w ofensywie to dla nich tylko dodatek. Brakuje nam więc na wspomnianej liście dość ofensywnych piłkarzy, którzy w ostatnim czasie uzbierali już sporo szans:
  • Sebastian Szymański - 1 gol i 2 asysty w 22 meczach dla reprezentacji (jedyne trafienie w 2019 roku),
  • Przemysław Frankowski - 1 gol i 5 asyst w 30 meczach dla reprezentacji (jedyne trafienie w 2019 roku).
Do wymienionego grona możemy dodać także gracza, który teraz nie otrzymał powołania. Mateusz Klich też należy bowiem do piłkarzy, którzy po części powinni być rozliczani z notowanych liczb w ofensywie. Tymczasem pomocnik D.C. United w narodowych barwach rozegrał łącznie 41 meczów i zaliczył bilans dwóch goli oraz czterech asyst.
Póki co dość skromnie wyglądają również liczby Jakuba Kamińskiego (jeden gol, bez asyst) czy Nicoli Zalewskiego (bez goli, dwie asysty), ale oni rozegrali jeszcze zdecydowanie mniej spotkań i warto dać im czas. Szczególnie ten pierwszy potrafi pokazać się w koszulce reprezentacji z naprawdę dobrej strony. Choćby w rywalizacji z Albanią to jego strzał w słupek celnie dobił Świderski.
Statystyki nie mówią oczywiście wszystkiego. Fakt jest jednak faktem. Jeśli czekamy na gole biało-czerwonych, jesteśmy zdani właściwie wyłącznie na napastników. A oni nie zawsze są w stanie nas uratować. Może stąd jednak dość przeciętne wyniki notowane w ostatnich latach. Z ostatnich 63 goli aż 41 strzelili napastnicy.

Lepiej z dwójką napastników

A skoro już tak bardzo jesteśmy uzależnieni od swoich snajperów, to lepiej, gdy na murawie będzie ich dwóch. O przewadze ustawienia z duetem na szpicy przekonaliśmy się też w ostatnich dniach. Biało-czerwoni wyglądali dużo lepiej, gdy po murawie biegał nie tylko osamotniony Robert Lewandowski, ale też pomagający mu Karol Świderski.
Ten drugi to zresztą jeden z największych wygranych ostatnich miesięcy w kadrze. Gdy tylko dostaje szansę, właściwie nigdy nie zawodzi. Zdobył w biało-czerwonych już wiele bardzo ważnych bramek, dobrze uzupełnia się z kapitanem kadry i wydaje się, że swoimi występami zasłużył na większe zaufanie oraz bardziej stabilną pozycję w reprezentacji.

Przeczytaj również